Sen wariata
USA, to nie przyniesie to żadnych efektów. Tu nie chodzi o żaden klimat, żadną przyrodę, tylko o ekonomię, o ogromne pieniądze, w czym przeszkadzają między innymi polskie górnictwo i polska energetyka, więc trzeba je zlikwidować. Jeżeli chcemy poważnie mówić o restrukturyzacji polskiej energetyki, to musimy oprzeć się na faktach, a nie mitach, które głoszą liberałowie i wrogowie polskiego węgla. Nie mogę zrozumieć, dlaczego rząd PiS, który doszedł do władzy w dużej mierze na kontestacji polityki Brukseli, teraz padł przed nią na kolana.
–W Sejmie słychać plotki, że między naszym rządem a Brukselą nastąpiło ciche porozumienie: my przystąpimy do likwidacji naszego górnictwa i węglowej energetyki, a oni nie będą przywiązywali zbyt wielkiej wagi do tzw. praworządności.
– Wygląda na to, że rzeczywiście zawarto taki deal. Jeżeli ktoś zgodził się, aby rzucono na kolana naszą gospodarkę, żeby zyskać w kwestiach ideologicznych, to jest głupcem. To już ćwiczyliśmy w PRL-u i wiemy, jak to się skończyło.
– Podobno mamy przestawić się na energetykę gazową.
– Unia walczy nie tylko z górnictwem i hutnictwem. Na cenzurowanym jest już gaz, a za chwilę będzie transport oparty na oleju napędowym i benzynie, a także tradycyjny przemysł samochodowy. Przecież to obłęd. A potem przyjdzie kolej na hodowlę, bo przecież bydło emituje ogromne ilości CO . To szaleństwo zmierzające do zniszczenia potencjału naszych krajów, to trzeba wreszcie zatrzymać. Przestawienie na gaz nic im nie da. Po pierwsze, dlatego że energetyka straci wówczas 30 – 50 proc. miejsc pracy, bo w energetyce gazowej potrzeba mniej ludzi. Po drugie, jak już powiedziałem, w najbliższych latach Unia Europejska przystąpi do masowego ataku na gaz, energetykę gazową, a także transport zasilany ropą i gazem.
– Jeżeli nawet pozostaniemy przy energetyce węglowej, to chyba opartej na węglu z importu, bo nasz jest droższy.
– Opracowania obejmujące lata 2010 – 2019 zrobione na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju mówią o tym, że węgiel wydobywany w Polsce był mniej więcej o 40 zł na tonie tańszy niż ten sprowadzany z zagranicy. Energetyka zamówiła konkretne wielkości węgla, ale politycznie została zmuszona, żeby nie produkować na kotłach węglowych, ponieważ nie tylko zalewa nas importowany węgiel, ale i importowana energia elektryczna. Tylko w tym roku elektrownie nie odbiorą sześciu milionów ton zakontraktowanego węgla. Niektóre firmy energetyczne przestały produkować prąd, tylko kupują go na giełdzie i nim handlują.
– Rząd już nie kryje, że przygotowuje się do likwidacji kilku kopalń.
– Ten proces jeszcze się nie zaczął, ale już w październiku zapewne zapadną definitywne decyzje. Wygląda na to, że w ciągu kilku miesięcy (nie lat) rząd będzie chciał zlikwidować 5 – 6 kopalń. A potem przyjdzie kolej na następne. Według Ministerstwa Klimatu w 2030 r. zostaną nam 3 – 4 kopalnie węgla kamiennego, a ja sądzę, że za 5 – 6 lat na Śląsku nie będzie śladu po polskim górnictwie. – Co zamierzacie zrobić? – Wszystkie związki reaktywowały Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy i do poniedziałku premier ma czas, żeby się z nami spotkać. A jak tego nie zrobi, to rządzący będą bardzo zdziwieni skalą naszych protestów. Wystarczy przypomnieć sobie, jak to wyglądało w czasach, gdy podobny program chciał wprowadzić rząd Ewy Kopacz. Tylko to, co szykuje nam rząd Mateusza Morawieckiego, jest wielokrotnie bardziej dotkliwe niż program z czasów Platformy i nasza odpowiedź też będzie znacznie mocniejsza. Ktoś, kto myśli, że jest to tylko rozróba szefów związków, bardzo się rozczaruje. Niech nikt nie liczy, że ludzie na Śląsku nie będą się bronić.
– Węgiel jest pierwszą ofiarą zielonego lobby, które chce opanować, nie tylko w Polsce, rynek energetyki. W niektórych krajach Europy firmy energetyczne są jeszcze państwowe i przez to łatwiej można je przejąć. Gdy zielone lobby upora się z węglem, zajmie się gazem. Jak słyszę, że „zielony wodór” produkowany ze słońca ma zastąpić gaz ziemny, to wydaje mi się, że to jakiś sen wariata. I poważni politycy dają się na to nabrać.
Zielone lobby i będący na ich usługach politycy zachowują się jak sekta. Nie trafiają do nich żadne racjonalne argumenty, np. takie, że odnawialne źródła energii są niestabilne i przerywane. Wypadki w Kalifornii pokazały, że im więcej zielonej energii, tym mniejsza możliwość reakcji na blackout (wielka nagła elektroenergetyczna awaria systemowa – przyp. autora). A do tego, wbrew kłamliwej propagandzie, którą karmią nas media, odnawialne źródła energii są znacznie droższe niż węgiel czy gaz.
W światowym bilansie energetycznym fotowoltaika i wiatr zajmują dwa procent i zielone lobby chce zastąpić węgiel, gaz i ropę, a może także i atom (śmiech)? Proszę zauważyć, że energia atomowa jest stabilna, nieemisyjna, tania, a mimo to także jest wypychana przez zielony kapitał. Z tym, że budowa elektrowni atomowych jest szalenie droga (elektrownia o mocy Bełchatowa mogłaby kosztować nawet 70 mld zł – przyp. autora), przy czym elektrownie atomowe budowane przez prywatne konsorcja są niemal dwa razy droższe niż budowane przez państwo, bo tak dużo pochłaniają odsetki od kredytów.
Zielone lobby pakuje mnóstwo pieniędzy w propagandę, reklamę i niewiele osób zwraca uwagę, że fotowoltaika i wiatraki mają najgorsze parametry sprawności (sprawność elektrowni wiatrowych wynosi od 23 do 47 proc. – przyp. autora). Dlatego Japonia, kraj przemysłowy i wybitnie zaawansowany technologicznie, cały czas buduje elektrownie węglowe o sprawności 54 proc., gdy światowa średnia wynosi poniżej 40 proc.
Współczesne elektrownie węglowe już nie zanieczyszczają powietrza, gdyż mają doskonałe filtry. Dlatego atakuje się tylko emisję dwutlenku węgla, który jest gazem życia, i nie ma żadnych obiektywnych badań, że ocieplenie klimatu jest spowodowane przez działalność człowieka, a nie jest naturalnym procesem, jaki co jakiś czas miał miejsce na naszej planecie, także wówczas, gdy człowieka jeszcze nie było na Ziemi. wiatrowe i fotowoltaiczne generują praktycznie zerowe koszty.
Dziś mamy najwyższe w Europie ceny energii elektrycznej (co wynika z różnych uwarunkowań) i energetyka węglowa ich nie obniży. Zanim przebudujemy naszą energetykę, minie co najmniej 20 lat i przez ten czas rentowne kopalnie oczywiście powinny nadal wydobywać węgiel. Jednak na razie nasz węgiel jest droższy od średnich cen europejskich, co sprawia, że zakłady energetyczne nadal będą go importować.
Świat polityki nie pierwszy raz oszukał górników. Tak było zarówno za poprzedniej koalicji, jak i za obecnej. Na Śląsk zjeżdżali prezydent, premierzy, ministrowie. Obiecywali złote góry, zapewniali, że górnictwo jest kołem zamachowym polskiej gospodarki i nie grozi nam likwidacja kopalń. Zaklinali rzeczywistość. Nikt nie mówił, że kopalnie nierentowne muszą być zamykane, gdyż rząd nie może dotować wydobycia, ponieważ zabraniają tego przepisy unijne. I na dodatek przyjmowano do pracy nowych ludzi także w nierentownych kopalniach. W ostatnim roku w Polskiej Grupie Górniczej wydobycie spadło, a zatrudnienie wzrosło. Wydajność pracy jest tam 1,5 razy mniejsza niż w prywatnej „Silesii” i 2,5 razy mniejsza niż w „Bogdance”. Premierzy – Tusk, Kopacz, Szydło, Morawiecki – zapewniali górników, że likwidowanie w przeszłości kopalń było błędem. Za czasów rządów Jerzego Buzka zlikwidowano 23 kopalnie, w tym 13 całkowicie, i zredukowano zatrudnienie o prawie 100 tys. ludzi. Ale ani jeden górnik nie został zwolniony. Część odeszła na emeryturę, a część na pięcioletnie urlopy górnicze i państwo polskie wydawało wówczas 1,5 mld zł na odprawy. Dziś rząd powinien rozmawiać o tym, jak zapewnić ludziom byt, a nie jak kopać węgiel w nierentowny sposób.