Gdzie ta szczepionka? Przerwano testy kliniczne szczepionki przeciwko COVID-19.
Testy kliniczne europejskiej szczepionki przeciw COVID-19 przerwano, gdy jeden z uczestników badania poważnie zachorował
Preparat AZD1222, opracowany przez badaczy z Uniwersytetu Oksfordzkiego, okrzyknięto jedną z najbardziej obiecujących szczepionek spośród około 200, nad którymi pracują naukowcy z całego świata. WHO nazwała ją wielką nadzieją, a jej twórcy byli niemal stuprocentowo pewni, że okaże się skuteczna i bezpieczna.
W lipcu, w artykule opublikowanym na łamach „The Lancet”, uczeni informowali, że szczepionka daje silną odpowiedź immunologiczną. W dodatku większość szczepionych wolontariuszy doświadcza tylko łagodnych albo umiarkowanych problemów, takich jak dreszcze, ból głowy oraz mięśni, które jednak szybko ustępują. Żadna reakcja nie została zakwalifikowana jako ciężka, a tym bardziej zagrażająca życiu. Preparat uznano więc za wystarczająco dopracowany, by przejść do ostatniej fazy testów. Robiono je w kilku krajach równocześnie: w Anglii, Indiach, Brazylii, RPA, Stanach Zjednoczonych. Próby miały zakończyć się w listopadzie i wszyscy spodziewali się pomyślnych wyników. Aż tu nagle 9 września rzecznik AstraZeneca, brytyjsko-szwedzkiej firmy farmaceutycznej współpracującej z zespołem z Oksfordu, ogłosił przerwanie badań z powodu niewyjaśnionej choroby, na którą zapadł jeden z ponad 50 tys. uczestników testów. – Uruchomiliśmy nasz standardowy proces kontroli i dobrowolnie wstrzymaliśmy szczepienia, by umożliwić niezależnej komisji przegląd danych dotyczących bezpieczeństwa (...). Dbamy o bezpieczeństwo naszych uczestników i przestrzeganie najwyższych standardów postępowania w badaniach – oznajmił przedstawiciel koncernu. Szczegółów o komplikacjach zdrowotnych jednak nie podał. Uczeni uspokajali – taka sytuacja nie jest niczym niezwykłym w praktyce badań klinicznych. Poza tym nie ma żadnej pewności, że choroba uczestnika jest reakcją na szczepionkę, mówił w wywiadzie dla „Guardiana” Robert Booy, profesor wakcynologii na Uniwersytecie w Sydney. – Kiedy szczepisz ponad 10 tys. osób, przez przypadek zdarzają się dziwne i zdumiewające rzeczy, które i tak by się wydarzyły. Twierdził, że testy zostaną wznowione prawdopodobnie za miesiąc, a ich wstrzymanie to raczej dowód wyjątkowej ostrożności niż rzeczywistych powikłań po podaniu preparatu. Booy sugerował też, że dolegliwości wolontariusza są zapewne niegroźne. – To mogła być po prostu wysoka gorączka i mogło się okazać, że ma zapalenie wyrostka robaczkowego. Niestety, profesor nie miał racji, co ujawnił wkrótce „New York Times”. Według doniesień gazety, chodzi o Brytyjczyka, u którego rozwinęło się poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego. Na tę dość rzadką chorobę zapada zaledwie około 1400 osób rocznie. Powoduje ona uszkodzenie komórek nerwowych, wywołując ból, osłabienie mięśni, problemy z oddawaniem moczu, z poruszaniem się, a nawet paraliż. Jej przyczyny mogą być różne – choroby autoimmunologiczne, bakterie, pasożyty, grzyby, również infekcje wirusowe. Magiczne słowo „wirus” podziałało na opinię publiczną jak płachta na byka, budząc obawy, że na rynek wejdzie potencjalnie szkodliwa substancja.
Przy okazji wyszło na jaw, że już wcześniej testy kliniczne europejskiej szczepionki zostały raz przerwane. Mimo wszystko łączenie zapalenia rdzenia z podaniem specyfiku jest nadużyciem. Z wyciąganiem wniosków trzeba poczekać na wyniki kontroli, które, jak zapowiada AstraZeneca, mają być znane do końca tego roku. Jeśli okaże się, że źródłem choroby wolontariusza jest inna przyczyna niż AZD1222, brytyjski Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych i Wyrobów Medycznych podejmie decyzję o wznowieniu testów na ludziach. Jednak z powodu opóźnienia szczepionka prawdopodobnie nie będzie już zatwierdzona w tym roku.
Podczas gdy oksfordzcy naukowcy ścigali się z czasem, 12 sierpnia Rosja zarejestrowała własną szczepionkę. Nadano jej nazwę Sputnik V, nawiązując do radzieckiego zwycięstwa w wyścigu o podbój kosmosu. Sam Władimir Putin dumny, że jego kraj znów został globalnym liderem, potwierdził bezpieczeństwo produktu, ogłaszając, że podano go jego córce. Jeśli Putin oczekiwał oklasków, to srodze się zawiódł, nawet na własnych obywatelach. Ankieta przeprowadzona przez Centrum Lewady, niezależny od Kremla ośrodek badania opinii publicznej, pokazała, że aż 54 proc. Rosjan boi się rodzimej szczepionki i nie zamierza jej przyjąć. Również na Zachodzie produkt potraktowano z głębokim sceptycyzmem. Tu do gry o prymat, sławę i wielkie pieniądze dołączyła polityka. – Nigdy nie widziałem, aby polityczna stawka w przypadku produktu medycznego była tak ważna – wyznał w rozmowie z BBC prof. Lawrence Gostin z Uniwersytetu Georgetown. – Powodem (...) jest to, że supermocarstwa postrzegają szczepionkę jako dowód sprawności naukowej państwa potwierdzający wyższość jego systemu politycznego. Wielka Brytania, USA i Kanada alarmowały, że rosyjskie agencje włamują się do ich komputerowych baz badań w celu kradzieży danych. Podobne praktyki Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzucił chińskim hakerom. Oba kraje stanowczo zaprzeczyły. Jednak najbardziej niepokojące argumenty wytoczyli urzędnicy ds. zdrowia i organizacje pozarządowe, zarzucając Rosji nieetyczne ryzykanctwo, ponieważ ta zarejestrowała Sputnika V jeszcze przed testami trzeciej fazy, a wyników badań nie opublikowano wcześniej w żadnym medycznym piśmie. – Z pewnością poszli na skróty. Nietrudno opracować szczepionkę. Trudno udowodnić, że jest bezpieczna i skuteczna – stwierdził Thomas Bollyky, dyrektor międzynarodo
Z berlińskiej kliniki Charite nadeszły krzepiące informacje o stanie zdrowia Aleksieja Nawalnego, prawdopodobnie otrutego nowiczokiem. Podobno się obudził, wszystko pamięta i prawie całkowicie dojdzie do siebie. Według niektórych opinii życie uratowała mu szybka decyzja o awaryjnym lądowaniu samolotu, w którym pojawiły się u niego pierwsze objawy zatrucia. Bez tego nie miałby szans.
Australijskie Centrum ds. Radiowych Badań Astronomicznych (ICRAR) doniosło, że staranne skanowanie części nieba z 10 milionami systemów gwiazdowych nie przyniosło oczekiwanego skutku. Żadnych oznak cywilizacji nie stwierdzono. Poszukiwania obcych trwają.
Słynny francuski gwiazdor Gerard Depardieu tak mocno związał się ze swoją nową ojczyzną, Rosją, że zdecydował się przejść na prawosławie. Chrzest odbył się w Paryżu w soborze Aleksandra Newskiego. Na swojego przewodnika duchowego wybrał władykę Tichona, domniemanego spowiednika prezydenta Putina.
Coś się komuś pomyliło w amerykańskiej administracji, skutkiem czego sporą część środków, bo ponad 1,4 mld dolarów, przeznaczonych na pomoc obywatelom w zwalczaniu skutków kryzysu pandemicznego jakimś zdumiewającym trafem przesłano do... Austrii. Dla sporej grupy osób była to zdecydowanie radosna niespodzianka.
Bardzo liberalna Norwegia ma problem ze swoim systemem opieki nad dziećmi, które tam można dosyć łatwo odbierać z biologicznych rodzin podejrzewanych o złą opiekę i przekazywać je do adopcji. Właśnie Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu odrzuciła dwie norweskie apelacje, dowodząc, że państwo to przynajmniej w tych przypadkach łamie Europejską Konwencję Praw Człowieka.
Mistrzyni olimpijska z RPA Caster Semenya przegrała sprawę apelacyjną przed Sądem Najwyższym Szwajcarii i bez kuracji obniżającej poziom testosteronu nie będzie mogła startować w czasie igrzysk olimpijskich w Tokio. Werdykt ucieszył zapewne inne biegaczki, które w konkurowaniu z wykazującą męskie cechy sportsmenką widziały wielką niesprawiedliwość.
Rosyjski badacz Andriej Żukow stworzył bazę danych pracowników NKWD współodpowiedzialnych za zbrodnicze czystki w latach 30. Musiał dotrzeć do bardzo tajnych danych, bo moskiewski sąd uznał go za szpiega i wlepił 12 lat kolonii karnej.
Zmarł Jiří Menzel, czeski reżyser filmowy, pamiętany z adaptacji prozy Bohumila Hrabala, w tym nagrodzonych Oscarem „Pociągów pod specjalnym nadzorem” i „Postrzyżyn”. Miał 82 lata.