Ekoterroryzm na budowie
30-letni inżynier ochrony środowiska stanął przez sądem oskarżony o wysadzenie budowanego apartamentowca i spalenie koparki. Mężczyzna nie przyznaje się do winy i podważa zarzuty prokuratury
Dwa lata temu w lipcową noc mieszkańców osiedla Sarni Stok w Bielsku-Białej obudziła detonacja. Wybuch wyrwał też ze snu stróża, który pilnował pobliskiej budowy apartamentowców. To właśnie jeden z tych budynków miał tuż po trzeciej nad ranem wylecieć w powietrze.
Sprawca podłożył cztery 11-kilogramowe butle z propanem-butanem, które uprzednio przerobiono za pomocą betonowych czopów wzmocnionych zbrojeniami ze stalowego drutu. Jedna z butli nie eksplodowała, bo uległa rozszczelnieniu. Dlatego uszkodzony został tylko jeden budynek w stanie surowym. Na miejscu znaleziono wydrukowaną kartę z ostrzeżeniem: „Odejdźcie stąd, zostawcie tę ziemię w spokoju...”. Kamery monitoringu zarejestrowały, że krótko przed wybuchem, o godzinie 3.28, pomiędzy budynkami przemieszczał się człowiek zamaskowany jasną narzutą. Wszedł na teren budowy od strony lasu.
Straty wyceniono na ponad milion złotych.
Pocahontas z Brygady Wschód
Kilkanaście dni później w mediach elektronicznych ktoś opublikował list manifest. Z jego treści wynikało, że sprawcą eksplozji jest osoba podpisująca się Pocahontas, działająca w imieniu organizacji Brygada Wschód.
W liście zawarte były żądania wobec dewelopera rozpoczętej inwestycji i rozbiórki już powstałych budynków. Były też groźby, że niezastosowanie się do żądań spowoduje kolejne działania i będą wysadzane następne obiekty. Wysłane zostały też listy do organizacji ekologicznych i organów ścigania. Autor prosił o ich upublicznienie i jednocześnie przepraszał za... niepoprawny format tekstu, co miało wynikać z ograniczonych możliwości edytorskich urządzenia, z którego korzystał.
Kolejne 7 listów wysłano już w formie tradycyjnej do prasy i kilku instytucji. Były wrzucane do skrzynek pocztowych znajdujących się na terenie Bielska-Białej. Tym razem autor zaznaczył, że napisane zostały z zachowaniem środków ostrożności: bez odcisków palców, śladów osmologicznych
Oskarżony: Mateusz H. (30 l.) O: sprowadzenie pożaru lub innej katastrofy, uszkodzenie mienia, wyłudzenia Sąd: Jarosław Steciuk – Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej Oskarżenie: Rafał Spruś – Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach
Obrona: Szymon Szybiak i biologicznych, a także identyfikujących drukarkę.
Miesiąc później pojawiły się kolejne listy elektroniczne. Tym razem autor w emocjonalny sposób odnosił się do wpisów internautów w sieci, a także opinii psychologa kryminalnego. Można było przeczytać, że „z przyczyn operacyjno-kamuflażowych Brygada Wschód nie podała w pierwszym liście szczegółów zamachu, ale ujawnia je teraz”. Teraz opisany został szczegółowo sposób przerobienia butli gazowych oraz plan ich rozmieszczenia.
Przesłuchiwany kilkakrotnie przez policję prezes spółki deweloperskiej zeznał, że nie ma żadnych podejrzeń wobec sprawców, ale przypomniał sobie, że jakiś czas temu spalona została koparka jednego z podwykonawców. Przyznał też, że zarówno obecna inwestycja, jak i dwa bloki wybudowane kilka lat wcześniej wywołały niezadowolenie mieszkańców, którzy kierowali petycje w sprawie zabudowy terenów zielonych, z których oni korzystali rekreacyjnie.
Pół roku śledztwa
Śledztwo, któremu nadano priorytetowy charakter, było prowadzone pół roku. Wytypowano trzech potencjalnych sprawców. Jednym z nich był Mateusz H., od lat znany jako działacz ekologiczny. Niezbyt korzystne dla niego zeznania złożył bliski kolega. Wynikało z nich, że Mateusz H. często w ich rozmowach poruszał temat budowy. Zapytał nawet kiedyś: „Co powiedziałbyś, gdyby się okazało, że ja to zrobiłem?”.
– W środowisku był określany jako ekoterrorysta i zachowywał się jak nacjonalista. Twierdził, że druga wojna światowa źle się potoczyła, a o Hitlerze mówił „wujek” alko „tata” – zeznał Marcin G.
Świadek opowiadał też, że kiedyś koło bunkrów robili próbę jakiegoś wybuchu.
Policjanci przeszukali mieszkanie Mateusza H. Znaleziono między innymi wydruk komputerowy książki „Mein
Kampf” oraz odręczne notatki. Zwrócono uwagę, że zawierają one wiele charakterystycznych zdań i zwrotów tożsamych z informacjami umieszczonymi w listach Brygady Wschód.
Biegły z zakresu kryminalistycznych badań dokumentów przeanalizował notatki podejrzanego oraz listy wysyłane przez Pocahontas. Nie miał wątpliwości, że autorem jednych i drugich jest ta sama osoba. Biegły zwrócił też uwagę, że autor listów wykazuje dużą znajomość sytuacji panującej na terenie Sarniego Stoku, włącznie z zaistniałym tam zdarzeniem. A to może oznaczać, że coś widział albo w tym uczestniczył bezpośrednio. Zdaniem biegłego autor jest człowiekiem uzdolnionym, zna zagadnienia prawne związane z budownictwem i pojęciami kryminalnymi. Charakter pisma wskazuje, że jest sprawny intelektualnie w podejmowaniu decyzji. Charakteryzuje go też silna wola w działaniu, ale ma cechy osobowości psychopatycznej. Ceni wyłącznie własny punkt widzenia, lekceważąc innych. Cechuje go pieniactwo, jest zdolny do prowokacji, ma cechy przywódcy. Krótko mówiąc, jest zdolny do takich czynów jak zdarzenie na Sarnim Stoku.
Z kolei biegły informatyk przeanalizował pliki w komputerze Mateusza H. Zwrócił uwagę, że użytkownik bardzo często wyszukiwał adresy internetowe ze słowem „bomba”. Znalazł też plik tekstowy „Proch” zawierający przepis na sporządzenie prochu metodą chałupniczą. Był również skrót internetowy przekierowujący na przedsiębiorstwo specjalizujące się w handlu odczynnikami i surowcami chemicznymi, w tym pirotechnicznymi.
Osobowość niedojrzała...
Jak ustalono, Mateusz H. wychowywany był tylko przez matkę. Nigdy nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych. Ukończył Akademię Techniczno-Humanistyczną w Bielsku-Białej i jest z zawodu inżynierem ochrony środowiska. Nigdy nie był karany, nie nadużywał alkoholu i nie