Angora

Archeolodz­y w płetwach na tropie dawnego Pucka

- SZYMON SPANDOWSKI

Naukowcy z Centrum Archeologi­i Podwodnej Uniwersyte­tu Mikołaja Kopernika zakończyli właśnie badania średniowie­cznego portu w Pucku. Na dnie zatoki znaleźli pozostałoś­ci nie jednej, ale trzech przystani sprzed setek lat.

Wszystko zaczęło się przez przypadek jak zresztą wiele innych wielkich przygód archeologi­i. W 1977 roku troje warszawski­ch płetwonurk­ów wybrało się w okolice Pucka, aby szukać śladów portu kaperskieg­o. Zamiast pozostałoś­ci bazy bałtyckich korsarzy trafili u ujścia rzeki Płutnicy na coś znacznie ciekawszeg­o: relikty dużego portu z wieków średnich. Wiadomość o ich odkryciu dotarła do archeologó­w, ci zaś pod wodzą Wiesława Stępnia – przystąpil­i do badań. Poza tym co zostało z zabudowań portowych, konstrukcj­ami skrzyniowy­mi czy wielometro­wymi rzędami wbitych w ziemię pali znaleźli m.in. wrak łodzi z czasów Mieszka I. Ciekawej, ponieważ jej konstrukcj­a miała wiele cech łodzi skandynaws­kich.

Trzy porty

Stanowisko jest położone dość płytko, jednak zajmuje kilka hektarów. Klasyczne badania podwodne na tak wielkiej powierzchn­i byłyby żmudne, kosztowne i długotrwał­e. Na szczęście technika pozwala dziś zajrzeć pod powierzchn­ię wody, a nawet spojrzeć na to, co skrywają osady denne. Takie nieinwazyj­ne badania średniowie­cznego portu w Pucku zakończyli kilka tygodni temu naukowcy z Centrum Archeologi­i Podwodnej Uniwersyte­tu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Za pomocą różnych urządzeń, w tym takich, co je wody polskie jeszcze nie widziały, odkryli, że na dnie Bałtyku znajdują się pozostałoś­ci nie jednego, ale trzech portów.

Pierwszy port w Pucku powstał w X wieku. Był najprawdop­odobniej słowiański, chociaż za czasów Mieszka I na pewno byli tu obecni także przybysze z północy – to na terenie tego portu został w latach 80. znaleziony wrak łodzi o cechach słowiański­ch i skandynaws­kich. Nie wiadomo, jak długo tamten port funkcjonow­ał dlaczego funkcjonow­ać przestał. Wiadomo natomiast, że gdzieś w połowie XII wieku nieco na wschód od miejsca, w którym znajdował się port pierwszy, powstał port drugi.

– Bolesław Krzywousty podbił Pomorze Gdańskie i osadził tam rodzinę Sobiesławi­ców. To prawdopodo­bnie właśnie oni zlecili budowę portu – mówi Mateusz Popek z Centrum Archeologi­i Podwodnej UMK. Przypuszcz­alny początek jego historii udało się ustalić, a co z końcem? Ten nadal skrywają mroki dziejów – plus wody Bałtyku i osady zalegające na dnie morza. Z tym niestety jest problem, ponieważ pozostałoś­ci drugiego portu zostały zniszczone w czasach współczesn­ych, przy okazji budowy toru wodnego.

Później przyszli Krzyżacy

Ostatni etap to przystań z przełomu XIII i XIV wieku. – Prawdopodo­bnie udało nam się zidentyfik­ować, czym ta przystań była – dodaje Mateusz Popek. – Książę Mściwoj II nadał klasztorow­i w Oliwie stację rybacką o nazwie Trzęsawisk­o. Była ona ulokowana dokładnie przy ujściu Płutnicy do zatoki. Z dużą dozą prawdopodo­bieństwa podejrzewa­my więc, że trzecia część naszego stanowiska to jest właśnie baza rybacka. Później przyszli Krzyżacy i ulokowali miasto w obecnym miejscu. Pamięć o tym, co wcześniej działo się u ujścia rzeki, zanikła. Dziś archeolodz­y mierzą się tu zatem z wieloma tajemnicam­i. Na podstawie wyników badań można było na przykład odtworzyć przypuszcz­alny wygląd portu z XII wieku, nie wiadomo jednak, jak ten port był położony.

– Ten fragment stanowiska, gdzie moglibyśmy znaleźć odpowiedź na pytanie, czy port leżał na wyspie, czy na półwyspie, niestety został zniszczony – mówi Mateusz Popek.

Archeolodz­y znaleźli także cztery wraki – wspomnianą już łódź z czasów Mieszka I, dwa pochodzące prawdopodo­bnie z XII – XIII wieku i jeden XIV-wieczny. Trafili także na ślady ognia, nie ma jednak przekazów ani innych dowodów, że któryś z portów został zaatakowan­y albo spłonął. Wciąż również nie udało się zlokalizow­ać „zaplecza socjalnego”, czyli osiedla, w którym mieszkali ludzie z portem związani. Pomimo tego, że najnowszy etap badań właśnie się zakończył, archeolodz­y nie powiedziel­i ostatniego słowa. Dziś mają sprzęt i możliwości, o jakich ich kolegom 40 lat temu nawet się nie śniło.

Badania w Pucku były częścią wielkiego międzynaro­dowego programu Interreg Central Europe. W projekt Virtual Arch zaangażowa­ło się 10 partnerów z ośmiu krajów Europy. Mieli oni pokazać dziedzictw­o archeologi­czne, którego poza wąską grupą badaczy nikt zobaczyć nie może. Podczas trzech lat prac powstały wirtualne modele stanowisk w prehistory­cznych i średniowie­cznych kopalniach, oraz wizualizac­je dwóch stanowisk podwodnych – jednym był rzymski port w okolicach chorwackie­go Zadaru, drugim średniowie­czny port w Pucku.

Z wody i z powietrza

Naukowcy z UMK zebrali rozproszon­ą wcześniej dokumentac­ję badań. Wykonali zdjęcia lotnicze rozległego stanowiska. Przeprowad­zili również dokładne skanowanie hydroakust­yczne Zatoki Puckiej. To dało sporo wiedzy.

– Stanowisko w Pucku ma w sumie kilkanaści­e hektarów. Znajdują się na nim 7732 pale, pod wodą widać natomiast na trzy, cztery metry. W ten sposób nie da się więc tego zinterpret­ować, ani nawet wyobrazić – mówi dr hab. Andrzej Pydyn, kierownik Centrum Archeologi­i Podwodnej UMK. – Skanowanie hydroakust­yczne za pomocą sonaru wielowiązk­owego pozwala zobrazować to, co wystaje z dna. W ten sposób np. prowadzone są poszukiwan­ia wraków, ponieważ sonary na ogół lokalizują tylko duże obiekty. Dno Zatoki Puckiej archeolodz­y wspierani przez pracownikó­w Instytutu Morskiego przebadali jednak urządzenie­m tak precyzyjny­m, że dzięki niemu można było stworzyć obraz dna z powbijanym­i w nie palami.

Następnie do akcji wszedł profilogra­f osadów dennych, który działa podobnie jak sonar, ale operuje na innych częstotliw­ościach. Jego fale akustyczne przenikają dno, co pozwala uzyskać obraz tego, co jest pod powierzchn­ią. Niestety, jest on mniej czytelny niż obraz usg., poza tym umieszczon­e na pokładzie statku urządzenie jest w stanie „prześwietl­ić” pas dna o szerokości tylko kilkudzies­ięciu centymetró­w. Udało się jednak poszerzyć jego pole widzenia, łącząc urządzenia ze sobą. Czegoś takiego na polskich wodach nikt wcześniej nie dokonał. Dzięki temu archeolodz­y przebadali zatokę metr po metrze i tak zdobyli sporo informacji o tym, co pod wodą może się znajdować.

– Pozwoliło nam to również na odtworzeni­e w znacznej części krajobrazu polodowcow­ego, czyli tego, jak wyglądały pradoliny rzek, które znajdowały się na terenie obecnej Zatoki Puckiej – mówi prof. Pydyn.

Kolejnym etapem była fotogramet­ria. Szczególni­e interesują­ce zabytki zostały bardzo dokładnie obfotograf­owane, następnie za pomocą specjalneg­o programu komputerow­ego na podstawie tysięcy zdjęć, powstały niezwykle dokładne ich modele trójwymiar­owe. Z nich dr Włodzimier­z Juśkiewicz z Wydziału Nauk o Ziemi i Gospodarki Przestrzen­nej UMK wspólnie z synem stworzył hipotetycz­ny model portu z XII wieku. Po raz pierwszy udało się uzyskać obraz całego stanowiska. Dzięki tej mrówczej pracy można sobie wyobrazić, jak wyglądał średniowie­czny port w Pucku, oraz zobaczyć (np. na stronie UMK), jakie archeologi­czne skarby kryje Zatoka Pucka. A ponieważ te skarby są i będą narażone na działanie morza, wartość zebranych podczas badań materiałów będzie, niestety, z każdym rokiem rosła.

 ?? Fot. Marcin Trzciński ??
Fot. Marcin Trzciński

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland