Sejm przegłosował ustawę o ochronie zwierząt
Posłowie przegłosowali projekt zmian w ustawie o ochronie zwierząt autorstwa PiS, który zakłada zakaz hodowli zwierząt na futra, wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych oraz ubój rytualny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Za projektem głosowało 356 posłów, przeciw było 75, zaś 18 się wstrzymało.
Wśród 75 głosujących przeciw ustawie było 38 posłów klubu Prawa i Sprawiedliwości. Jednym z nich był minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który otwarcie występował przeciwko tej ustawie. Głównym głosem sprzeciwu w koalicji była Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, która w środę głosowała za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu. Posłowie partii ministra sprawiedliwości pozostali konsekwentni także w czwartek. Przeciw projektowi głosowali m.in.: Tadeusz Cymański, Sebastian Kaleta, Jan Kanthak, Janusz Kowalski, Jacek Ozdoba, Michał Wójcik, Marcin Warchoł, Zbigniew Ziobro i Michał Woś. Inaczej postąpili posłowie Porozumienia – partii Jarosława Gowina – którzy, wraz ze swoim liderem, wstrzymali się od głosu. Byli to m.in.: Kamil Bortniczuk, Wojciech Maksymowicz, Iwona Michałek, Magdalena Sroka, Michał Wypij i Jacek Żalek. – W sprawie posłów klubu PiS, którzy głosowali przeciw noweli ustawy o ochronie zwierząt, podjęte zostaną decyzje zgodnie ze statutem partii – oświadczyła rzeczniczka PiS Anita Czerwińska. Dodała, że „kierownictwo zbierze się i będą podjęte konsekwencje”. Rzecznik rządu Piotr Müller pytany o rozmowy koalicyjne odparł, że takich rozmów już nie ma.
Burza na sali plenarnej
Głosowanie nad zmianami w ustawie o ochronie zwierząt poprzedziła gorąca debata w Sejmie. Przeciwni zmianom w ustawie byli przede wszystkim posłowie Konfederacji. Ich zdaniem proponowane zmiany uderzają w polską wieś i przedsiębiorców. Dobromir Sośnierz zaapelował do posłów Prawa i Sprawiedliwości, aby „zerwali się w końcu z tej smyczy prezesa”. Grzegorz Braun stwierdził, że
„PiS napada na polską wieś i wspólnie z postkomuną i neoeurokomuną pustoszy Polskę”.
Inny polityk Konfederacji, Robert Winnicki, stwierdził, że nie ma żadnej moralnej różnicy, czy ktoś trzyma w odpowiednich warunkach w klatce „norkę, chomika czy węża, który zjada myszki”, czy hoduje zwierzęta na sprzedaż. – Doprowadzacie do jakiegoś absurdu i obłędu temat praw zwierząt – stwierdził.
Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt autorstwa PiS krytykowali także politycy PSL-Kukiz’15. Władysław Kosiniak-Kamysz nazwał projekt aktem głupoty i embargiem na polskie rolnictwo. Jego klubowy kolega Andrzej Grzyb zwracał uwagę na skutki finansowe wygaszenia hodowli niektórych zwierząt dla farm mlecznych. Co oni w przyszłości zrobią z cielakami, które się urodzą? Przecież cielak płci męskiej to w hodowli mlecznej koszt, odpad. I co, będziemy utylizować te cielaki? – mówił Grzyb. Z kolei poseł PiS Marek Suski wyraził głębokie przekonanie, że Sejm przyjmie projekt. – Dołączymy do państw, które mogą szczycić się tym, że są państwami humanitarnie traktującymi nie tylko ludzi, ale i zwierzęta, naszych mniejszych braci. Gorąco w imieniu klubu PiS rekomenduję ten projekt do przyjęcia wysokiej izbie i będziemy też prosić o poparcie poprawek, które zgłosimy do końca drugiego czytania – oświadczył.
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski przekonywał, że odpowiedzialność za zwierzęta powinna łączyć, a nie dzielić. Ocenił jednocześnie, że na sali sejmowej padają słowa „haniebne”. Osoby, które dzisiaj stają po stronie braku szacunku do zwierząt, powinny się wstydzić, że są na tej sali reprezentantami narodu. – Odpowiedzialność za zwierzęta jest tym samym, co odpowiedzialność za ludzi. Kto tego nie wie, ten zdradza zwierzęta. Wy, panowie z Konfederacji, jesteście tam, gdzie stoją ludzie, którzy zwierzęta maltretują i biją – powiedział Gawkowski (...).
Onet.pl i PAP (18.09)