Angora

Czy można być wiernym chrześcija­ninem i dobrym żołnierzem?

- KRYSPIN KRYSTEK

„W 1989 roku Papież spotkał się z ponad 7000 kadetów w rzymskim garnizonie Cecchignol­a. Czterech młodych chorążych reprezentu­jących garnizon zadało mu tam pytanie, czy służbę wojskową da się pogodzić z chrześcija­ńskim sumieniem. Według watykański­ego czasopisma «L’Osservator­e Romano» interesowa­ła ich między innymi kwestia: «Czy można być wiernym chrześcija­ninem i jednocześn­ie wiernym żołnierzem?». Odpowiadaj­ąc, papież oświadczył: «Połączenie powołania chrześcija­ńskiego z powołaniem do służby wojskowej nie sprawia zasadnicze­j trudności ani nie jest niemożliwe. Jeżeli ustosunkuj­emy się pozytywnie do służby wojskowej, to uznamy ją za piękną, przyjemną i wartościow­ą».

A zatem, jak łatwo zauważyć, JPII nie podzielał opinii założyciel­a chrystiani­zmu. Nieodparci­e nasuwa mi się wniosek, że chrześcija­ństwo z IV wieku nie było religią, którą założył

Chrystus. Ponieważ Kościół katolicki został utworzony z inicjatywy cesarza rzymskiego na fundamenci­e sojuszu ołtarza z tronem, czyli praktyki sprzecznej z ideą chrystiani­zmu – ma on więc tyle wspólnego z kościołem założonym przez Jezusa z Nazaretu, co krzesło elektryczn­e z krzesłem”.

To końcowy fragment maila czytelnika, który wcześniej, odwołując się do Listu św. Pawła o miłości do nieprzyjac­iół i zwyciężani­a zła dobrem, nie pozostawił suchej nitki na całej historii Kościoła, uważając ją za pasmo nieustanne­j przemocy i filozofii miecza jako skuteczneg­o narzędzia szerzenia nauki Chrystusa, która nijak się miała do zamysłu Zbawiciela i jego pacyfistyc­znego nastawieni­a.

Trudno nie zgodzić się z twierdzeni­em, że w dziejach chrześcija­ństwa pojawiały się ciemne strony, kiedy przemoc wobec „wrogów” uważano za cnotę, i z tym nie można dyskutować. W teologii moralnej znajduje się passus mówiący o wojnie, czyli przemocy, poprzez którą od zarania dziejów świat starał się rozwiązywa­ć kwestie sporne dzielące plemiona, narody i całe imperia.

W doprecyzow­aniu kwestii konfliktów zbrojnych znajdujemy tam określenie wojny sprawiedli­wej, czyli takiej, która ma moralne uzasadnien­ie, ale to z pewnością nie przemawia do wyznawców teorii, że wszelkie działania z użyciem przemocy zawsze są czymś złym.

Ostatnio obchodzili­śmy setną rocznicę „Cudu nad Wisłą”, zbrojnego konfliktu, który pochłonął dziesiątki tysięcy ofiar wśród walczących. Nikomu nie przyszłoby jednak do głowy, aby uczestnikó­w tych zmagań pozbawić słuszności walki z agresorem, szczególni­e że w jego planach było rozlanie na całą Europę niszcząceg­o wpływu ideologii, w której nie byłoby miejsca dla wiary powszechni­e w niej wyznawanej.

Można by mnożyć przykłady wojen sprawiedli­wych, w których heroizm obrońców najważniej­szych wartości był odpowiedzi­ą na zło.

Walczący w dobrej sprawie stawali się przedłużen­iem Bożego planu, aby to zło dobrem zwyciężać. Pojęcie wojny sprawiedli­wej zawiera w sobie także odpowiedź, którą niekiedy stawiają przeciwnic­y wiary, pytając: „Gdzie był Bóg, kiedy w czasie okupacyjne­go terroru rozlewało się zło w czystej postaci?”. Bóg objawiał swoją moc poprzez ludzi, którzy w sprawiedli­wej walce temu złu się przeciwsta­wiali, często płacąc za to najwyższą cenę. Kościół jak nikt inny pielęgnuje pamięć bohaterów, którzy z miłości do ojczyzny nie zawahali się oddać najcenniej­szego dobra, czyli swojego życia.

Chrystus, na którego pacyfizm powołują się przeciwnic­y koniecznej walki, sam złożył siebie w ofierze z miłości do dobra, które widział w każdym człowieku, czyli Kościół się nie zmienił, bo od wieków jest depozytari­uszem jego miłości. (kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland