Morawiecki i inni rabusie (NIE)
Nr 33 (14 – 20 VIII). Cena 4,90 zł
Rząd szykuje się do skoku na portfele Polaków. Minister sprawiedliwości ma zadbać, żeby nikt z nas tego nie zauważył.
Od dłuższego czasu przy Nowogrodzkiej bywalcy skręcają się ze śmiechu. Zwłaszcza gdy widzą, jak media kupują każdą wypuszczaną stamtąd bzdurę. Najzabawniejsza dotyczy Ziobry i tego, jak wbrew Kaczyńskiemu chce się wybić na niepodległość, pogrążając Morawieckiego. Żadnemu komentatorskiemu mędrcowi nie przyszło do łba skorzystać z mózgu, a potem pogadać z kimś z PiS. Konwencja stambulska, naciski na premiera w sprawie przestrzegania praworządności przez Brukselę czy piętrowa prowokacja w sprawie zapuszkowania transpłciowej Margot nie świadczą o zrywaniu się ministra sprawiedliwości ze smyczy, lecz wręcz przeciwnie. Morawiecki w Brukseli odgrywa liberała. Swoją pozycję negocjacyjną musi jednak mieć czym wzmacniać. Orban w takich sytuacjach straszył Brukselę depczącym mu po piętach prawicowym Jobbikiem. Zdawało to egzamin, bo politycy europejscy potakująco kiwali głowami, że rząd węgierski nie ma wyjścia i żeby zastopować skrajną prawicę, musi robić to, co robi.
U nas Konfederacja Jobbikowi nie sięga nawet do kostek, musiano więc wymyślić coś innego. Ziobrę. To właśnie Ziobrą straszy teraz Brukselę Morawiecki. Pokazując przy okazji, jak daje Ziobrze odpór. Bruksela łyka to jak pelikan. Tyle w temacie roli Ziobry na arenie międzynarodowej.
W kraju minister sprawiedliwości ma do odegrania inny scenariusz. Napisany przez prezesa, a nie wbrew niemu. Rola jest tyle ciekawa, ile długookresowa i polega na maskowaniu. Maskowaniu przez atak. Próbą generalną była sprawa Margot. Zamiast dokonać aresztowania po cichu w domu, najpierw dano cynk zainteresowanym. Ci zgodnie z przewidywaniami skrzyknęli całkiem sporą demonstrację i można było światu pokazać to, co pokazano. Przy okazji puszczając informację, że policja jedynie wykonywała rozkazy i za całą zadymą stoi Ziobro. Gówno otóż prawda! Policją rządzi Mariusz Kamiński. Człowiek bliższy Kaczyńskiemu niż jego kot. Gdyby Ziobro coś kombinował wbrew prezesowi, to policja działałaby po cichu i skutecznie. Bez rozkazu Kamińskiego nie pojawiłyby się na Krakowskim Przedmieściu dziesiątki gliniarzy, a już na pewno nie zajmowałyby się pacyfikowaniem rozchodzącego się tłumu. Po tym, jak TVN i „Gazeta Wyborcza” miały o czym gadać przez kilka dni, przy Nowogrodzkiej przybito sobie piąteczki. Prowokacja się udała. To, co było do przetrenowania i sprawdzenia na żywym poligonie, wyszło tak, jak wyjść miało. Oczywiście w tym wszystkim najmniej chodziło o LGBT czy o Margot. Chodziło o stworzenie zadymy, która spowoduje, że media i politycy zajmą się podrzuconym tematem zastępczym.
Prawdziwych tematów w najbliższych miesiącach PiS szykuje kilkanaście. Np. to, że w przyszłym roku pensje pięciuset tysięcy pracowników sfery budżetowej nie będą podwyższone nawet o wskaźnik inflacji. Nauczycielskie pensje też nie. Za chwilę do przykrycia medialnego będzie jeszcze więcej. Szykuje się nowelizacja budżetu: bezpośredni deficyt rządu już wzrósł z zera do 100 mld zł. Nie licząc dodrukowanych przez Narodowy Bank Polski dla Polskiego Funduszu Rozwoju i Banku Gospodarstwa Krajowego kolejnych 200 mld zł.
Od przyszłego roku pójdą w górę składki ZUS. Wskoczy „podatek cukrowy” – wyższy niż planowany. Na klepnięcie czeka projekt podatku od „małpek”, czyli dodatkowe opodatkowanie alkoholu sprzedawanego w małych opakowaniach. Gotowe są przepisy wprowadzające podatek od smartfonów. W Ministerstwie Skarbu przypomniano sobie o umowach cywilno-prawnych, i to nie w kontekście ich zniesienia, ale „ozusowania śmieciówek”. Resort spraw wewnętrznych ma gotowy cennik mandatów. Był łatwy do opracowania, bo wszystkie dotychczasowe wartości pomnożono przez 10. Dla miłośników oglądania filmów z internetu władza wprowadziła podatek od VOD. Czyli że za oglądanie Netflixa czy HBO już trzeba płacić dodatkowo 1,5 proc. Stawka ma wzrosnąć dwukrotnie i być dzielona między Państwowy Instytut Sztuki Filmowej i Ministerstwo Finansów. Od miesiąca w Ministerstwie Zdrowia działa zespół szykujący procedury określające zasady płacenia za wizyty w przychodniach.
Wbrew opowieściom, że PiS udupia samorządy, szykowane są rozporządzenia powodujące, że samorządy, dostając od państwa niewiele, będą sobie mogły odbić niedobór na mieszkańcach miast i gmin. Urosną – i to dużo – maksymalne stawki podatków lokalnych, parkowania płatnego i opłat takich jak klimatyczna czy sanatoryjna, o „korkowym” nie wspominając.
Oczywiście rząd będzie nas łupił, korzystając z państwowych monopolistów od prądu, gazu i paliwa, którzy podniosą marże. Na dodatek cena prądu skoczy z powodu wejścia w życie „opłaty mocowej”. Takiej, co to rocznie wyciągnie od każdej rodziny ok. 150 zł. Nie zapadła jeszcze decyzja o tym, co z przyszłoroczną 13. emeryturą, bo z 14. się już mentalnie w PiS dawno pożegnano. Jest pewna grupa zawodowa, która powinna się spodziewać sensownej podwyżki, czyli o 27 proc. To są policjanci.