Afryka jest kobietą
Dookoła świata
W Senegalu, u wrót Sahary, tuż obok niezmierzonych połaci pustyni, kwitnie skrawek soczystej zieleni. Pną się tu krzewy dorodnych pomidorów, płożą bakłażany, rosną rzędy kukurydzy, czerwienieją kwiaty hibiskusa. Ta oaza wzdłuż granicy z Mauretanią składa się z kilku małych wiosek, których mieszkańcy nieustannie walczą o przetrwanie. – Pustynia zbliża się do nas – mówi 63-letnia Fama Sarr, jedna z najstarszych kobiet we wsi Sinthiou Diam Dior. – Upały stały się tak wielkie, a pora deszczowa tak krótka, że nasze uprawy z roku na rok maleją. Temperatury regularnie przekraczają 40 st. C, woda w rzece wysycha. Gdy trudno wyżyć z rolnictwa, mężczyźni emigrują. – Staliśmy się tak biedni, że mój mąż musiał wyjechać do Gabonu, a syn do Francji. Bycie żoną imigranta jest bardzo trudne. Brakuje miłości, brakuje fizycznego uczucia. Czasami kontaktujemy się przez WhatsApp i widzimy podczas rozmów wideo, ale internet często nie działa, trzeba iść do innej wsi, żeby znaleźć sygnał. Trudno jest też dostać kredyt na telefon – opowiada Sarr. Z Sinthiou Diam Dior wyemigrowała co najmniej jedna osoba z każdej rodziny. Mężczyźni nie wracają latami, bywa, że opuszczają kraj na zawsze. Niektórzy zrywają więzy z domem, twierdzą, że nie mają już pieniędzy na jego utrzymanie. Wioski żyją tylko dzięki kobietom, które uprawiają ziemię, handlują i wprowadzają innowacje. Coumba Diallo, absolwentka uniwersytetu w Dakarze, zainstalowała na polu panele słoneczne zapewniające energię dla pomp wodnych. Dochód z rolnictwa dzieli między siebie, rodzinę i część lokalnej społeczności. Resztę pieniędzy przeznacza na zakup nowych maszyn. Podobnie postąpiły dziesiątki innych kobiet, uruchamiając projekt „Energy to Stay” przy wsparciu organizacji pozarządowej Green Cross. – Postanowiłyśmy nauczyć się inżynierii słonecznej. Dzięki niej zużycie benzyny zmniejszyło się o 2700 litrów rocznie – tłumaczy Mame Yaye Pam, szefowa jednej z wiosek. Afryka nie przetrwałaby bez kobiet. Stanowią 70 proc. siły roboczej kontynentu, produkują 80 proc. żywności, zarządzają 90 proc. jej sprzedaży, a owoce ich pracy zbierają mężczyźni. – W zasadzie kobiety robią wszystko – mówi 35-letnia Dieynaba Niang. Jej mąż 5 lat temu wyjechał do USA, po czym zniknął. Niang marzy o lepszej przyszłości dla swojej kilkuletniej córki. – Pozwolę jej skończyć szkołę. I wszyscy mężczyźni, którzy będą chcieli ją poślubić, muszą zaczekać, aż znajdzie dobrą pracę. lodowy Arktyki i Antarktydy. Okazało się, że wszystkie obszary straciły biliony ton lodu, a 60 proc. wszystkich topnień miało miejsce na półkuli północnej. Badania zostały opublikowane w czasopiśmie „The Cryosphere”.
Podczas gdy topnienie pływającego lodu morskiego nie przyczynia się bezpośrednio do wzrostu poziomu mórz, ogromne ilości stopionego lodu na Antarktydzie i Grenlandii, a także topniejące lodowce przyczyniły się między 1994 a 2017 rokiem do 3,5-centymetrowego wzrostu globalnego poziomu mórz. Dr Isobel Lawrence z Uniwersytetu w Leeds i współautorka badania grupa około 400 awanturników z flagami Rzeszy. Sygnał do akcji dała pochodząca z Eifel, trudniąca się ziołolecznictwem Tamara K. Młoda kobieta związana z „obywatelami Rzeszy” wrzasnęła, że do Berlina przybył właśnie Donald Trump i należy mu pokazać, że Niemcy mają dość.
Po tych słowach tłuszcza wdarła się na schody Reichstagu po zachodniej stronie i szturmowała szklany portal wejściowy. Przez kilka minut gromadę ekstremistów powstrzymywało tylko trzech policjantów. Mundurowi, którzy w końcu przybyli im na pomoc, użyli gazu pie
Ma to konsekwencje dla wzrostu poziomu morza. Pokrywy i lodowce Grenlandii i Antarktydy to lód uziemiony, więc to głównie ich topnienie przyczynia się do tego wzrostu. Topnienie lodu morskiego i szelfów lodowych nie przyczynia się do podniesienia poziomu morza, ponieważ unoszą się one na wodzie, a około 54 proc. lodu pływa, zaś aż 46 proc. jest uziemione.
Według dr Lawrence topnienie pokrywy lodowej Grenlandii i Antarktydy może przyczynić się do wzrostu poziomu mórz o 25 – 30 cm do końca wieku. Sama pokrywa lodowa Grenlandii zawiera wystarczającą ilość wody, aby podnieść poziom morza przowego. Demonstracje na nieco mniejszą skalę trwały w niedzielę 30 sierpnia.
„Szturm na Reichstag” wywołał wstrząs nad Sprewą, Łabą i Renem. Radykałów potępili wszyscy dygnitarze. Prezydent Republiki Federalnej Frank-Walter Steinmeier oświadczył: – Flagi Rzeszy i skrajnie prawicowe awantury przed niemieckim Bundestagiem są będącym nie do zniesienia atakiem na serce naszej demokracji. Nigdy się na to nie zgodzimy! Prezydent podziękował policji za jej działania i przyjął sześciu stróżów prawa, w tym trzech „obrońców Reichstagu”, w swej rezydencji, czyli pałacu Bellevue. Podkreślił, że ten, kto podąża obok neonazistów i się od nich nie odcina, staje się ich wspólnikiem.
Wiceprzewodniczący związku zawodowego policjantów Jörg Radek ostrzegł, planety o 7,4 metra, podczas gdy całkowite stopienie całego lodu na Antarktydzie podniosłoby poziom mórz o około 60 metrów, co potwierdzają obserwacje satelitarne NASA.
Oprócz wzrostu poziomu morza topnienie tak rozległych mas lodu stwarza inne problemy. Lód przechowywany w lodowcach i pokrywach lodowych Antarktydy i Grenlandii składa się ze słodkiej wody, a kiedy topi się i spływa do oceanów, ogromne ilości słodkiej wody zmieniają zasolenie mórz. Różnica między słoną wodą oceanów a dużymi obszarami słodkiej wody może zapobiec sezonowemu tworzeniu się lodu morskiego, a na niektórych obszarach zmienić sposób interakcji ustalonych prądów oceanicznych. A to może mieć w dłuższej perspektywie głębokie konsekwencje dla globalnego klimatu.
Już wcześniejsze badania hydrologiczne sugerowały, że zmiany zasolenia mogą być odpowiedzialne za spowolnienie prądów takich jak atlantycki „przenośnik taśmowy”, dostarczający ciepłą wodę Prądu Zatokowego, a tym samym ciepły klimat do Europy Zachodniej. Naukowcy twierdzą, że zmiana temperatury Golfsztromu sprawi, że zimy w Wielkiej Brytanii mogą być chłodniejsze o około 5 st. C. Naukowcy poinformowali też, że większość wszystkich strat lodu spowodowana była topnieniem atmosfery, z czego 68 proc. pochodziło z lodu morskiego Arktyki, lodowców górskich, ocieplenia szelfu lodowego i bilansu masy powierzchni lądolodu. Pozostałe 32 proc. strat pochodziło z wyładowania pokrywy lodowej i przerzedzania szelfu lodowego, które, jak twierdzą uczeni, spowodowane były topnieniem oceanów. (TR) że protesty przeciw epidemicznym obostrzeniom w Berlinie „ostatecznie utraciły niewinność”, a wpływy zdobywa skrajna prawica, która chce „całkowicie zawładnąć tym ruchem”.
Stojący na czele Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster uderzył na alarm: oto wśród protestujących narasta antysemityzm, a w debacie na temat koronawirusa od miesięcy pojawiają się spiskowe mity o antysemickich tendencjach. Obywatele powinni wiedzieć, z kim maszerują i kto z nimi maszeruje. Nie wszyscy, którzy demonstrowali w Berlinie, byli rasistami lub antysemitami, ale przecież szli razem z nimi. (KK)