Nastolatki zaatakowane nad jeziorem. Nikt nie pomógł...
Nad jeziorem Rusałka w Poznaniu (woj. wielkopolskie) nieznajome kobiety miały zaatakować dwie nastolatki. Powodem napaści miały być różowe włosy jednej z dziewczyn, których kolor przyciągnął uwagę dziecka agresorki. Choć na plaży było kilkanaście osób, a dziewczyny wzywały pomocy, to nikt nie pomógł. Po pewnym czasie na miejsce dotarł ojciec jednej z dziewczyn, który również miał zostać pobity.
O bulwersującej sprawie donosi „Głos Wielkopolski”. Dwie nastolatki miały przebywać na placu zabaw nieopodal jeziora Rusałka, gdy w okolicy pojawiła się grupa osób: dwie dorosłe kobiety ( jedna mogła być w ciąży), dwaj mężczyźni i kilkoro dzieci. W pewnym momencie dziewczynka z tej grupy zwróciła uwagę na różowe włosy nastolatki. To miało wywołać niezdrową reakcję jednej z kobiet, która zaczęła wykrzykiwać, że posiadanie różowych włosów to objaw patologii i choroby psychicznej.
Kobiety zachowywały się agresywnie. Jak wynika z relacji zaatakowanych, jedna z nich spytała wręcz, czy ma podejść, by rozwiązać sprawę siłowo. Gdy dziewczyny powiedziały, że nie, kobiety odeszły. Szybko okazało się, że nie na długo. Po kilku minutach kobiety wróciły w jeszcze bardziej bojowym nastroju. Od razu miały spytać, czy „nie obić tej buźki”.
Choć nastolatka powiedziała, że zgłosi ewentualne pobicie, kobieta zaatakowała ją. Druga kobieta rzuciła się na koleżankę nastolatki. W tym czasie nikt nie pomógł zaatakowanym dziewczynom.
– Na placu, z tego, co pamiętam, było jakoś z 15 osób. Czułam się, jakbyśmy były dla tych wszystkich ludzi niewidzialne. Zaczęłam znów krzyczeć: „Czy nikt z was naprawdę nie może nam pomóc?! Nie widzicie, co tu się dzieje! Błagam was!”. Jestem pewna, że było mnie słychać nawet za placem zabaw, gdzie już siedziało ze sto osób. Zrozumiałam, że nikt nam nie zamierza pomóc – mówiła „Głosowi Wielkopolskiemu” jedna z poszkodowanych, dodając, że część ludzi tylko opuszczała plac.
Gdy agresorki odeszły, jedna z pobitych dziewczyn zadzwoniła do ojca. Ten przyjechał i wraz z nastolatkami znalazł napastniczki. Kobiety nie zamierzały przeprosić i wyśmiewały swoje ofiary. W pewnym momencie do akcji wkroczyli ich partnerzy, którzy zaczęli wykrzykiwać, że to nastolatki pierwsze uderzyły, po czym... sami mieli zaatakować ojca jednej z dziewczyn. Również i tym razem nikt nie pomógł zaatakowanym.
Sprawa została już zgłoszona na policję, a siostra jednej z zaatakowanych poszukiwała w internecie świadków zdarzenia. Jak poinformowała w mediach społecznościowych, dzięki szerokiemu odzewowi udało się odnaleźć zarówno świadków, jak i sprawców.