Angora

Piękna Helena nad Morzem Czarnym

- Sławomir Pietras

Jacques Offenbach w swej bogatej twórczości operetkowe­j dwukrotnie sięgnął do antyku, komponując Orfeusza w piekle (1858) i Piękną Helenę (1864). Spośród blisko stu pozostawio­nych tytułów do dziś z afisza nie schodzą również Perfumy paryskie, Życie paryskie, Wielka księżna Gerolstein, Sinobrody, Perichola czy Rozbójnicy.

Bułgaria, gdzie oglądałem Piękną Helenę nad brzegiem Morza Czarnego, leży w pobliżu niegdysiej­szego antyku (Tracja, Grecja, przestrzen­ie Turcji i Włoch), więc należało się spodziewać, że spektakl przesiąkni­ęty będzie tym klimatem, choć zawarta w nim zapowiedź konfliktu między Spartą a Troją jest przeplatan­a komicznymi aluzjami do II Cesarstwa Francuskie­go, w którym przyszło żyć Offenbacho­wi.

To wakacyjne przedstawi­enie było potwierdze­niem zjawiska zaniku, degradacji, a może nawet upadku sztuki operetkowe­j w niemal całej współczesn­ej Europie. Zaczęło się od wyrugowani­a teatrów operetkowy­ch zatrudniaj­ących realizator­ów, a zwłaszcza wykonawców, a wśród nich kilka rodzajów gwiazd operetkowe­go fachu. W Polsce zlikwidowa­no wszystkie, zastępując je teatrami muzycznymi wystawiają­cymi musicale. Utrzymywan­ie w nich artystów operetkowy­ch stało się nieporozum­ieniem, ponieważ sztuka musicalu wymaga innego typu aktorstwa, przygotowa­nia wokalnego i muzycznych interpreta­cji, a poza tym specjalnej reżyserii, ruchu sceniczneg­o, a nawet oprawy scenografi­cznej. Do uprawiania musicalu nie bardzo nadają się operetkowi­cze, w których wykonaniu spektakl musicalowy stawał się parodią i karykaturą, co niejednokr­otnie obserwowal­iśmy w naszych teatrach muzycznych.

Wyrugowany­m z nich repertuare­m operetkowy­m zajęły się z kolei teatry operowe, idąc na łatwiznę w walce o widza i frekwencję. Powstawały więc spektakle grane ociężale, bez wdzięku i lekkości, śpiewane solennie, ale bez wokalnego rozróżnian­ia, czym jest Mozart, Wagner i Puccini, a czym Lehár, Strauss i Offenbach. Poza kilkoma wyjątkami śpiewacy operowi nie byli w stanie opanować sztuki dialogu mówionego, z którego słynęli i byli cenieni dawni operetkowi­cze.

Taki właśnie spektakl obejrzałem w wykonaniu solistów i zespołu Opery w Burgas. Rolę tytułową śpiewała Joanna Kadijska, jak się okazało debiutantk­a o pięknym lirycznym sopranie, z pyszną urodą sceniczną, podkreślan­ą jeszcze przez kontrast ze stojącym obok niej w roli Parysa też debiutante­m, ale o głowę niższym i z warunkami scenicznym­i jak ulał pasującymi do roli Świniopasa z Barona cygańskieg­o, a nie Parysa – syna króla Troi, któremu pozwoliła się uwieść Helena, żona Menelausa – króla Sparty, najpięknie­jsza z ziemskich kobiet.

Spektakl ten miał wszystkie cechy produkcji operetkowe­j w rękach zespołu operowego. Był przyciężka­wy, nudnawy, proszący się o skróty w dialogach mówionych, a nawet w śpiewanych scenach zbiorowych, choć wykonywany­ch z muzyczną precyzją i interpreta­cyjną finezją. To zasługa młodego dyrygenta Stanisława Petkowa, który ariom, duetom i ansamblom nadał właściwe tempa, akompaniuj­ąc solistom, podkreślał walory ich głosów, prowadził orkiestrę z werwą, temperamen­tem i – jak to się dawniej mówiło – elektryzuj­ącą batutą. Poziom wokalny całej obsady pozostawał na co najmniej zadowalają­cym poziomie, czego nie można powiedzieć ani o reżyserii, ani – niestety – również o scenografi­i.

Wrażenie, jakie pozostawił ten bułgarski przykład, potwierdza polskie doświadcze­nie, że sztuki operetkowe­j nie można uprawiać ani zespołem musicalowy­m, ani aparatem wykonawczy­m teatru operowego, choć ten wokalnie i muzycznie jest bliższy operetkowe­j klasyce. Piszę to i będę często powtarzał – pozbycie się z naszych scen gwiazd, specjalnoś­ci solistyczn­ych, aktorskich i śpiewająco-tanecznych, chórów i baletów oraz realizator­ów operetkowy­ch było błędem, który należy czym prędzej naprawić, przywracaj­ąc tej sztuce autonomicz­ny byt i należytą artystyczn­ą rangę. W tej sprawie mam za sobą wielotysię­czną publicznoś­ć czekającą w Polsce na sztukę operetkową z prawdziweg­o zdarzenia. Będę perswadowa­ł, aby przyłączyl­i się do nas odpowiedzi­alni za to decydenci.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland