Polskie, a nie polskie...
Czy ktoś wie, że nazwa polskiego dania zwanego bigosem pochodzi prawdopodobnie z języka niemieckiego, gdzie Bleiguss oznacza... „kawałki ołowiu”? Trzeba też wiedzieć, że dawniej mówiono „bigos” na wszystko, co posiekane, także szablą podczas wojny. Nazwa kabanos zaś wywodzi się z języka ukraińskiego – kaban, czyli wieprz. A taki tort, na przykład. Nie wiadomo, czy przyszedł do nas z języka włoskiego ( torta), czy z niemieckiego ( Torte), ale wiadomo, że jest pyszny! Podobnie jak pomidor, smakuje znakomicie, choć nie jest złoty, choć pomo d’oro znaczy po włosku „złote jabłko”. Ze szkołą kojarzy się lekcja, a to z kolei słowo pochodzi ze średniowiecznej łaciny i określało po prostu czytanie lub fragment Biblii czytany w kościele. Klasa natomiast to wyraz pożyczony z języka niemieckiego ( Klasse), do którego trafił z łaciny (classis); starożytni Rzymianie pożyczyli go od jeszcze bardziej starożytnych Etrusków. Hejnał zaś, który przede wszystkim kojarzy nam się z Krakowem, pochodzi z języka węgierskiego ( hajnal) i oznacza „świt”. Gdyby ktoś chciał wiedzieć, jakie jest pochodzenie słowa recepta, to jest to skrót łacińskiego wyrażenia praescriptio recepta, inaczej mówiąc: „przepis otrzymany”.
Od Michała Rusinka, literaturoznawcy, pisarza, tłumacza i niestrudzonego tropiciela naszego języka – niegdyś sekretarza naszej noblistki Wisławy Szymborskiej – otrzymaliśmy atrakcyjny, również edytorsko, prezent. Pozostaje nam tylko powędrować tropem historii słów zapożyczonych, które trwale zagościły nad Wisłą. Urocza to będzie podróż, bo autor nie gardzi poczuciem humoru.
JACEK BINKOWSKI MICHAŁ RUSINEK. WIHAJSTER, czyli Przewodnik Po Słowach Pożyczonych. Ilustracje: Joanna Rusinek. Wydawnictwo ZNAK EMOTIKON, Kraków 2020. Cena 44,99 zł.