Taylor Swift Swift triumfuje i krytykuje
Artystów estradowych oceniamy głównie po liczbie nagród muzycznych i po sprzedaży płyt. Tymczasem piosenkarka, którą tym razem przedstawiam, jest postacią wyjątkową. I to pod kilkoma względami. Nie tylko dlatego, że jej płyty rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, a trofea muzyczne, które przypadły jej w udziale, liczą się w dziesiątkach, jeśli nie w setkach sztuk. Także nie z powodu wyjątkowo młodego wieku, w jakim debiutowała (pierwszy jej singiel z utworem „Tim McGraw” ukazał się 19 czerwca 2006, kiedy miała 16 lat).
Taylor Swift – bo o niej mowa – wyróżnia się jeszcze pod innym względem. Dzięki osiągnięciom muzycznym aż siedmiokrotnie trafiła do „Księgi rekordów Guinnessa”.
Na tym wcale nie koniec powodów, dla których o piosenkarce ostatnio się mówi. Swift jest antagonistką obecnego prezydenta USA, o czym śmiało donosi w komunikatach na Twitterze. „Nieskuteczne przywództwo Donalda Trumpa poważnie pogorszyło kryzys, w którym się znajdujemy, a on teraz wykorzystuje go, aby pozbawić nas prawa do bezpiecznego głosowania” – twierdzi piosenkarka, nawiązując do wypowiedzi prezydenta krytykujących wybory korespondencyjne. Słowa Swift nie są raczej po myśli Trumpa, który kandyduje na kolejną kadencję. Za artystką stoją bowiem jej fani, którzy będą 3 listopada głosować. A jest ich niemało. Świadczy o tym olbrzymie zainteresowanie, z jakim spotkał się jej tegoroczny premierowy album „Folklore” (premiera 24 lipca). Fanów nie zraził fakt, że płyta powstała podczas koronawirusowej kwarantanny, w warunkach kameralnych, przez co ma inny charakter niż poprzednie wydawnictwa gwiazdy. „W izolacji moja wyobraźnia szaleje i ten album jest tego wynikiem – tłumaczy artystka powód stylistycznej zmiany. – Opowiedziałam te wszystkie historie, jak najlepiej potrafiłam, z miłością i zaangażowaniem. Teraz pragnę się nimi podzielić”. Album CD zawiera 16 nagrań i bonusowy numer „The Lakes”. Utwory skomponowała bohaterka płyty wspólnie z dwoma muzykami, którzy pełnili rolę producentów nagrań. Jednym z nich jest były członek zespołów Bleachers i Fun, Jack Antonoff, a drugim frontman kapeli The National. Ponadto w utworze „Exile” wokalistce towarzyszy gwiazda amerykańskiej alternatywnej sceny muzycznej, formacja Bon Iver. W takim towarzystwie można sporo zdziałać. Taylor Swift wykorzystała okazję z nawiązką.
Dzięki premierowej płycie – ósmej w jej fonograficznym dorobku – Swift stała się pierwszą artystką, która w tym samym tygodniu zadebiutowała na pierwszym miejscu listy „Billboard 200” i wprowadziła piosenkę na szczyt zestawienia najpopularniejszych amerykańskich singli (trafił tam utwór „Cardigan”). Album „Folklore” zajął pierwsze miejsce również w Wielkiej Brytanii, a wydane na nim utwory „Cardigan”, „Exile” i „The 1” trafiły do pierwszej dziesiątki listy tamtejszych hitów. Longplay jest też na szczycie w Australii i wysoko na listach w innych krajach. Tuż po premierze w ciągu jednego dnia portal Spotify zanotował 80,6 mln odsłuchów strumieniowych albumu. Z tak dużym zainteresowaniem jeszcze żadna płyta się na tym portalu nie spotkała. To kolejny powód, aby artystkę umieścić w „Księdze rekordów Guinnessa”. Wcześniej Swift trafiła tam z kilku innych powodów. Najpierw jej płyta „Speak Now” miała 13 listopada 2010 roku najlepszą w USA sprzedaż w formie plików cyfrowych z wynikiem 278 tys. egzemplarzy. Później wykonawczyni stała się pierwszą Amerykanką, której 7 singli zadebiutowało w pierwszej dziesiątce zestawienia „Top 100”. Ponadto jej nazwisko było aż 36 tygodni na czele listy najpopularniejszych artystów („Billboard Artist 100”) i Swift została rekordzistką wśród celebrytek pod względem zarobków. Od czerwca 2018 roku do czerwca 2019 roku jej majątek powiększył się o 185 mln dolarów.
Piosenkarka urodziła się w West Reading (amerykański stan Pensylwania). Od dziecka lubiła śpiewać. Fascynowały ją melodie country. Jej rodzice wyczuwali piosenkarskie inklinacje córki, więc przenieśli się do Hendersonville (stan Tennessee), miasta położonego niedaleko Nashville, gdzie muzyka country ma korzenie.
30-letnia dziś Swift była w 2010 roku najmłodszą kobietą, która została uhonorowana nagrodą Grammy (stąd kolejny wpis do „Księgi Guinnessa”). Zdobyła to cenne trofeum za album „Fearless” (otrzymała wtedy 4 wyróżnienia – 2 za longplay i 2 za piosenkę „White Horse”). Miała wtedy 20 lat. Niedawno jej rekord pobiła Billie Eilish, którą obdarowano pięciokrotnie w tym roku pozłacanym gramofonem, mając 18 lat.
W sumie Swift ma w dorobku 10 nagród Grammy i była aż 35 razy do tego wyróżnienia nominowana. Oprócz wymienionych wcześniej czterech Grammy dwie kolejne otrzymała za nagranie
„Mean” pochodzące z longplaya „Speak Now” (2010). W 2013 roku przypadł jej w udziale pozłacany gramofon za temat „Safe & Sound” z filmu „Igrzyska śmierci”, a 6 lat temu światowy sukces odniósł krążek „1989”. Wtedy Swift otrzymała następne 3 Grammy – dwie za longplay i jedną za teledysk do promującego go utworu „Bad Blood”.
Krótko po premierze krążka „1989” opublikowane na nim kompozycje wziął na warsztat inny amerykański muzyk, Ryan Adams, i wydał album pod identycznym tytułem, z takim samym repertuarem, tyle że inaczej zinterpretowanym. Longplay dowodzi, że piosenki Swift są cenione nie tylko przez jej fanów, ale też estradowych konkurentów. Dzięki Adamsowi nabrały folkrockowego charakteru, a w akustycznej oprawie stały się delikatniejsze, bardziej kameralne. „Chciałem, aby album «1989» zabrzmiał tak, jakby to była «Nebraska» Bruce’a Springsteena” – mówił Adams. Swift przyznała, że muzyk podniósł piosenki na wyższy poziom, nadając im bardziej emocjonalny wydźwięk, bo jej wersje były bezpretensjonalne, typowo popowe. „Tworzyłam ten krążek, kiedy byłam singielką, spotykałam się z przyjaciółmi w Nowym Jorku i cieszyłam się życiem” – wyznała Swift Adamsowi podczas wywiadu, którego mu udzieliła.
Słuchając tegorocznego longplaya, można wyczuć, że stoi za nim starsza, bardziej doświadczona artystka, ale równie utalentowana.