W niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie...
Jacek Binkowski w „Kosztownej pamiątce z wakacji” (ANGORA nr 6) zdaje się usatysfakcjonowany wyrokiem zapadłym w opisywanej przez niego sprawie.
Z artykułu wynika, że skazana na 3 lata kobieta wracała samochodem wraz z mężem z krótkich wakacji i w wyniku policyjnej kontroli (wynikłej z donosu) ujawniono pod podłogą jej samochodu znaczną ilość marihuany. Mąż przyznał się, że zdecydował się dla pieniędzy pojechać samochodem na kilka dni do Hiszpanii i przywieźć to, co ukryją w samochodzie sponsorzy finansujący zakup samochodu, koszty podróży i pobytu w Hiszpanii. Zeznał również, że żona nie wiedziała o faktycznym celu eskapady i myślała, że to tylko wycieczka.
Mam pytanie: Na podstawie jakich dowodów sprawstwa przestępstwa kobieta została skazana? Z artykułu wynika, że skazanie nastąpiło dlatego, że sąd za niewiarygodne uznał wyjaśnienia kobiety i jej męża, „bo bardzo mało prawdopodobne” jest, „że ktoś jedzie na urlop w zaawansowanej ciąży i z małym dzieckiem”.
No cóż, widocznie z doświadczenia sądu wynika, że ciąża jest rodzajem choroby uniemożliwiającej normalne funkcjonowanie. Widocznie sąd uważa, że ciężarne kobiety nie podróżują, może nawet nie pracują, nie robią zakupów...
Wyobrażać można sobie wszystko... A gdzie dowody na to, że skazana wiedziała o maryśce ukrytej w samochodzie? A co, jeśli naprawdę nie wiedziała i skazanie na zasadzie swobodnego domniemania stopnia prawdopodobieństwa poszczególnych wersji wydarzeń było niesłuszne?
Jakie będą skutki społeczne dla tej kobiety, jej dzieci i rodziny, jeśli jest niewinna?
Nie twierdzę, że jest niewinna, bo tego nie wiem ani ja, ani nie wie pan redaktor. Ale stanowczo twierdzę, że nie powinna być skazana na podstawie logicznego domniemywania prawdopodobieństw zdarzeń, bo każdy domniemywa sobie co innego.
Zachodnie systemy prawne uznają zasadę tłumaczenia wszelkich wątpliwości na korzyść oskarżonego, tak by osoba niewinna nie poniosła odpowiedzialności za niepopełniony czyn. Ta zasada wpisana jest także do polskich kodeksów karnych. A jednak część wyroków skazujących zapada w oparciu o zasady socjalistycznego prawa, ukształtowanego na podstawie teorii Andrieja Wyszyńskiego, stalinowskiego prokuratora generalnego ZSRR. Różnicę między pierwszym a drugim sposobem podejścia do polityki karnej oddają dwie maksymy: „Lepiej wypuścić dziesięciu winnych niż skazać jednego niewinnego” – mówi prawo rzymskie, na którym oparte jest obecne prawo cywilizacji zachodniej. Socjalistyczne prawodawstwo uznało, że dla dobra socjalistycznego państwa lepiej skazać niewinnego, niż wypuścić winnego.
My zaś wszyscy powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy dobro państwa ma być w zakresie prawa karnego ważniejsze niż dobro obywatela?
A tym obywatelem, który bez świadomości tego, co się dzieje, znalazł się w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu, może być każdy z nas.
Pozostaję z szacunkiem JAN SEBASTIAN MARSEL (adres internetowy do wiadomości redakcji)