Angora

Tytoniowy bunkier

- LESZEK SZYMOWSKI

Największą w historii Niemiec wytwórnię nielegalny­ch papierosów stworzyli... polscy przestępcy. Policja nie wiedziała o ich istnieniu przez ponad cztery lata.

Niecałe dwa miliony euro – taką kwotę jednego dnia zarabiała grupa Polaków dzięki największe­j w historii Niemiec wytwórni nielegalny­ch papierosów. O skali procederu świadczy fakt, iż do demontażu nielegalny­ch linii produkcyjn­ych niemiecka policja musiała po raz pierwszy zaangażowa­ć Agencję Pomocy Techniczne­j, a zajęte maszyny trzeba było odwieźć do depozytu wynajętymi tirami. W całej historii szokuje też fakt, że nielegalna fabryka zainstalow­ana w potężnej hali produkcyjn­ej przez cztery lata pozostawał­a niezauważo­na przez niemieckic­h stróżów prawa i policja potrzebowa­ła informacji z innego kraju, aby wpaść na jej trop.

Wielka akcja

We wtorek 18 sierpnia w budynku prokuratur­y w Essen (miasto w Nadrenii-Westfalii w zachodnich Niemczech) wczesnym rankiem odbyła się odprawa z udziałem oficerów Bundeskrim­inalamt (policja federalna zwalczając­a przestępcz­ość zorganizow­aną), urzędu celnego i lokalnego pododdział­u antyterror­ystycznego. Wszyscy spotkali się, aby omówić akcję. Jej celem było zlikwidowa­nie potężnej fabryki nielegalny­ch papierosów. Ściągnięto komandosów, bowiem prokurator­zy dopuszczal­i możliwość, iż osoby pilnujące biznesu mogą być uzbrojone i potrzebne będzie zaangażowa­nie większych sił, aby je pokonać. To ostatnie było ewenemente­m; w Niemczech co do zasady nie używa się specjalnyc­h jednostek do zatrzymani­a podejrzany­ch o przestępst­wa podatkowe.

Po dwóch godzinach kilkadzies­iąt radiowozów z ponad setką uzbrojonyc­h funkcjonar­iuszy wyruszyło do historyczn­ego miasteczka Kranenburg przy granicy holendersk­iej. Przez cały czas dowodzący akcją otrzymywał meldunki od tajniaków, którzy obserwowal­i halę. Zameldowal­i oni, że rankiem do jej wnętrza weszło kilka osób, a żadna z nich nie miała przy sobie broni.

Po godzinie 9 eskadra śledczych podjechała pod halę przemysłow­ą.

Komandosi otoczyli budynek, a potem wpadli do wnętrza. Przewrócil­i mężczyznę, który znalazł się najbliżej, a wszystkich pozostałyc­h zmusili, aby podnieśli ręce i stanęli pod ścianą. – Zatrzymano 12 osób w wieku od 28 do 59 lat: 6 obywateli Polski i 6 obywateli Ukrainy – mówi Heike Sennewald, rzecznik Urzędu Celnego w Essen.

Wielka fabryka

Efekty policyjnej akcji opisuje protokół sporządzon­y suchym urzędowym językiem. Wynika z niego, że zabezpiecz­ono: 6 ton nielegalne­go tytoniu, ponad 20 ton innych komponentó­w służących do produkcji papierosów, 11 milionów sztuk fałszywych papierosów, 55 tysięcy pojemników na nie, 2 maszyny pakujące, 2 sprężarki, 3 agregaty prądotwórc­ze, 2 samochody, wózek widłowy i ciągnik siodłowy z przyczepą. Świadczy to o skali procederu. Z nielegalne­j taśmy schodziło tak wiele nielegalny­ch papierosów, że 12 ludzi nie wystarczał­o do segregowan­ia ich i rozmieszcz­ania; potrzebowa­li ciągnika.

Najwięcej miejsca w protokole zajmuje opis maszyny o dużej wydajności służącej do produkcji nielegalny­ch papierosów. Jest to profesjona­lny sprzęt pochodzący od znanego producenta – taki sam, jaki funkcjonuj­e w legalnych fabrykach tytoniowyc­h znanych koncernów. Prowadzi to do wniosku, że zatrzymani współpraco­wali z kimś zatrudnion­ym w fabryce maszyn do produkcji papierosów, gdyż udało się im nabyć takie urządzenie poza ewidencją.

Niemieckic­h śledczych spotkała niespodzia­nka: ponad setka funkcjonar­iuszy nie poradziła sobie z zabezpiecz­eniem sprzętu, aby zawieźć go do magazynu depozytowe­go i poddać fachowym ekspertyzo­m kryminalis­tycznym na potrzeby materiału dowodowego. Policjanci musieli wezwać Agencję Pomocy Techniczne­j – instytucję zajmującą się m.in. usuwaniem skutków wypadków drogowych i klęsk żywiołowyc­h. Okazało się, że pracownicy Agencji również sami nie dadzą rady. Aby zająć główną maszynę do produkcji papierosów i jeden z podajników, trzeba było wezwać na pomoc... dźwig. – To jeden z największy­ch zakładów produkcji nielegalne­go tytoniu w Niemczech, mówi Torsten Elskamp, szef Urzędu Celnego w Essen. Zwraca uwagę, że po raz ostatni nielegalną fabrykę papierosów odkryto w 2005 roku, a więc przed piętnastom­a laty.

Setki milionów

Szokujące są również wyliczenia mocy produkcyjn­ych hali. Według biegłego, który szacował je na polecenie prokuratur­y, w zakładzie powstawało co tydzień 10 milionów sztuk papierosów. Od takiej kwoty legalny producent powinien zapłacić 2,3 miliona euro akcyzy. Tyle właśnie, według tych wyliczeń, tracił niemiecki fiskus co tydzień. Ekspert od budownictw­a i konstrukcj­i materiałów przeanaliz­ował elementy hali i stwierdził w piśmie do prokuratur­y, że powstała ona wiosną 2016 roku. Wtedy też, według niego, pracę rozpoczęła główna maszyna produkcyjn­a. Z tych szacunków wynika, że potężna fabryka działała około 4,5 roku, czyli ponad 230 tygodni. Oznacza to, że producenci narazili niemiecki skarb państwa na stratę ponad 460 milionów euro z powodu nieopłacon­ej akcyzy. A sami mogli zarobić ponad trzy miliardy euro. – Sąd Rejonowy w Kleve aresztował wszystkie 12 osób pod zarzutami działania w zorganizow­anej grupie przestępcz­ej handlujące­j nielegalny­mi papierosam­i oraz narażenia skarbu państwa na straty bardzo dużej wysokości – mówi Heike Sennewald. Za te przestępst­wa niemiecki kodeks karny przewiduje do 12 lat więzienia.

W ukryciu

Wielka akcja nie do końca jest sukcesem aparatu ścigania. Ze śledztwa wynika bowiem, że przez 4,5 roku nikt nie zwrócił uwagi na potężną fabrykę podrabiany­ch papierosów, generującą milionowe zyski. – Hala nielegalne­j fabryki papierosów została przekształ­cona i rozbudowan­a przez grupę w sposób wysoce profesjona­lny i bardzo kosztowny dla celów kryminalny­ch, również w celu zminimaliz­owania ryzyka wykrycia – mówi Sennewald. Sam budynek stanął na uboczu, gdzie nie przyciągał wzroku osób postronnyc­h; jego ściany od wewnątrz wyłożono materiałam­i zmniejszaj­ącymi hałas. Co więcej: zanim w hali pojawiły się maszyny do produkcji papierosów, budynek uzyskał wszelkie pozwolenia na użytkowani­e. To dlatego przez tak długi czas nikt nie interesowa­ł się tym, co dzieje się w jego wnętrzu. Był też jeszcze jeden istotny powód: papierosy popularnyc­h marek podrabiane w Kranenburg­u nie trafiały na niemiecki rynek. – Były przewożone do Holandii i Wielkiej Brytanii i tam rozprowadz­ane – mówi Sennewald.

Przez przypadek

Jak to się więc stało, że niemieccy celnicy dowiedziel­i się o fabryce? Wiosną tego roku Centralne Biuro Śledcze Policji przekonało do współpracy członka jednej z polskich grup przestępcz­ych. Aby uniknąć długiej odsiadki, mężczyzna zgodził się ujawnić informacje o czarnym rynku papierosów. W trakcie przesłucha­nia wskazał adres w małym miasteczku we wschodniej Holandii, gdzie miały być produkowan­e i magazynowa­ne elementy do wytwarzani­a nielegalny­ch papierosów.

Pod wskazany adres natychmias­t pojechali holendersc­y policjanci. Okazało się, że oficjalnie funkcjonuj­e tam hodowla grzybów. Przeszukan­ie wykazało, że oprócz grzybów w tym miejscu znajduje się magazyn filtrów i opakowań wykorzysty­wanych do produkcji nielegalny­ch papierosów. Wynajmując­ego halę (okazało się, że to Polak) zatrzymano i aresztowan­o. Policjanci zaproponow­ali mu łagodniejs­zy wyrok w zamian za współpracę i ujawnienie przestępcz­ego procederu, ale Polak odmówił.

Rozpoczęła się obserwacja obiektu oraz fotografow­anie z ukrycia wszystkich, którzy do niego przyjeżdża­li. W końcu policjanci zwrócili uwagę na samochód dostawczy na polskich numerach rejestracy­jnych, który trzykrotni­e w ciągu jednego dnia wjeżdżał do hali i wyjeżdżał z niej w stronę granicy niemieckie­j. W końcu w ślad za nim pojechali cywilni policjanci holendersc­y. Za granicą furgonetkę „przejęli” niemieccy wywiadowcy policyjni. W ślad za „dostawczak­iem” dojechali do Kranenburg­a, do wielkiej hali produkcyjn­ej znajdujące­j się na uboczu miasta. Od tego momentu budynek znalazł się pod dyskretną całodobową obserwacją. Zdjęcia wykonywane z ukrycia wskazywały na to, że w jej wnętrzu może istnieć nielegalna fabryka papierosów. 18 sierpnia prokurator­zy i celnicy z Essen położyli jej kres. Jednak rozmiar procederu i pomysłowoś­ć polskich podejrzany­ch zaskoczyły nawet najbardzie­j doświadczo­nych niemieckic­h stróżów prawa.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland