100 lat Festiwalu Salzburskiego
Katedra św. Ruperta zachwyci muzyką.
Potężna katedra św. Ruperta w Salzburgu, w której chrzczony był W.A. Mozart, staje się co roku elementem scenografii pewnej kultowej sztuki teatralnej. Niezmiennie, już od 100 lat, ta katolicka budowla jest tłem dla moralitetu Hugona von Hofmannsthala Jedermann, którym tradycyjnie rozpoczyna się Festiwal Salzburski.
Na zamkniętej przestrzeni pomiędzy rezydencją arcybiskupów a opactwem św. Piotra rozpościera się scena; aktorami są także wieże kościelne Starego Miasta oraz wzniesienia Mönchsberg i Kapuzinerberg, z których niosą się głosy aktorów; dzwonią dzwony; całe miasto jest sceną teatralną, całe miasto oddycha sztuką. Tak widział to reżyser Max Reinhardt, który zapoczątkował wiekową już tradycję Festiwalu Salzburskiego, czyli elitarnego święta muzyki, opery, teatru w mieście narodzin Mozarta. Festiwal w Salzburgu zaczął swe życie 22 sierpnia 1920, w niedzielę, ok. godziny 17.30 spektaklem Jedermann. Dwa lata po wojnie światowej, wbrew i pomimo protestów obywateli, którzy nie chcieli pod katedrą sztuki o śmierci i diable. Pierwszy festiwal w 1920 roku trwał do 26 sierpnia i na program składał się jedynie Jedermann.
Księżne, anarchiści, Żydzi i naziści
Reinhardt, teoretyk i praktyk teatru uważał, że wojna udowodniła, iż teatr nie może być luksusem dostępnym wybrańcom, ale jest niezbędnym środkiem do życia dla ogółu, zwłaszcza po krwawych okropnościach. Rok później poza spektaklem w programie znalazło się już 13 przedstawień i koncertów. W 1922 roku prezesem festiwalu został Richard Strauss. Cóż z tego, skoro wizja bankructwa wciąż groziła Maxowi Reinhardtowi i festiwalowi, zaś w 1924 festiwal się nie odbył. Strauss zrezygnował z funkcji, a zarząd z Wiednia przeniósł się do Salzburga.
Od 1926 roku festiwal ma zapewniony budżet i rozwija się. Niemiecki pisarz Carl Zuckmayer pisze o salzburskim festiwalu, że to „centrala światowej sztuki”, zaś pisarz Stefan Zweig nazywa go „artystyczną stolicą świata”. Max Reinhardt pisał, że do Salzburga przybywali anarchiści i księżne, pijacy i asceci, książęta Kościoła i bezbożnicy, Żydzi i naziści, producenci filmowi i poeci, muzycy i niemuzycy, politycy, finansjera i znudzeni arystokraci... Mimo że nie chciał sztuki dla elit, taki właśnie stał się festiwal w Salzburgu. Tylko raz, w latach 70., za darmo zagrano Jedermanna na wyraźne życzenie odtwórcy głównej roli – Maximiliana Schella, laureata Oscara zresztą. Co jakiś czas spektakl grany jest wyłącznie dla mieszkańców Salzburga, festiwal stara się także o oblicze „demokratycznego”, dostępnego nie tylko dla zamożnych. A ci pojawiają się na koncertach i spektaklach w trachtach i dirndlach – strojach stylizowanych na lokalne, tradycyjne... Tyle tylko, że te inspirowane folklorem kostiumy kosztują grube tysiące euro, niczym na targowisku próżności, którym także staje się Stare Miasto i poszczególne sale koncertowe oraz obiekty festiwalowe Salzburga.
Pod znakiem swastyki
Brunatne czasy, rok 1932 – Joseph Goebbels, szef propagandy III Rzeszy, jest widziany na festiwalu. Rok później Hitler przejmuje władzę w Niemczech. Każdy Niemiec wjeżdżający do Austrii musi wpłacić 1000 Reichsmark. To bardzo dużo. Z niemal 13 tys. niemieckich gości (przecież Bawaria graniczy z Salzburgiem) przybywa na festiwal 796 Niemców. W programie widać zmiany: po raz pierwszy wystawiono Tristana i Izoldę Richarda Wagnera; pośród artystów pojawia się Herbert von Karajan, późniejszy wieloletni szef artystyczny festiwalu. Nasilają się ataki antysemickie, także wprost na Reinhardta. Skarży się na to, że nikt się za nim nie ujmuje, na wymowne milczenie, na fałszywych jezuickich tchórzy. W roku 1934 podłożono bombę w Festspielhaus, głównej sali koncertowej, zaatakowano też zamek Reinhardta, Leopoldskron, zaś on sam i jego partnerka otrzymują pogróżki. Piszą o niej „żydowska dziwka”. W zamachu ginie kanclerz Austrii Engelbert Dollfuss.
Po aneksji Austrii przez III Rzeszę z programu znika Jedermann, legendarny Faust w reżyserii Żyda – Reinhardta. Pojawiają się nowe nazwiska, m.in. dyrygent Karl Böhm. Ideologię nazistowską w Salzburgu wspiera wystawa Entartete Kunst, sztuki zdegenerowanej. W roku 1939 festiwal zamiast 8 września kończy się 31 sierpnia: wtedy zjawia się Hitler i filharmonicy wiedeńscy zostają zobowiązani, by zagrać mu Śpiewaków norymberskich Wagnera. 1 września Niemcy napadają na Polskę. Lata wojenne to „kulturalne lato”, namiastka festiwalu pod znakiem swastyki. W 1945 roku Amerykanie natychmiast przywracają festiwal do życia, jak chciał tego jego twórca Max Reinhardt. Sztuka jest potrzebna niczym chleb i tlen po trudach wojny. W roku 1946 Jedermann powraca na plac przed katedrą św. Ruperta. Jego twórca nie żyje już od trzech lat.
W 1958 roku po raz pierwszy wydarzenia Salzburger Festspiele są transmitowane przez telewizję. Rok później pojawiają się filharmonicy z Nowego Jorku z Leonardem Bernsteinem, a wkrótce – niemal na 30 lat – szefostwo artystyczne przejmuje Herbert von Karajan. Jego epoka kończy się wraz z jego śmiercią w 1989 roku, dziewięć dni przed rozpoczęciem kolejnego festiwalu. W 1961 koncerty odbywają się już w nowej sali koncertowej, Neuen Festspielhaus, a zachwyt wzbudza dyrygent z Włoch – Claudio Abbado. W Salzburgu następuje prawykonanie VIII Kwartetu smyczkowego Dymitra Szostakowicza. Wschód wchodzi na salony salzburskie.
W roku 1980 w programie pojawia się specjalny program dla dzieci. Debiutuje Plácido Domingo, wystawiany jest Thomas Bernhard, dla wielu skandalista; przyszły noblista Peter Handke, reżyseruje Niemiec Wim Wenders. Festiwal przybiera barwy współczesne, krytyczne, stara się dotykać społecznie ważnych tematów, choć nie przestaje być dla wielu przede wszystkim towarzyskim wydarzeniem, anturażem, w którym należy się pokazać. Na otwarcie festiwalu zapraszani są mówcy z różnych środowisk. Jednym z nich, za czasów Karajana, na początku lat 80., jest niejaki Hermann Josef Abs, niemiecki bankier, mecenas kultury. Mówi o „mecenacie jako obowiązku i szczęściu”, i to dużo wcześniej niż era sponsorowania i partnerstwa publiczno-prywatnego zagościła w Salzburgu. Wybór mówcy jest kontrowersyjny. Ten bardzo zamożny Niemiec był w latach 1938 – 1945 członkiem zarządu Deutsche Bank i 44 innych firm, w tym IG Farben, najpotężniejszym bankierem Trzeciej Rzeszy, który miał się także wzbogacić na aryzacji żydowskich firm. Aresztowany jako podejrzany o zbrodnie wojenne był później doradcą kanclerza Adenauera. Mowy na otwarcie festiwalu wygłaszali m.in. Dalajlama i Václav Havel w roku 1990.
Festiwal się nie poddał
Nowe tysiąclecie to wielokrotne triumfy Rosjanki Anny Netrebko, wkrótce obywatelki Austrii, oraz Piotra Beczały jako scenicznej obsady marzeń. Wspomina się nadzwyczajny występ w 2012 w La Boheme z Mimi – Netrebko i Rodolfo – Beczałą. Kiedy 4 sierpnia Beczała głosowo zaniemógł, partię za niego zaśpiewał Jonas Kaufmann, ale swą rolę na scenie zagrał... Piotr Beczała. W Salzburgu śpiewał kilka sezonów Tomasz Konieczny, występował Krystian Zimerman i Rafał Blechacz. Na festiwalu pojawiła się solistka Warszawskiej Opery Kameralnej Anna Radziejewska, a ostatnio polska młodzież: w ramach Young Singers Project w 2019 sopranistka Joanna Kędzior i w tym roku baryton Paweł Trojak. Mocnym akcentem jest Elektra Richarda Straussa w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego.
To subiektywny przegląd stulecia Festiwalu Salzburskiego, bo dla każdego to inny festiwal. Kiedy wkłada się najpiękniejszą sukienkę i kapelusik, idzie pod rękę z partnerem bywającym w Salzburgu od lat, można się wobec zamożnych dam poczuć Kopciuszkiem, ale można też poczuć się im równym w dostępie do Salzburger Festspielen. Może z gorszego miejsca, ale przecież słyszę i widzę to samo.