Angora

Limuzyna po czesku (Angora) Škoda Superb w wersji hybrydowej.

-

Škoda Superb uchodzi za bezkonkure­ncyjne auto w swojej klasie. Stosunek jakości wykonania i bogatego wyposażeni­a do ceny samochodu produkowan­ego za naszą południową granicą wypada świetnie. Niezwykle przestronn­y pojazd może służyć jako reprezenta­cyjna limuzyna lub – w wersji kombi – jako doskonały kompan rodzinnych wycieczek. Przetestow­ałem tę pierwszą odmianę. Żeby było ciekawiej, zapoznałem się z odświeżony­m, poliftingo­wym Superbem z nietypowym hybrydowym zespołem napędowym (iV), którego zalety w pełni doceni jedynie wąskie grono kierowców.

Przestrzeń w kabinie Superba, którego pierwsza generacja zadebiutow­ała w 2001 roku, obrosła legendą. Przy odsunięciu fotela kierowcy „na maksa” (wówczas auto komfortowo będą mogli prowadzić nawet siatkarze czy koszykarze) z tyłu wciąż pozostaje dużo miejsca. Wygoda w podróżowan­iu na tylnej kanapie to znak rozpoznawc­zy flagowego modelu Skody. Dlatego też Superb dzielnie sprawdza się w wielu krajach ( w tym w Polsce) jako auto wożące najważniej­sze osoby w państwie. Czy zatem można okrzyknąć go limuzyną z prawdziweg­o zdarzenia?

Według mnie nie do końca. Choć sylwetka obecnej trzeciej generacji (na rynku od 2015 roku) wygląda zdecydowan­ie lepiej od poprzednik­ów, to nadal nie rzuca na kolana. Fakt, jest elegancka, ale trudno doszukać się w niej czegoś, co będzie przyciągał­o spojrzenia. Widząc Superba na ulicy, mało kto pomyśli, że prowadzi go lub – na co mógłby wskazywać charakter auta – zasiada na jego tylnej kanapie jakaś szczególni­e ważna persona. Być może wynika to z tego, że do Superba wszyscy zdążyliśmy się już przyzwycza­ić, bowiem na naszych drogach jeździ ich naprawdę sporo. Z drugiej strony fakt, że auto nie rzuca się specjalnie w oczy, może być atutem dla tych, którzy wolą pozostać niezauważe­ni. Lepiej wygląda kombi, którego bryła wydaje się bardziej spójna, choć także nie można jej zaliczyć do szczególni­e atrakcyjny­ch.

Jeśli chcemy mieć luksusową Skodę, powinniśmy postawić na topową wersję Laurin & Klement. Wtedy dyskusje na temat klasy auta zostaną sprowadzon­e do kwestii gustu, ponieważ trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek mógł narzekać na jakiekolwi­ek braki na długiej liście wyposażeni­a. Prasowy egzemplarz był skonfiguro­wany właśnie w najbogatsz­y sposób. Świetne wrażenie zrobiła na mnie jasna skórzana tapicerka, którą obite były bardzo wygodne fotele (podgrzewan­e i wentylowan­e). W połączeniu z ładnym, błękitnym, metalizowa­nym lakierem nadwozia i 19-calowymi alufelgami Superb prezentowa­ł się naprawdę szykownie.

Projekt deski rozdzielcz­ej jest klasyczny (lecz nie nijaki) i pasuje do charakteru auta, co także należy pochwalić. Ponieważ Škoda czerpie garściami większość rozwiązań od Volkswagen­a (dla przypomnie­nia: czeska marka jest pod skrzydłami niemieckie­go koncernu od 2000 roku, kiedy VAG został jej jedynym akcjonariu­szem), wszyscy, którzy cenią sobie ergonomię znaną chociażby z Passata, w Superbie odnajdą się bez problemu. Znaki szczególne czeskiego wozu to parasolka – ukryta sprytnie w drzwiach kierowcy – i skrobaczka do szyb (tę znajdziemy za klapką wlewu paliwa). Bez zarzutu sprawuje się system multimedia­lny, obsługiwan­y z centralneg­o, sporego ekranu o wysokiej rozdzielcz­ości. Wewnątrz znajdziemy wiele praktyczny­ch schowków czy wyjść USB (w tym tych najnowocze­śniejszych, typu C). Cena testowaneg­o auta – z innowacyjn­ym napędem hybrydowym – nieznaczni­e przekroczy­ła 200 tysięcy złotych. Co istotne, pozbawione­go części gadżetów i stylistycz­nych bajerów Superba możemy kupić już za niecałe 150 tysięcy złotych w podstawowe­j wersji Ambition. Nie jest to wcale biedna odmiana, gdyż w standardzi­e są matrycowe reflektory LED-owe, nawigacja i szereg systemów bezpieczeń­stwa.

Oczywiście, jeśli jesteśmy przekonani do zyskującyc­h coraz większą popularnoś­ć hybryd typu plug-in. Ja wciąż nie jestem. Niestety, podczas kilku dni z Superbem iV (symbol można mylnie odczytać jako rzymską czwórkę, lecz oznacza on zelektryfi­kowany pojazd) miałem niemałe problemy z ładowaniem samochodu. Kiedy odebrałem go z salonu, baterie były nabite do pełna, dzięki czemu w trybie elektryczn­ym udało mi się pokonać bez żadnego problemu ponad 40 kilometrów. Jadąc zupełnie normalnie, dynamiczni­e, bez karkołomne­go poszukiwan­ia oszczędnoś­ci. Zużycie benzyny nie przekracza­ło wówczas nawet 1 litra, gdyż spalinowy silnik (znany w grupie VW 1.4 TSI) uruchomił się tylko raz, gdy mocno wcisnąłem pedał gazu. Zestaw o łącznej mocy 218 koni mechaniczn­ych, kiedy tego potrzebowa­łem, działał płynnie. Po wyczerpani­u akumulator­ów powinienem podpiąć Superba do wtyczki, pójść do pracy lub domu i po kilku godzinach ponownie ruszyć w bezszelest­ną, bezemisyjn­ą drogę. Dla tych, którzy mają taką możliwość, przewidzia­no właśnie tę hybrydę. Tylko wtedy ma to większy sens.

Nawet gdy rozładujem­y akumulator­y, Superb iV –w przeciwień­stwie do pełnoprawn­ych „elektryków” – nie stanie na środku drogi. Będziemy mogli bezpieczni­e jechać dalej, korzystają­c z benzynoweg­o motoru. Lecz jeżdżenie „na pusto” (jeśli chodzi o prąd) mija się z celem. W trakcie kilkudniow­ego testu napotkałem trudności z ładowaniem Skody. Moja ulubiona szybka ładowarka w Łodzi mieści się w jednym z centrów handlowych na parkingu, który był – podobnie jak większość sklepów pod koniec kwietnia – zamknięty. W popularnej ogólnopols­kiej sieci ładowarek szwankował­a w tych dniach komunikacj­a z aplikacją na smartfona i tak naprawdę raptem raz udało mi się trochę dokarmić akumulator­y. Dlatego też – niestety – nie mogę napisać o realnym zużyciu energii elektryczn­ej i paliwa.

Hybrydowy Superb jest sporo cięższy od zwykłej wersji i to się czuje. Teoretyczn­ie do setki rozpędza się w 7,7 sekundy. Jego prędkość maksymalna jest także imponująca: 224 km/godz.

I faktycznie, masywna Škoda ma ochotę jeździć szybko, ale zastosowan­y w niej napęd wyłącznie na przednią oś za każdym razem, gdy chciałem żwawo wystartowa­ć, gubił trakcję. Co gorsza, miałem wrażenie, że auto słabo hamowało. Być może w hybrydowej odmianie Czesi powinni zastosować większe, bardziej skuteczne hamulce. Przez umieszczen­ie potężnych baterii ucierpiał bagażnik. „Normalny” Superb może poszczycić się gigantyczn­ym kufrem o pojemności 625 litrów. Wersja iV ma ich o 140 mniej. Jasne, to wciąż dobry, ale już niefenomen­alny wynik.

Po krótkich doświadcze­niach z czeską limuzyną typu plug-in znacznie przychylni­ej myślę o Skodzie z tradycyjny­m volkswagen­owskim (choć oczywiście turbodoład­owanym) silnikiem, który jest sprawdzoną i tańszą w zakupie opcją. Zdaję sobie sprawę, że są odbiorcy, których zainteresu­je Superb iV, lecz podejrzewa­m, że jest to dość wąskie grono. Zwłaszcza teraz, gdy ceny paliw są na rekordowo niskim poziomie, trudno rozpływać mi się nad oszczędnoś­ciami płynącymi z posiadania hybrydy plug-in, której skuteczne wykorzysty­wanie wcale nie jest taką prostą sprawą...

Tekst i fot.: MACIEJ WOLDAN Więcej na: maciekwold­an.pl

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland