Hiszpania nie do zdobycia dla uchodźców
Rząd Sáncheza buduje w hiszpańskich enklawach na terenie Afryki najwyższy na świecie mur, prawie o metr wyższy od ogrodzenia, jakie – z woli Trumpa – mają Amerykanie na granicy z Meksykiem.
Główny cel przedsięwzięcia to zabezpieczenie Ceuty i Melilli przed inwazją Afrykańczyków, którzy usiłują się przedostać od strony Maroka na terytorium Hiszpanii. Mur na granicy hiszpańsko-marokańskiej będzie miał 10 metrów wysokości i zastąpi dotychczasowe, zwieńczone drutem kolczastym siatki z końca lat 90. XX wieku, które najpierw były wysokie na 3 metry, a potem z konieczności podwyższone, w zależności od miejsca, do 4 i 6 metrów. Siatka, chociaż wyposażona w zmyślne systemy alarmowo-ostrzegawcze, okazała się niewystarczająca, zwłaszcza odkąd zaczęły się w nią wbijać pełne imigrantów furgonetki kamikaze.
W tym roku z pobudek humanitarnych ostre elementy bariery usunięto, ponieważ podczas prób sforsowania zasieków typu concertina, z drutu żyletkowego, uchodźcy odnosili straszne rany. Pokaleczeni nie mieli szans na odpowiednie leczenie ani po stronie hiszpańskiej, ani tym bardziej po deportacji do kraju. Teraz spekuluje się, że likwidacja drutu wcale nie była akcją miłosierdzia, lecz działaniem zaplanowanym w szerszym kontekście: jeszcze bardziej ścisłego opieczętowania enklaw przed niechcianymi imigrantami, którzy szturmowali ogrodzenie w grupach po 300, a nawet po 800 osób. Nigdy wcześniej nie budzili oni takich negatywnych emocji, jak obecnie, kiedy europejskie społeczeństwa drżą przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa i jednocześnie wciąż odczuwają zadawniony strach przed terrorystami.
Poza tym Hiszpanie nie chcą powtórki z 2018 roku. Wówczas, według danych Frontexu – Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej – do Hiszpanii przedostało się aż 65 tysięcy uchodźców. Dwa lata temu na skutek polityki włoskiego rządu i stłumienia uchodźczego strumienia napływającego przez Libię, imigranci masowo podejmowali próby dotarcia na Stary Kontynent przez Królestwo Marokańskie i następnie hiszpańską enklawę. Znalezienie się w Ceucie oznaczało dla nich upragnione uzyskanie dostępu do Europy, bo po kilku miesiącach pobytu w tymczasowym ośrodku CETI, przepustkę do struktur rozmieszczonych na Półwyspie Iberyjskim otrzymywali już automatycznie.
Koszt nowego muru, tym razem ze stali i drewna, szacowany jest na 17 mln euro. Prace nie powinny potrwać dłużej niż kilka miesięcy. Przeciwnicy projektu zwracają uwagę, że konstrukcja stanie się symbolem zamkniętej Europy, niedostępnej twierdzy świata, i ostatecznie pogrąży nadzieje związane z upadkiem muru berlińskiego oraz wizję Europy bez barier. Warto przypomnieć, jak silnie widok poprzedniego ogrodzenia, tego wykończonego drutem ostrzowym, wstrząsnął papieżem Franciszkiem. Ojciec Święty popłakał się nad skalą tego okrucieństwa. (ANS)