Z życia wzięte
Właśnie świętujemy naszą piątą rocznicę związku. Jesteśmy kompletnie spłukani, ale szczęśliwi. Żeby sprawić mojemu chłopakowi radość, sprzedałam swoją ulubioną bransoletkę i kupiłam mu za to wymarzony licznik i oświetlenie do roweru. On sprzedał swój ukochany rower i kupił mi za to naszyjnik pasujący do mojej ulubionej bransoletki.
*** Jestem w ciąży i zupełnie nie daję sobie rady z hormonami. Wczoraj dwie godziny płakałam, bo kot usiadł na kolanach mojego męża, a nie na moich.
To, że zawsze go przeganiałam i od lat nawet nie próbuje do mnie wskakiwać, nie miało dla mnie znaczenia...
*** Robiłam porządki w domu i zamiatałam podłogę. Czteroletnia córka zapytała, czy może to zrobić za mnie. Z radością się zgodziłam. Małej szło świetnie, ale na koniec zamiast na szufelkę wszystko zmiotła pod szafkę. Próbowałam ją powstrzymać, ale ona zdecydowanie zaprotestowała: „Bo tata tak robi i tak ją nauczył!”.
*** Mąż od pewnego czasu naciska na mnie coraz mocniej, że chciałby już zostać ojcem. W końcu się wygadał, że sporo chłopaków, z którymi gra w amatorskiej lidze w kosza, niedługo zostanie tatusiami i jeśli się nie pospieszymy, to nasi synowie nie będą mogli grać w tej samej kategorii wiekowej. Trzeba było widzieć jego minę, gdy zapytałam: „A co, jeśli to będzie córka albo chłopak, którego koszykówka nie będzie interesować?”. Normalnie chyba dostał chwilowego porażenia mózgowego.
*** Krucho u nas ostatnio z kasą i parę razy musieliśmy odmówić dzieciakom drobnych przyjemności. Bolało mnie to strasznie, więc przed swoimi urodzinami powiedziałam dzieciom, że mają sobie coś kupić, a dla mnie mogą przygotować coś ręcznie, bo nic tak nie cieszy jak uczucie włożone w upominek. No więc Sara lat 3 oraz Kuba lat 4 całe serce włożyli w przygotowanie dla mnie wielkiej laurki. Wyszła obłędnie – wykorzystali wszystkie farby, żeby pomalować jasny dywan w salonie.
*** Kolega z pracy jeździ starym, wręcz zabytkowym motorem. Ostatnio coraz częściej ma problemy z jego uruchomieniem. W piątek po pracy bardzo się spieszył, a tu jak na złość przez pół godziny nie mógł go odpalić. W końcu mu się udało. Po przejechaniu kilkuset metrów zatrzymała go „drogówka” i policjant kazał mu wyłączyć silnik... Opowiadał, że normalnie prawie się popłakał...
*** Szef wezwał mnie do siebie i przez 30 minut wychwalał moje zaangażowanie, nieszablonowe pomysły, naturalne cechy przywódcze, itp. Byłem pewien, że za chwilę dostanę awans i zacząłem gorączkowo liczyć w myślach, jaka podwyżka może być realna w takiej sytuacji. Z rozmyślań wyrwał mnie kierownik słowami: „I właśnie dlatego tak ciężko nam będzie się z tobą rozstać, ale jestem pewien, że szybko znajdziesz coś nowego”. yafud.pl
Zebrał: RK