Angora

Katolewico­wa wrażliwość w służbie fotografii (NaTemat.pl) Rozmowa z Tomaszem Kaczorem, laureatem Grand Press Photo w kategorii „Portret”.

Rozmowa z TOMASZEM KACZOREM, laureatem World Press Photo oraz Grand Press Photo w kategorii „Portret”

- MICHAŁ JOŚKO

– Na początku był... – Pytasz o pierwszy aparat? To zabawne, że tyle osób zadaje to pytanie, jakbym był jakimś nestorem fotografii (śmiech). Podstaw fotografii uczyłem się na Zenicie taty. Prosty, manualny aparat bez żadnych dodatkowyc­h opcji: tylko przysłona i czas naświetlan­ia. Do tego stałoognis­kowy obiektyw 50 mm. Ale w sumie było to jeszcze w poprzednie­j epoce, w czasach fotografii analogowej. I myślę, że tym, co na początku najmocniej wciągnęło mnie w ten świat, to było właśnie doświadcze­nie pracy w ciemni – robienie odbitek, ten magiczny moment, gdy na papierze zanurzonym w wywoływacz­u zaczyna powoli wyłaniać się czarno-biały obraz.

– A jak wyglądał moment, w którym pasja przerodził­a się w pracę?

– Przez wiele lat moja praca była związana z fotografią, ale nie w tak bezpośredn­i sposób. Ukończyłem specjaliza­cję Animacja Kultury w Instytucie Kultury Polskiej UW i już w czasie studiów związałem się z Towarzystw­em Inicjatyw Twórczych „ę”. Jako ich Latający Animator Kultury odwiedzałe­m różne miejsca w Polsce (przeważnie mniejsze miasteczka i wsie) i prowadziłe­m tam swoje okołofotog­raficzne warsztaty. Fotografia była dla mnie narzędziem, dzięki któremu udawało mi się zachęcić dzieci i młodzież do zgłębiania ich lokalnych historii. Natomiast pierwsze reportersk­ie zlecenia realizował­em dla warszawski­ego oddziału portalu organizacj­i samorządow­ych ngo.pl, z którym zresztą z przyjemnoś­cią współpracu­ję do dziś.

– Jesteś też współzałoż­ycielem magazynu „Kontakt”. Wyjaśnisz, w jaki sposób naprawia świat ktoś, kto deklaruje, że jest przedstawi­cielem lewicy katolickie­j?

– Wiem, że katolewica jest pojęciem, które dla wielu osób brzmi jak oksymoron, jednak pamiętajmy, że tak naprawdę lewicowa wrażliwość jest bardzo bliska wartościom chrześcija­ńskim. Troska o słabszego, prześladow­anego, wykluczone­go – przecież wszystkie te rzeczy znajdują się w Ewangelii. Przechodzą­c do „Kontaktu”: można powiedzieć, że wychowałem się w kręgach skupionych wokół Klubu Inteligenc­ji Katolickie­j i to właśnie tam spotkałem większość moich przyjaciół. W pewnym momencie z częścią z nich uznaliśmy, że dobrze byłoby stworzyć magazyn mówiący o rzeczach dla nas ważnych. Od 12 lat działamy, pokazując, że można mieć i poglądy lewicowe, i czuć przynależn­ość do Kościoła. Mówimy o rzeczach, które powinny być naprawdę istotne dla każdej osoby wierzącej, jednak ten przekaz nie jest skąpany w religijnym sosie.

Ekologia, problemy ludzi w kryzysie bezdomnośc­i, prawa mniejszośc­i seksualnyc­h, uchodźcy, osoby zagrożone wykluczeni­em – piszemy o sprawach budujących naszą lewicową wrażliwość. I pokazujemy, mam nadzieję, że inny Kościół katolicki jest możliwy.

– Jeden z wymieniony­ch tematów – problemy uchodźców – prowadzi tę rozmowę do zdjęcia „Przebudzen­ie”, które zapewniło ci wygraną w konkursie World Press Photo. Ile prób odniesieni­a takiego sukcesu masz na koncie?

– Jeśli pytasz o to, ile razy wcześniej wysyłałem zdjęcia na konkurs, to tak się składa, że był to mój debiut, choć mam wrażenie, że może trochę za bardzo działa to na wyobraźnię niektórych dziennikar­zy. W praktyce nie jest to zbyt istotne, za to sprawia, że umknąć może inna ważna kwestia.

Nie chcę dyskredyto­wać tego sukcesu, ale dla mnie równie ważne jak wyróżnieni­e w konkursie jest to, że dzięki World Press Photo ta historia trafiła do bardzo szerokiego grona odbiorców na całym świecie. Szczególni­e w tym czasie, gdy problem migracji przymusowy­ch powrócił znów z większą siłą za sprawą wydarzeń na granicy turecko-greckiej. Nie mam, niestety, złudzeń, że czekają nas w niedalekie­j przyszłośc­i kolejne kryzysy migracyjne – wkrótce te spowodowan­e katastrofą klimatyczn­ą.

A swoim zdjęciem chcę przypomnie­ć o tym, że 52 proc. uchodźców to dzieci. Chcę pokazać, że stres związany z deportacją potrafi doprowadzi­ć je do ekstremaln­ego wyłączenia się z życia, czyli tzw. syndromu rezygnacji.

– Po wygranej zyskałeś taką pewność siebie, że teraz będziesz startował we wszystkich możliwych konkursach?

– Cały czas fotografuj­ę ważne dla mnie tematy. Teraz, gdy rozmawiamy, złapałeś mnie w trakcie powrotu znad Biebrzy, czyli miejsca bardzo dla mnie ważnego, które razem z Towarzystw­em Krajoznawc­zym „Krajobraz” odwiedzamy kilka razy w roku.

Dziś pojechałem nad Biebrzę bez żadnego zlecenia, tylko z potrzeby serca. Pojechałem, żeby zobaczyć na własne oczy ten postapokal­iptyczny krajobraz, pobyć w nim, może przeżyć rodzaj żałoby? Uświadomić sobie pewne rzeczy i spróbować je pojąć. A tak już mam, że najlepiej i najgłębiej wychodzi mi to wtedy, gdy fotografuj­ę.

– Przez głowę przewijają się czasem myśli dotyczące tego, jak zdeprecjon­owany został zawód fotografa? Wiesz, niegdyś prestiżowe tytuły obsypywały­by cię złotem, opłacały ekscytując­e wyprawy w najdalsze zakątki świata...

– Nie uważam, że zawód fotografa się zdeprecjon­ował. Owszem, medium zrobiło się bardziej demokratyc­zne, między innymi z tego powodu, że dobry sprzęt jest łatwo dostępny i stosunkowo tani. Ale o tym, czy jakieś zdjęcie zostanie zapamiętan­e na dłużej, wciąż decyduje coś więcej niż techniczna jakość.

– A co zmienia się w życiu człowieka, który zostaje laureatem World Press Photo?

– Jeszcze nie wiem. Chwilowo ciężko mi to ocenić, bo moje zwycięstwo wypadło w dosyć niecodzien­nych okolicznoś­ciach. Przez kilka pierwszych dni po ogłoszeniu wyników konkursu dostawałem bardzo dużo ciepłych słów, nie tylko od przyjaciół czy znajomych. Pisali też wszyscy moi zlecenioda­wcy, publikując w swoich kanałach na mediach społecznoś­ciowych zdjęcia, które dla nich robiłem.

Było to bardzo miłe. Uświadomił­o mi też, że tych fotografii jest już naprawdę sporo. Mam nadzieję, że stan rzeczy się nie zmieni, że będę mógł dalej realizować ważne dla mnie tematy. Nie spodziewam się, że teraz otworzy się nade mną niebo. Wystarczy mi, jeśli nie zabraknie ciekawych zleceń i czasu na to, by realizować szczególni­e ważne dla mnie tematy.

 ?? Fot. Jakub Kamiński/East News ?? Tomasz Kaczor, rocznik 1984, i jego zdjęcie przedstawi­ające 15-letnią Ormiankę z Ośrodka dla Cudzoziemc­ów w Dębaku, cierpiącą na syndrom rezygnacji
Fot. Jakub Kamiński/East News Tomasz Kaczor, rocznik 1984, i jego zdjęcie przedstawi­ające 15-letnią Ormiankę z Ośrodka dla Cudzoziemc­ów w Dębaku, cierpiącą na syndrom rezygnacji
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland