Sierra Leone
Mała antologia hymnów świata
Było kwestią czasu i przypadku, by Portugalczycy pływający na południe wzdłuż afrykańskich wybrzeży wysadzili tu swój desant i założyli faktorię. Tak stało się w 1462 roku, kiedy na ląd wysiedli marynarze z załogi kapitana Pedra da Cintry. Nazwali tę ziemię Lwimi Górami, Sierra Leone. Choć pierwsze wrażenia były przerażające, a to przez huk przyboju rozbijającego się o skaliste brzegi i przypominającego ryk lwa, to dla biznesu tamtych wieków Sierra Leone okazały się życiodajne. Inna etymologia wiąże nazwę kraju z pejzażem nadmorskich gór, których szczyty skojarzyły się kapitanowi da Cintrze z kłami lwów.
Przez trzy kolejne wieki na wybrzeżu intensywnie kwitł handel niewolnikami i kręciły interesy załogi atlantyckich statków pirackich, znajdujących tu bezpieczną przystań. Bezhołowie trwało niemal do schyłku XVIII wieku, kiedy rosnące w siłę londyńskie Towarzystwo Antyniewolnicze zakupiło tu skrawek ziemi i założyło Wolne Miasto, Freetown, dzisiejszą stolicę republiki, miejsce nowego życia dla byłych czarnoskórych niewolników z Londynu. To nie była przepustka do raju... „Za cały posag, pisze historyk cywilizacji Felipe Fernandez-Armesto, dostawali jakąś szmatę do okrycia nagości, ćwierćakrową działkę w Sierra Leone oraz garnek i łopatę dostarczoną przez brytyjski rząd”.
Brytyjczycy sprawnie poradzili sobie z portugalskim dziedzictwem i umocnili wpływy na zachodnim afrykańskim wybrzeżu. W 1808 roku proklamowali tu swą kolonię i zachowali ją do 1961. Wtedy państwo uzyskało niepodległość, choć ustrój republikański przyjęło dekadę później. Nowoczesny status niewiele pomógł na typowe afrykańskie schorzenia, podsycane przez Europejczyków: korupcję, nepotyzm, spory plemienne. Rozpalił się długoletni konflikt wewnętrzny, wzmacniany okrutną walką o udział w zyskach z wydobycia i sprzedaży surowców, głównie diamentów, rudy tytanu i boksytów. Zginęły setki tysięcy obywateli, a kolejne dołączyły do rzeki afrykańskich uchodźców szukających ratunku na obczyźnie. Wojna domowa trwała do 2002 roku, od kiedy sytuacja w Sierra Leone została politycznie uznana za stabilną, choć do poprawy bytu zwykłych obywateli droga jeszcze daleka. Według ONZ kraj należy do najbiedniejszych państw świata, a zyski ze sprzedaży cennych zasobów nie wpływają na rozwój społeczny. Niemal dwie trzecie ludności utrzymuje się przy życiu z rolnictwa i rybołówstwa, choć te dziedziny gospodarki pozostają na prymitywnym poziomie. 70 procent obywateli kraju żyje poniżej granicy ubóstwa.
Społeczeństwo Sierra Leone wydaje się pozbawione narodowej tożsamości, bowiem trudno ją sobie wyobrazić, próbując połączyć tradycje około 20 różnorodnych lokalnych plemion składających się na niemal 90 procent ludności, Kreoli, Azjatów oraz potomków brytyjskich kolonizatorów. Kraj, podobnie zresztą jak sąsiednie, jest wysoce malaryczny, często pojawiają się tu cholera i żółta febra.
„High We Exalt Thee, Realm of the Free”, Pod niebiosa wychwalamy Cię, wolnych ludzi kraju, to od 1961 roku hymn państwowy Sierra Leone, kiedy zastąpił God Save the Queen. Autorem słów jest Clifford Nelson Fyle (1933 – 2006), matematyk, pisarz i wydawca. Kreol wykształcony na angielskim uniwersytecie w Durham. Zyskał uznanie jako wybitny uczony i edytor podręczników w wielu językach etnicznych swego kraju. Muzykę hymnu skomponował John Akar (1927 – 1975), także urodzony w Sierra Leone wybitny popularyzator kultury, dziennikarz, pisarz i dyplomata. (tłum. Marcin Wilczek)
Jeden z najbardziej znanych trenerów piłkarskich na świecie ma niebywały zmysł do nauki języków obcych. Portugalczyk biegle włada hiszpańskim, katalońskim, angielskim, francuskim i włoskim. Teraz 57-latek postanowił nauczyć się... koreańskiego – donosi eurosport.com. Wszystko po to, aby lepiej komunikować się z Heung-Min Sonem, jednym z liderów prowadzonego Tottenhamu Hotspur. – Posługiwanie się językiem moich podopiecznych ułatwia nam komunikację, a poza tym jest wyrazem szacunku dla ich kultury. Zależy mi na tym, dlatego staram się jak najwięcej nauczyć – powiedział Mourinho.