Eksmisja przez balkon
Aby przyspieszyć eksmisję za długi czynszowe, pracownicy Przedsiębiorstwa Usług Miejskich wyrzucali cały dobytek lokatora przez balkon, z czwartego piętra. – Płakał, gdy odjeżdżał. Wszystko mu zniszczyli, nie ma już żadnej szafki, taboretu, nic – mówi świadek tej skandalicznej akcji miejskiej spółki. taborety, stół, szafki kuchenne, komoda z lustrem. Meble z hukiem roztrzaskały się o ziemię, a odłamki szkła rozprysły po okolicy. – Cały ogródek zniszczony, kawałki szkła jeszcze tam leżą.
Jak można było tak postąpić? Niejedna osoba była już eksmitowana z tego bloku, ale nigdy w taki sposób! Aż się we mnie zagotowało, gdy widziałam, jak wyrzucają jego rzeczy. A gdyby tam akurat bawiły się dzieci? Zaczęłam krzyczeć, żeby przestali, to powiedzieli, że kierownik im tak kazał, oni za mało zarabiają, żeby się wysilać, a poza tym w mieszkaniu jest taki smród, że nie idzie wytrzymać. Skandal!
No jak ma nie być smrodu, skoro jakieś dwa lata temu zakręcili człowiekowi wodę i zdemontowali kaloryfery w mieszkaniu. Żył na czwartym piętrze bez bieżącej wody i centralnego ogrzewania. Dwa lata, jeśli nie dłużej, nosił wodę w bańkach. Przecież tak nie wolno. Ten człowiek płakał, gdy go wywozili na Rejowiecką. Wszystko mu zniszczyli, nie ma już żadnej szafki, taboretu, nic – opowiada kobieta zszokowana skandalicznym zachowaniem pracowników PUM-u.
Czy w taki właśnie sposób miasto postępuje z ludźmi – chorymi, uzależnionymi, dłużnikami, ale wciąż ludźmi? Czy urzędnicy poczuwają się w ogóle do winy za skandalicznie przeprowadzoną eksmisję? Na te pytania, niestety, nie poznaliśmy odpowiedzi z uwagi na (najpewniej) sezon urlopowy i nieobecność kierownictwa. Natomiast powiadomiony o sprawie magistrat, jak zapewnia Dominik Gil, wystąpił do PUM-u o wyjaśnienia.
Prokuratura: To przestępstwo
Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Chełmie nie mogą uwierzyć, że pracownicy miejskiej spółki postąpili w taki sposób. Raz, że w grę wchodzi zniszczenie cudzego mienia. Dwa, to celowe narażenie na niebezpieczeństwo innych osób. Przecież gdyby szafka z lustrem spadła na kogoś, doszłoby do tragedii. Śmierć na miejscu. Czy pracownicy PUM-u – oraz kierownik, jeśli faktycznie działali na jego polecenie – pomyśleli o tym, wyrzucając meble z balkonu na 4. piętrze?
Przestępstwo z art. 288 par. 1 Kodeksu karnego („Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”) jest ścigane na wniosek pokrzywdzonego. Oznacza to, że zawiadomienie musiałby złożyć eksmitowany mężczyzna. Ale już przestępstwo z art. 160 par. 1 kk, czyli „Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”, ścigane jest z urzędu. Czy dojdzie zatem do wszczęcia postępowania w tej sprawie, a pracownicy miejskiej spółki poniosą konsekwencje? Do tematu wrócimy.
RAJCZYK Mechanika strachu. Zajmujący się lotnictwem znają pojęcie „Jezusowa śruba” lub „śruba Jezusa”. Nazywa się tak nakrętkę wirnika głównego w helikopterze lub śmigła w innych statkach powietrznych. W szerszym kontekście przymiotnik „jezusowy” mechanicy nadają dowolnemu elementowi, którego awaria kończy się katastrofą. Gdy bowiem dojdzie do pęknięcia takiej części, pozostaje tylko modlitwa i wzywanie pomocy Jezusa.