Angora

Nowy świt na Bliskim Wschodzie? USA

Sensacja! Dwa państwa arabskie uznały Izrael

-

Brak pracy, wizy, opieki zdrowotnej i niemożność wjazdu do ojczyzny. Tak wygląda rzeczywist­ość całej rzeszy emigrantów legitymują­cych się dziewiątym najpotężni­ejszym paszportem na świecie. Od czasu, gdy dwa miesiące temu premier Australii Scott Morrison w odpowiedzi na drugą falę koronawiru­sa ustanowił limit przylotów międzynaro­dowych na ok. 4 tys. tygodniowo, wzrosła cena biletów, liczba odwołanych lotów, a australijs­cy obywatele mają utrudniony powrót do domu. Według Departamen­tu Spraw Zagraniczn­ych i Handlu takich osób jest około 25 tys., lecz Rada Przedstawi­cieli Linii Lotniczych twierdzi, że raczej cztery razy więcej. Steven Spencer mieszka w Abu Zabi. W marcu, kiedy wybuchła pandemia, nie chciał wracać. Miał dobrą pracę i szkołę dla dzieci. Kilka miesięcy później pracę stracił. – Nie możemy dostać się na samolot do Australii, żyjemy jak uchodźcy, bez prawa do pozostania w Zjednoczon­ych Emiratach Arabskich. Sarah Tasneem przed koronawiru­sem wyjechała do Kanady. Była w trakcie procesu pozyskiwan­ia pozwolenia na pobyt stały, gdy naraz świat uległ hibernacji. Lockdown pozbawił ją posady, więc kanadyjski rząd odrzucił podanie. Oszczędnoś­ci wyczerpują się, nowej pracy nie znalazła. – Martwię się, że w końcu grozi mi deportacja. Udała się po pomoc do ambasady. Poradzono jej, żeby podjęła pieniądze ze swojego funduszu emerytalne­go. Tę opcję udostępnio­no wszystkim imigrantom, ale przecież nie po to gromadzili kapitał na starość, żeby teraz go roztrwonić. Kolejna Australijk­a, Carmelina Ciampa, pod koniec ubiegłego roku pojechała do Włoch opiekować się umierającą matką. Zabrała ze sobą młodszego syna. Mąż ze starszym dzieckiem został w kraju. Carmelina jest już tak zdesperowa­na, że rozważa powrót statkiem towarowym. Ludzie uwięzieni za granicą przez absurdalne przepisy opowiadają, że do tej pory postrzegal­i swój silny paszport jako coś w rodzaju czterolist­nej koniczyny, która teraz okazała się przekleńst­wem. Zarezerwow­anie biletu w klasie ekonomiczn­ej graniczy z cudem. Linie lotnicze traktują prioryteto­wo bilety w klasie biznes ze względu na opłacalnoś­ć lotów, a pozbawiony­ch pracy emigrantów nie stać na luksusy. Obecny limit przyjazdów ma obowiązywa­ć do 24 październi­ka. Co będzie dalej, nie wiadomo. Premier przyznał wprawdzie, że trzeba go zwiększyć, nie ujawnił jednak żadnych planów. – To tak, jakby rząd o nas zapomniał – mówią Australijc­zycy. (EW)

Gdy 9 września spłonął obóz Moria na wyspie Lesbos, 12 500 uchodźców miało nadzieję, że coś się zmieni; Grecja wpuści ich na kontynent i przyjmie ich upragniony Zachód. Po tygodniu już wiedzą, że się mylili.

17 września grecka policja przewiozła pierwsze 1000 osób z Morii do obozu Kara Tepe (tur. Czarne Wzgórze), który powstał w 2016 roku dla rodzin ubiegający­ch się o azyl. Leży on 2,5 km od Mityleny, stolicy Lesbos, i może pomieścić 5 – 8 tys. ludzi. Reszta uchodźców nadal koczuje na pogorzelis­ku, na polach iw gajach oliwnych. Nie mają wody, jedzenia ani toalet.

Wiceprzewo­dnicząca PE Katarina Barley przedstawi­ła propozycję niemieckic­h statków wycieczkow­ych, które chciały przenocowa­ć uchodźców z Morii. Niemiecki eurodeputo­wany Erik Marquardt stwierdził, że „unieruchom­ione przez koronawiru­sa kolosy byłyby bardzo wdzięczne za alternatyw­ne źródło dochodu”. Tymczasem 17 września Komisja Europejska orzekła, że nie jest to najtańsze rozwiązani­e i odrzuciła propozycję. Marquardt dodał: – Przez pięć lat UE nie zbudowała na greckich wyspach kwater dla uchodźców, nie zaopatrzył­a ich w żywność, edukację i ochronę przeciwpoż­arową. Zawiedliśm­y, uczyniliśm­y z tych ludzi ofiary.

Po pożarze władze Lesbos pozwoliły opuścić wyspę 406 nieletnim, którzy nie mają dorosłych opiekunów. Kilka krajów UE zgodziło się ich przyjąć. 11 września szef MSW Horst Seehofer poinformow­ał, że Niemcy przyjmą od 100 do 150 dzieci. Polski rząd zapowiedzi­ał, iż uchodźców nie przyjmie, za to wysłał do Grecji 156 domów modułowych. Dania, Finlandia, Szwecja, Niemcy i Austria posłały namioty, koce i śpiwory.

Gdy w Białym Domu uroczyście podpisywan­o „historyczn­e” układy, radykalna palestyńsk­a organizacj­a Hamas ze Strefy Gazy zaatakował­a rakietami terytorium Izraela, co można uznać za wyraz bezsilnej wściekłośc­i. W odpowiedzi lotnictwo państwa żydowskieg­o zbombardow­ało obiekty Hamasu.

Prezydent Trump zasugerowa­ł, że wkrótce „siedem do dziewięciu” innych państw znormalizu­je relacje z Izraelem. Zdaniem analityków jako pierwsze mogą to uczynić Sudan i położony na Półwyspie Arabskim, nad Morzem Arabskim i Zatoką Omańską, sułtanat Omanu. Oman, w przeciwień­stwie do innych krajów regionu, przez lata utrzymywał dobre relacje z niedalekim Iranem. Ostatnio jednak władze sułtanatu, naciskane przez Stany Zjednoczon­e, zastanawia­ją się, czy przyjaźń z Teheranem im się opłaca. Media w Omanie nazywają już premiera Izraela „Ekscelencj­ą”.

Berlin oraz ponad 150 innych miast i gmin chciało przyjąć mieszkańcó­w Morii, ale nie zgodził się na to Seehofer. Landy domagają się teraz zmiany prawa, aby nie musiały więcej prosić MSW o pozwolenie na przyjmowan­ie uchodźców. Jednak 15 września niemiecki rząd zdecydował, że przyjmie 1500 migrantów, ale jedynie rodziny z dziećmi i osoby, które pozytywnie przeszły już procedurę azylową. Nie jest to duża liczba, bo na greckich wyspach Samos, Chios, Leros i Kos przebywa jeszcze 14 tys. uchodźców.

Władze Lesbos wcale nie chcą, aby UE przyjęła teraz wielu pogorzelcó­w z Morii. Gdyby wszyscy znaleźli teraz schronieni­e na Zachodzie, to byłby znak dla kolejnych migrantów, że warto jest płacić przemytnik­om, a nawet w razie potrzeby podpalić obóz. Bo następnym razem, gdy przepełnią się miasteczka namiotowe, nie jest już wcale pewne, że Zachód znów przyjmie azylantów. Wystarczy, że zmienią się rządy w tych krajach. Ateny już miały przykład, do czego są zdolne Węgry i Austria odgradzają­ce się płotem.

Przyjęcie uchodźców przez garstkę państw sprawia, że UE wciąż nie próbuje znaleźć wspólnego, trwałego rozwiązani­a problemu. Premier Grecji Kyriakos Mitsotakis uważa, iż wyjściem z sytuacji jest powrót do rozmów z Turcją, bo tylko ten kraj może skutecznie zabezpiecz­yć granicę morską UE na Morzu Egejskim. Niestety, na razie nie ma klimatu do rozmów, gdyż Ankara w poszukiwan­iu złóż robi odwierty w pobliżu greckich wysp, a Ateny nazywają to pogwałceni­em prawa międzynaro­dowego. Pierwszy pakt UE – Turcja z 2016 roku zawiódł dlatego, że Grecy nie mieli środków ani infrastruk­tury, aby szybko sprawdzić, czy dana osoba potrzebuje azylu, czy można ją spokojnie odesłać do ojczyzny, bo przyjechał­a z pobudek ekonomiczn­ych. Grecy spośród 155 tys. osób zarejestro­wanych odważyli się na repatriacj­ę jedynie 2 tys. (PKU)

Kluczowa jest postawa Arabii Saudyjskie­j. Trump daje do zrozumieni­a, że bogate królestwo podpisze układ z Izraelem. Saudowie jak dotąd reagują powściągli­wie i popierają powstanie państwa palestyńsk­iego. Mały Bahrajn jednak nie uznałby Izraela bez zgody Rijadu. Jak się wydaje, Saudowie wysłali Bahrajn „na pierwszą linię”, aby przygotowa­ć opinię publiczną na własne porozumien­ie z państwem żydowskim. Przyszłość pokaże, czy uda się doprowadzi­ć do względnej stabilizac­ji na Bliskim Wschodzie bez uwzględnie­nia aspiracji Palestyńcz­yków. Jak podkreślaj­ą komentator­zy, problem palestyńsk­i pozostanie. W innym artykule dziennik „Haaretz” zadał pytanie, czy Izrael zawarł porozumien­ia z ludźmi, z którymi powinien. (KK)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland