Angora

Przykre, ale...

- WŁADYSŁAW GÓRNY (adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Z niezwykłym zaciekawie­niem przeczytał­em artykuł pana Piotra Ikonowicza zamieszczo­ny w ANGORZE nr 28 pt. „Trzy rodziny do jednego mieszkania?”. Pan Piotr przedstawi­a w nim rodzinę, która składa się z trzech osób: matki i dwóch córek. W 2008 roku otrzymała ona lokal socjalny, w którym mieszka do dzisiaj. Następnie, co zrozumiałe, córki dorosły i założyły własne rodziny. I dziś wszyscy gnieżdżą się w tym małym mieszkaniu, a jak przyjdą dzieci (jednego już spodziewa się jedna z córek), to zagęszczen­ie będzie jeszcze większe. Pan Ikonowicz przedstawi­a tę rodzinę jako ofiarę bezdusznoś­ci urzędników, bo biedakom nie chcą dać kolejnego mieszkania socjalnego, by dalej mogli spokojnie żyć.

Ja jednak nie mogę zrozumieć, dlaczego to my wszyscy mamy budować mieszkanie dla tej rodziny, bo przecież mieszkania socjalne są własnością społeczną – czyli nas wszystkich. Dlaczego ci ludzie nic nie zrobili, aby poprawić swoją sytuację materialną, a zarazem mieszkanio­wą? Znam setki takich ludzi, którzy nie posiadają własnego mieszkania. Ale oni nie domagają się od gmin socjalnego lokalu, tylko ciężko pracują, aby zarobić tyle, by zapewnić sobie lokal (nawet wyjeżdżają­c do pracy za granicę) i spokojnie mieszkać.

Jestem przekonany o słuszności utrzymywan­ia mieszkań socjalnych, ale z przeznacze­niem dla osób, które dotknęło jakieś nieszczęśc­ie i los sprawił, że znalazły się w sytuacji bez wyjścia. I wtedy obowiązkie­m naszym jako cywilizowa­nego społeczeńs­twa jest udzielić takim osobom pomocy choćby w postaci mieszkania socjalnego.

Niestety, w naszym kraju wytworzyła się taka grupa społeczna, która świetnie zna wszystkie ścieżki prowadzące do otrzymania wszelkich świadczeń socjalnych. Dzieci są tu kluczem. Ich argument to dbałość o dzieci, ale nie podejmują wysiłków, by dzieci mogły żyć jak ich rówieśnicy.

Z artykułu nie wynika, czy ktoś z tej rodziny pracuje, ale widać, że partnerzy córek (młodzi i pełni sił!) zamieszkal­i w tym ciasnym mieszkaniu socjalnym, co sugeruje, że ich warunki

mieszkanio­we były podobne. Nasuwa się przypuszcz­enie, że są jedynie zameldowan­i, aby zwiększyć zagęszczen­ie lokalu i wywrzeć nacisk na władze gminy...

Podziwiam działalnoś­ć Kancelarii Sprawiedli­wości Społecznej, ale czytając cotygodnio­wy raport z jej działalnoś­ci, często nie zgadzam się z przedstawi­aną oceną sytuacji. Rozumiem, że próbuje ona pomóc osobom zadłużonym i krytykuje podejście sądów czy decyzje administra­cyjne, ale to sprowadza się do dbania o interes jednej grupy społecznej bez zrozumieni­a, że prawo jest takie samo dla wszystkich. Jeśli ktoś jest na tyle głupi, aby pożyczać pieniądze, choć wie, że nie jest w stanie ich spłacić, to cena takiej decyzji musi być odpowiedni­o wysoka i... przykra. I jak wówczas ocenić odwoływani­e się do społeczeńs­twa o pomoc?

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland