1100 kilometrów dla Nicole
Niezwykle ambitny, szlachetny i wyczerpujący fizycznie cel górskiej wędrówki obrał sobie Grzegorz Majcherkiewicz z Dąbrowy Górniczej. Ten zapalony miłośnik gór chce pieszo pokonać szlak liczący 1100 km w 20 dni! Wszystko po to, by zebrać pieniądze na skomplikowaną operację oczu u 13-letniej Nicole.
Pan Grzegorz mówi, że od zawsze był aktywny sportowo. Przyznaje, że pokonanie trasy Głównego Szlaku Sudeckiego i Głównego Szlaku Beskidzkiego, które liczą aż 1100 km, w tak krótkim czasie to spełnienie jednego z jego życiowych marzeń. Po wzrok dla dziewczynki mężczyzna wyruszył 14 sierpnia. W wędrówce dodatkowo motywuje go fakt, że firma CMC Poland, w której pracuje, za każdy przebyty kilometr zobowiązała się przekazać 5 zł na konto zrzutki, którą zorganizował. Oprócz tego na Facebooku utworzyła się specjalna grupa „Patrząc w góry – 1100 km dla Nicole”, gdzie blisko tysiąc osób wystawia na licytację różne przedmioty, które zasilą konto zbiórki.
Jak to wszystko się zaczęło? Do pana Grzegorza zadzwoniliśmy trzynastego dnia jego wędrówki. – Pomysł na wyczyn pojawił się w mojej głowie poprzedniego lata. Nie znalazłem w internecie nikogo, kto pokonałby ten szlak. Za to w Sudetach spotkałem dwóch chłopaków, którzy opowiedzieli mi, że przemierzają góry w celu charytatywnym. Pomyślałem, że jest to fajny pomysł i że chciałbym zrobić coś podobnego, w dodatku przy okazji pomagając komuś. A jeśli jeszcze udałoby mi się ustanowić rekord życiowy, to już zupełnie byłoby świetnie – mówił rozentuzjazmowany, gdy zbliżał się do schroniska pod Turbaczem.
–W styczniu skontaktowałem się ze znajomą – Kasią Lewandowską z Fundacji Pomocy „Ludzik”. Zapytałem, czy ma jakiegoś podopiecznego, dla którego mógłbym taki charytatywny „spacerek” odbyć. Wskazała Nicole. Spotkaliśmy się z nią i z jej mamą i już w pierwszych dwóch minutach zagrało między nami tak pozytywnie, że nie mogłem doczekać się wędrówki, by pomóc tej małej
„iskierce”. Dziś jestem na szlaku dla niej – wspomina pan Grzegorz.
13-letnia Nicole cierpi na obustronny zaawansowany zanik nerwów wzrokowych. Jedyną szansą na odzyskanie przez nią wzroku jest przejście ośmiu operacji w Rosyjskim Centrum Oczu i Chirurgii Plastycznej w Ufie. Już po pierwszej operacji nastąpiła znaczna poprawa widzenia, więc na przestrzeni kolejnych miesięcy odbyły się dwie kolejne. Akcja, w którą zaangażował się Majcherkiewicz, ma sfinansować czwartą operację. Każdy zabieg to wydatek rzędu 3,5 tys. euro.
Dziennie pan Grzegorz przechodzi około 60 kilometrów i jedyne na co narzekał w rozmowie z „Angorą” to stopy. – Na szlaku, odpukać, towarzyszy mi bardzo dobra pogoda. Do tej pory tylko półtora dnia były burze, które mnie na chwilkę uziemiły w górach. Deszcze mnie nie powstrzymują, ale burze są tu bardzo niebezpieczne. Bardzo bolą mnie stopy, ale muszę wytrwać jeszcze siedem dni, by plan się powódł – mówił. Pan Grzegorz planuje zakończyć wędrówkę 2 września. Jego marsz przyniósł już kwotę 3,5 tys. złotych. Techniczną ciekawostką jest, że plecak z całym jego ekwipunkiem waży zaledwie 3 kg. – Nie może być cięższy, bo wówczas na pewno wysiadłoby mi „zawieszenie” – śmieje się. – Każdy dodatkowy przedmiot i kilogram w podróży przysparzałby mi dodatkowych trudności – mówił nam podróżnik. W jego głosie słychać było zadowolenie i radość. – Jestem już za Babią Górą, czyli najwyższym i najtrudniejszym etapem. Mówią, że jak już się przejdzie Babią Górę, to wszystko jest z górki... – śmieje się.
Pan Grzegorz idzie sam, ale... nie do końca. – Co jakiś czas mile zaskakują mnie na trasie przyjaciele i znajomi. W Ustroniu 30-osobowa ekipa znajomych zrobiła mi niespodziankę – przywieźli pyszną szarlotkę. Była też Nicole z mamą, która przez chwilę dołączyła do mojego marszu. Takie momenty mocno łapią za serce i w człowieka wstępuje nieopisana energia. Ból nóg przechodzi i człowiek myśli tylko o tym, żeby iść dalej i żeby ta mała mogła cieszyć się oglądaniem pięknego, choć trudnego świata. Często nie doceniamy tego, co mamy, dlatego warto dostrzegać sytuację innych ludzi i pomagać im na wszystkie możliwe sposoby – mówi.
Wędrówkę pana Grzegorza można śledzić w relacjach i postach na fanpage’u „Leniwy_Biegacz” (https:// www. f acebook. com/ l eniwy_ biegacz-110973123819942/) oraz na jego instagramowym koncie @leniwy_biegacz (https://www.instagram.com/leniwy_biegacz/)