Tęczowa flaga znieważyła Smoka Wawelskiego?
– Ze wstępnych ustaleń policji badającej sprawę wywieszenia flagi na smoku pod Wawelem wynika, że prawdopodobnie zostanie ona umorzona ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu – mówi Piotr Szpiech, rzecznik policji miejskiej w Krakowie.
Funkcjonariusze policji, którzy pojawili się na miejscu, już po kilku minutach spisali Franciszka Vetulaniego, który wdrapał się na pomnik Smoka Wawelskiego i zawiesił na nim tęczową flagę. Spisani zostali także jego znajomi, którzy nie brali udziału w happeningu. Policjanci przekazali im, że interweniują po kilku zgłoszeniach przechodniów, którzy przez flagę nie mogli robić sobie pamiątkowych zdjęć przy pomniku smoka.
Happening, za który Franciszek Vetulani został spisany, trwał w sumie 20 minut. – Postanowiłem spontanicznie wspiąć się na smoka i zawiesić na nim tęczową flagę. Nie godzę się na państwo, w którym mniejszości seksualne są dyskryminowane, w którym odmawia im się prawa do godności, prawa do życia rodzinnego i innych praw. Tym bardziej że w nagonce na mniejszości LGBT biorą udział również urzędnicy państwowi i organy państwowe, w tym prezydent Polski – mówi.
Dodaje, że przez 20 minut happeningu cały czas rozmawiał z przechodniami. – Oni mówili, żebym zszedł, że chcą zrobić dzieciom zdjęcie ze smokiem, ja z kolei tłumaczyłem im, dlaczego tu jestem, i prosiłem o chwilę cierpliwości. W pewnym momencie pojawiła się policja. Funkcjonariusze twierdzili, że dostali zgłoszenie od przechodniów; apelowali, żebym zszedł. Nie zrobiłem tego, uważając, że nie mają podstaw, by mi to nakazać, ale oczywiście wylegitymowałem się, bo to już mój obowiązek – wspomina.
Vetulani dodaje, że powiedział też policjantom kilka słów od siebie: że jego zdaniem obecna sytuacja w kraju jest ujmą dla godności policyjnego munduru i że są oni wykorzystywani przez partię rządzącą do własnych celów i rozgrywek politycznych. – Moim zdaniem na naszych oczach rodzi się państwo policyjne. Jeśli policja stosuje przemoc wobec pokojowo demonstrujących obywateli, jeśli funkcjonariusze używają siły w sytuacjach, które tego nie wymagają, to jest to bardzo niepokojące – zwraca uwagę mężczyzna.
Franciszek Vetulani jest wnukiem zmarłego trzy lata temu neurobiologa prof. Jerzego Vetulaniego, znanego naukowca i popularyzatora nauki. Profesor Vetulani również nie stronił od protestów: pikietował m.in. w obronie konstytucji czy brał udział w „marszu wolnych konopi” (wypowiadał się za legalizacją marihuany, szczególnie w celach medycznych).