Uwięzieni na wyspie
Luksusowe wakacje ze zgrzytem
460 turystów i sezonowych pracowników utknęło w zeszłym tygodniu na wyspie przy Szmaragdowym Wybrzeżu, ponieważ pracownik hotelu zachorował na COVID-19. Wszyscy musieli zaczekać na wyniki testów koronawirusowych.
Należąca do archipelagu La Maddalena Wyspa Świętego Stefana ze swoimi 50 hektarami oszałamiającej przyrody jest opiewana jako oaza zmysłów i raj na ziemi. Ma nim być zwłaszcza dla klientów ośrodka Uvet Hotel Company, których ściąga w to miejsce oferta idealnego wypoczynku pośród jednego z najpiękniejszych krajobrazów na świecie, „wypełnionego turkusem i szmaragdem morza oraz ciepłym różem granitowych skał”. W tym roku gwarancją niezapomnianego lata, po trudnym czasie lockdownu, miał być nieograniczony kontakt z naturą i wspaniałe jedzenie.
Z powodu pandemii hotel – będący jedyną bazą noclegową na wyspie – zaczął przyjmować gości dopiero od 12 lipca. Ponieważ ośrodek jest przeznaczony raczej dla wymagającej klienteli, trzeba było nie tylko przygotować 299 pokoi, lecz także opracować nowy regulamin pobytu. Wydawało się, że każdy detal został doprowadzony do perfekcji. Aby uniknąć fizycznego kontaktu urlopowiczów z personelem, dokładnie zaplanowano godziny sprzątania, zaś posiłki wydawano wyłącznie przez plexiglas. Każdorazowo przy wejściu do budynku i wyjściu na plażę obowiązywał pomiar temperatury.
Wypracowany przez kilka tygodni rytm legł w gruzach w niedzielę 16 sierpnia, kiedy to pracownik hotelu, 60-letni pianista z zespołu grającego wieczorami muzykę na żywo, nagle źle się poczuł. W jednej chwili stracił smak i powonienie, miał dreszcze, gorączkę i kaszel. Wyraźne objawy, które pojawiły się gwałtownie, od razu budziły skojarzenia z koronawirusem. Test potwierdził przypuszczenia. Początkowo w ośrodku przyjęto tę wiadomość spokojnie, a niektórzy wydawali się wręcz zadowoleni z faktu, że przedłużą pobyt, nie ponosząc dodatkowych kosztów.
Jednak kiedy stało się jasne, że taki przypadek będzie miał wpływ na każdą osobę przebywającą na terenie ośrodka, a zarażeni goście i personel muszą się liczyć z dwutygodniową izolacją, część wczasowiczów zaczęła panikować. Zanim jeszcze pojawiły się pierwsze wyniki testów, zaczęły się próby... ucieczki z wyspy. Nieudane, bo dwie osoby, które zamierzały dostać się na lotnisko w Olbii, zatrzymano w drodze. Inne powstrzymali właściciele łodzi, nagabywani o wypożyczenie i sekretny rejs. Do czwartku 20 sierpnia ustalono, że wśród osób prawidłowo przebadanych – co do kilkunastu testów były wątpliwości – co najmniej 26 ma koronawirusa, w tym jeden turysta.
Luca Montella, burmistrz gminy La Maddalena, w skład której wchodzi Wyspa Świętego Stefana, starał się podtrzymywać „sanitarnych zakładników” na duchu. Branża turystyczna jest zaniepokojona tym przypadkiem i stratami, jakie poniesie każdy hotel, który w podobnych sytuacjach nie będzie mógł terminowo wpuścić gości na wykupione turnusy. (ANS)