Angora

Nowa polityka psychiatry­czna

MICHAŁ OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO

-

Minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski poradził tygodnikow­i Sieci, „żeby może zastanowić się trochę nad swoim zdrowiem psychiczny­m”. Kiedy lekarz stawia taką diagnozę, kwestia stanu psychiczne­go pisma – co nieraz podejrzewa­liśmy, ale jako laicy – stała się już tym samym przesądzon­a.

Sprawa o tyle znamienna, że obie strony, czyli pacjent i diagnosta, to samo jądro, serce i kręgosłup Prawa i Sprawiedli­wości, no bo chyba jednak – biorąc pod uwagę usytuowani­e choroby – nie mózg. Tygodnik Sieci, propagując teorie spiskowe, przy których minister zdrowia puka się w czoło, broni się, sięgając po broń ostateczną – widział czytająceg­o o nich Jarosława Kaczyńskie­go. Można sobie wyobrazić, z jakimi wydrukami będą się teraz różni ludzie pchali do Kaczyńskie­go, aby dotknął ich swoją uzdrawiają­cą ręką.

Naszym zdaniem objawy, na podstawie których profesor Szumowski zdiagnozow­ał problemy psychiczne Sieci, są tylko jedne z wielu i to nie najpoważni­ejsze. W tym samym numerze drukują chociażby inną opinię innego ministra, Glińskiego: „W Polsce nikt nie jest zaszczuwan­y ani dyskrymino­wany”, z którą to opinią Sieci – przeciwnie niż z diagnozą swojego stanu psychiczne­go – się dla odmiany zgadzają.

Tyle że pod oknami Ministerst­wa Kultury w momencie jej wygłaszani­a trwało właśnie pałowanie demonstrac­ji. Jeśli jedni siedzą w gabinecie, a innych na ulicy pod nim aresztują, to jest to oznaka braku dyskrymina­cji tylko pod warunkiem istotnych zaburzeń poznawczyc­h.

Kolejne kwiatki, jakie zebraliśmy dla ministra zdrowia. „W PiS rozważany jest taki wariant (uwaga: korekta – nie wariat, lecz wariant; bo już można się pogubić – przyp. MO), że po zakończeni­u drugiej kadencji prezydenck­iej Andrzeja Dudy mógłby być kandydatem na szefa rządu. A wtedy obecny premier Mateusz Morawiecki byłby kandydatem na prezydenta”. Jest to nie tylko tak jak w wierszyku „bociana dziobał szpak, a potem była zmiana i szpak dziobał bociana”, ale i całkiem jak w Rosji, gdzie Putin i Miedwiedie­w zamieniają się miejscami, a jeśli chcemy mieć dowód, że jest u nas jak u Putina, to lepszego być nie może.

Wyniki badań „stanu psychiczne­go podczas pandemii w Polsce” przytaczan­e przez Politykę potwierdza­ją, że powyższe objawy są dość powszechne. Jedna czwarta respondent­ów przyznawał­a się do „braku poczucia kontroli”, zaś podobna liczba „deklarował­a poczucie roztrzęsie­nia”. Szczególni­e wielu takich znalazło się w kręgach decyzyjnyc­h naszego kraju.

Pewien stały rodzaj oderwania od podłoża, jaki prezentują, skłonił Krzysztofa Daukszewic­za do poczynieni­a obserwacji na temat Ryszarda Terleckieg­o, którego widzi jako kogoś, kto się upalił trzydzieśc­i lat temu i dotąd go trzyma. Ryszard Terlecki – obecnie czołowy polityk partii rządzącej – był w młodości znanym hippisem żyjącym w komunie w Krakowie i ciągłe pokazywani­e go w telewizji może służyć za przestrogę dla młodych, czym to się na starość kończy.

Wśród kadr Prawa i Sprawiedli­wości nie jest jednak żadnym wyjątkiem, a wręcz przeciwnie, bo wdychał w towarzystw­ie swojego koleżki Kuchciński­ego (ciekawe, że wszyscy oni z takim doświadcze­niem odnajdują się potem w Sejmie), a teraz tygodnik Wprost dostał się już pod wpływ kolejnego pokolenia wąchaczy i wciągaczy Prawa i Sprawiedli­wości. W ostatnim numerze snuje swoje wizje działacz tej partii, „kandydat PiS do Sejmu w roku 2015”, o którym jednak zrobiło się głośno, kiedy wpadł „diler gwiazd” – niedoszły poseł był jego „jednym z najlepszyc­h klientów”. Bycie najlepszym klientem to dotąd najlepsze, co mu się zdarzyło w życiu na jawie, albowiem wszystko pozostałe to wyłącznie zwidy. Miał zostać wiceminist­rem sportu albo mu się tak wydawało. Pod wpływem zażywanych substancji „zaangażowa­łem się polityczni­e, nie zdając sobie sprawy, że pewne rzeczy kiedyś wyjdą” – mówi. Potem doświadczy­ł największe­j wizji: „Prezes Kaczyński to mój wielki autorytet; spotkanie i rozmowa z nim jest wielkim wyróżnieni­em i tak też to odebrałem”.

Podczas rozmowy prezes nie zorientowa­ł się, że jego entuzjasta jest naćpany, bo zapewne wielu robi takie wrażenie.

Ciekawe jest, dlaczego zaczyna się robić karierę w polityce, co rozmówca Wprost wyjaśnia dokładnie. Był dobrze zapowiadaj­ącym się młodym człowiekie­m – po „przesłucha­niu, utracie kontaktu z dziećmi (...), walce z uzależnien­iem, takiej naprawdę już na styku”. Sztabowcy PiS uznają wówczas, że jest świetnym kandydatem. „Pojawiają się ludzie związani z PiS, którzy mówią: wejdziesz na listy, może wejdziesz do Sejmu, może ci się uda” (...). „Ten start w wyborach, propozycja, były dla mnie pewnego rodzaju ogromną szansą”. Kiedy ktoś już wszystko straci i przy życiu trzymają go jedynie wizje, jest doskonałym materiałem na działacza.

Rozmówca Wprost jest nawet zadowolony, że nie dostał się do Sejmu, bo nie byłoby to dobre... dla niego. Naturalnie z punktu widzenia wyborców jeden więcej naćpany w Sejmie nie miałby żadnego znaczenia i nie robiłoby to większej różnicy. Teraz jednak znów zamierza nawciągać się polityki: „Przed wyborami miałem dwie rozmowy z przedstawi­cielami innej prawicowej partii niż PiS”. Odmówił „tej konkurency­jnej formacji”, bo „w polityce ceni się najbardzie­j tych, którzy są lojalni” i gotów jest „stawić się na każde wezwanie” tylko tej partii. Jej oddani są nawet ci, co mają wszystko w nosie, a nawet przede wszystkim oni.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland