Hulajnogą prosto na SOR
Hulajnogi elektryczne pojawiły się w polskich miastach niespełna dwa lata temu. Jednośladów na prąd jest lawinowo więcej, już nie tylko jako oferta wypożyczeń na minuty, ale także coraz częściej jako własność prywatna. Według prognoz do 2025 roku liczba elektrycznych hulajnóg wypożyczanych na czas zwiększy się w Polsce o 505 proc.
– Obserwujemy stały wzrost popularności pojazdów jednośladowych. Wpływ na to ma ich szeroka oferta, przystępność cenowa, rozwój infrastruktury (ścieżki rowerowe), rosnąca świadomość ekologiczna, dbałość o kondycję fizyczną (rowery), większa mobilność czy wreszcie moda – zauważa mł. insp. Jacek Mnich, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Radomiu.
Ludzie pokochali ten środek transportu, jednak jak się okazuje, korzystają z niego bardzo nieodpowiedzialnie. Fanów e-hulajnóg najczęściej można spotkać na chodniku. Manewrują oni między pieszymi, często z maksymalną prędkością 25 km/godz., co staje się coraz bardziej niebezpieczne. Według przepisów osoba poruszająca się na hulajnodze traktowana jest tak samo jak pieszy, a przez to obowiązuje ją konieczność korzystania z chodników, a nie, co wydałoby się bardziej logiczne, ze ścieżek rowerowych.
Fala wypadków
Wraz ze wzrostem popularności jednośladów oraz urządzeń transportu osobistego rośnie także liczba wypadków z ich udziałem. Jakiś czas temu w sieci pojawił się post chirurga szczękowo-twarzowego dr. Marcina Sochy, w którym napisał, że niemal siedem godzin „składali” roztrzaskaną żuchwę 19-latka, który przewrócił się na hulajnodze elektrycznej. Jak dodał, był to ekstremalny zabieg z bardzo dużym ryzykiem trwałego kalectwa. Przypadek drastyczny, ale niejedyny. – Niestety, specyfika mechanizmu urazu generuje podobne skomplikowane urazy wymagające wielogodzinnych prób rekonstrukcji, nie zawsze możliwych. Niekiedy z uwagi na duże ryzyko poważnych powikłań decydujemy się na leczenie bardziej zachowawcze, co może skutkować trwałym uszczerbkiem na zdrowiu, ale unikamy w ten sposób spowodowania jeszcze większych szkód – wyjaśnia doktor Socha.
Śmierć na hulajnodze
Do tragicznego wypadku doszło pod koniec czerwca br. Na ulicy Mokotowskiej w Warszawie elektryczną hulajnogą podróżowały dwie osoby. Dziewczyna stała z przodu, a chłopak z tyłu. W pewnym momencie doszło do wypadku, a hulajnoga przewróciła się. Mężczyźnie nic poważnego się nie stało, ale 23-latka z poważnym urazem głowy trafiła do szpitala. Niestety, zmarła dziesięć dni później. Jej kolega usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. – Dziewczyna miała ponad 2 promile alkoholu we krwi. Wiemy również, że była pod wpływem narkotyków. 26-letni mężczyzna także miał promil alkoholu we krwi i został przez nas zatrzymany – powiedział Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji. Takich przykładów jest coraz więcej.
Dr Marcin Socha przyznaje, że zwichnięcia i złamania „hulajnogowe” stanowią jedną z trzech głównych grup urazów. – Można przypuszczać, że trafiających do nas pacjentów poszkodowanych w wyniku użycia hulajnogi (również potrąconych pieszych i rowerzystów) w skali roku można już liczyć nie w dziesiątkach, a w setkach. Zwykle są to młode dorosłe osoby i w większości prowadzące lub przewożone na hulajnodze – wyjaśnia lekarz. Ogromną liczbę wypadków z użyciem hulajnogi elektrycznej potwierdza również Mateusz Sieradzan, pielęgniarz z warszawskiego SOR-u, który powiedział: „Kiedyś najwięcej było ofiar skuterów i rowerów, obecnie hulajnogi przodują”.
Na hulajnogę z prawem jazdy
Ponad rok temu Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt noweli prawa o ruchu drogowym, a także ustawy, które regulują zasady poruszania się urządzeń transportu osobistego po drogach publicznych. Dotyczy to m.in. hulajnóg i deskorolek elektrycznych. W świetle nowego prawa będą one traktowane tak jak rower. Jednoślady nie mogą być szersze niż 90 cm i dłuższe niż 125 cm. Muszą mieć też konstrukcyjnie ograniczoną maksymalną prędkość do 25 km/godz. i posiadać napęd elektryczny. Ponadto Ministerstwo lnfrastruktury wprowadza też regulacje dotyczące szybkości poruszania się na hulajnogach. I tak na ścieżce rowerowej czy jezdni ograniczenie prędkości pojazdu będzie wynosić 25 km/godz. (w strefie zamieszkania 20 km/godz.), a na chodniku granicą będzie „prędkość pieszego”. Poza tym konstrukcyjnie może być on przeznaczony do poruszania się wyłącznie przez kierującego. Jeśli kierujący e-hulajnogą spowoduje wypadek, będzie traktowany jak rowerzysta, nie jak pieszy. Co więcej, prowadzący pojazd musi posiadać odpowiednie uprawnienia: kartę rowerową lub prawo jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T. Na elektrykach nie będą mogły jeździć dzieci do lat 10, nawet jeśli są pod opieką dorosłych. W obszarze zabudowanym kierujący hulajnogą muszą korzystać z drogi dla rowerów i pasa ruchu dla rowerów. W przypadku ich braku będzie można korzystać z jezdni drogi, na której prędkość dopuszczalna nie przekracza 30 km/godz. W przypadku ulicy, po której można jechać ponad 30 km/godz., kierujący hulajnogami będą mogli przenieść się na chodnik, pamiętając, że pieszy ma na nim bezwzględne pierwszeństwo. Jadąc chodnikiem, będą musieli zachować prędkość pieszego.
Groźna ćma w Lubuskiem!
Urząd Gminy w Zaborze wystosował pilny apel do mieszkańców, w którym przestrzega przed pojawieniem się w okolicy ćmy bukszpanowej! – podała „Gazeta Lubuska”. Z owadem nie ma żartów. Ten inwazyjny gatunek motyla z rodziny wachlarzykowatych pochodzi z Azji. Nie ma jeszcze u nas naturalnych wrogów. W XXI wieku znalazł się w Europie, gdzie szybko się rozprzestrzenia. W Zaborze już wiedzą, że jest bardzo drapieżny i niebezpieczny. Atakuje drzewa i krzewy.
„Będzie żarła z szamba”
W ten sposób i gorzej wójt Żelazkowa zwracał się do swojej podwładnej w urzędzie. Kronika kryminalna Sylwiusza J. jest coraz obszerniejsza. Tym razem sprawę cywilną wytoczyła wójtowi była dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Żelazkowie – informuje TVP Poznań. Wójt krzyczał do niej, że jest niepokorną babą. Zapewniał, że będzie z szamba żarła i że ją zniszczy finansowo. Sąd zdecydował, że Sylwiusz J. musi przeprosić byłą podwładną i zapłacić jej 15 tys. złotych zadośćuczynienia. Nie jest to koniec sądowych burz wójta Żelazkowa, którego kadencję przerwie... dopiero wyrok w sprawie karnej. A to jeszcze potrwa...
Łódzki Pasaż wyróżniony
Pasaż Róży, czyli artystyczna instalacja Joanny Rajkowskiej, która od 2013 roku zdobi podwórko przy Piotrkowskiej 3, został wyróżniony Złotą Pinezką Google – podało Radio Łódź. Z okazji 15. urodzin Google Maps takie wyróżnienie przyznano 16 miejscom w Polsce – po jednym w każdym województwie – które użytkownicy aplikacji uznali za najciekawsze turystycznie. Łódzki Pasaż Róży to podwórko, którego ściany budynków wyłożone są kawałkami luster. W słoneczny dzień można podziwiać w nim iluminacje. Instalacja nawiązuje do choroby nowotworowej oka, z którą zmagała się córka artystki. Układy luster na ścianach budynków odzwierciedlają błonę wyściełającą dno oka i symbolizują proces odzyskiwania wzroku przez dziewczynkę.
Rekord w Porcie Gdynia
Przez ostatnie 9 lat wolumen przeładunków w Porcie Gdynia wzrósł o 63 proc., co oznacza, że rozwój ten jest szybszy niż wzrost gospodarczy Polski – informuje „Dziennik Bałtycki”. W 2019 r. w Porcie Gdynia przeładowano łącznie 897 125 kontenerów. Oznacza to wzrost o 11,6 proc. w stosunku do wyniku roku 2018. W pierwszym kwartale 2020 roku, pomimo światowej pandemii, gdyński terminal odnotował wzrost przeładunków o 4,9 proc. w stosunku do roku 2019, co zapowiada kolejny rekord. Przeładunki kontenerów w lipcu w Porcie Gdynia wzrosły aż o 18 proc. w stosunku do lipca ubiegłego roku. Prawdą jest, że maleńka granica gdyńskiego portu to granica Polski z całym światem...