Niemiecko-polskie gimnazjum w Löcknitz
Przez dziesięciolecia Polacy postrzegali Niemcy jako kraj dużych możliwości. Teraz role się odwróciły – Niemcy, szczególnie ze wschodu, tak właśnie widzą Polskę i chcą, by ich dzieci uczyły się polskiego. Lekcje tego języka zyskują coraz większą popularność, a we wschodnioniemieckich szkołach coraz częściej większą wagę przykłada się do zajęć z polskiego niż do angielskiego czy francuskiego.
Podczas spotkania poświęconego edukacji dwujęzycznej około dwudziestu nauczycieli nauczania początkowego dyskutowało o korzyściach, jakie dzieciom może przynieść nauka polskiego. Najważniejszym argumentem w rozmowach było zwiększenie w przyszłości ich szans na rynku pracy.
Olaf Lejeune, dyrektor przedszkola Randow-Spatzen w Löcknitz, mówi, że ostatnio nauka języka polskiego staje się coraz popularniejsza. Jego przedszkole znajduje się w odległości dziesięciu minut jazdy samochodem od polskiej granicy. Podczas zajęć opiekunowie rozmawiają z dziećmi, bawią się i śpiewają zarówno po niemiecku, jak i po polsku. Nie tylko w tym przedszkolu polski uważa się za ważniejszy niż angielski czy francuski. To szerszy trend, szczególnie w regionach, gdzie trwający latami powolny wzrost gospodarczy skłania wiele osób do wyjazdów w poszukiwiąże przyszłość z tym krajem, chcą uczyć się polskiego i nakłaniają do tego swoje dzieci. Pierwszy niemiecki podręcznik do polskiego dla uczniów szkół średnich został zatwierdzony w 2009 roku. Wtedy w kraju związkowym Meklemburgianie, uważa, że każdy rodzic, chcąc przygotować dziecko do konkurencji na rynku pracy, powinien się cieszyć, że dziecko ma okazję do nauki polskiego. Rosnące zapotrzebowanie na lekcje polskiego tłumaczy też zmieniająca się demograhasła, które wcześniej naznaczały stosunek wielu Niemców do Polaków, takie jak „druga wojna światowa”, „kradzione auta”, „piękna Polka”, „brud” albo to jeszcze starsze – „polska gospodarka”, w międzyczasie utonęły w oceanie informacji płynących z internetu. Kiedy przejdę przez to pierwsze milczenie młodzieży i zaczynam się dopytywać, czy rzeczywiście nie przychodzi im do głowy nic związanego z Polską, okazuje się, że owa cisza oznaczała raczej brak chęci do udzielenia odpowiedzi niż myślowy pustostan. Nagle z ich ust, jedno za drugim, zaczynają wypływać nowe hasła. Oczywiście, Lewandowski, Kubacki. Daggi Bee, czy nie jest Polką? Poza tym Polska ma superdobrych e-sportowców, graczy. A czy Mark Forster nie ma polskiej matki? Nieważne, jego muzyka jest dobra. Nie ma znaczenia, z jakiego kraju pochodzi. I nagle powraca życie, ożywiona dyskusja trwa. Teraz to ja jestem tym, który milczy; niewiele rozumiem z tego nowego świata.
To, że młodzi Niemcy niczego nie wiedzą o Polsce, jest więc z pewnością nieprawdą. Tyle że oni wiedzą rzeczy, o które my, starsi, ich nie pytamy. I nie sortują swej wiedzy według krajów, ale wedle fia. Ponieważ życie w polskich miastach staje się coraz droższe, Polacy chętnie kupują nieruchomości w takich landach jak Meklemburgia-Pomorze Przednie. W niektórych miejscowościach stanowią nawet jedną piątą społeczności. Dziesięć lat temu dziesięć procent dzieci uczęszczających do przedszkola Randow-Spatzen miało jednego polskojęzycznego rodzica, dziś to połowa przedszkolaków.
Dahlemann podkreśla, że Niemcy również chętniej uczą się polskiego. Zauważyli, że bez znajomości tego języka omija ich wiele okazji do zatrudnienia za wschodnią granicą, przede wszystkim w Szczecinie, gdzie jest dynamiczny rynek pracy, centra handlowe, kina, wystawy sztuki czy sale koncertowe. Wielu Niemców ma bliżej do Szczecina niż do niemieckiego miasta o porównywalnej wielkości. Dahlemann żartuje, że Meklemburgia-Pomorze Przednie staje się przedmieściami Szczecina. Podkreśla, że Szczecin oferuje wiele możliwości i ludzie się o tym przekonują.
Przekonanie Niemców do polskiego nie było łatwe. Kiedy Lejeune zaczynał pracę, rodzice często nie chcieli, by dzieci uczyły się polskiego. Gdy jednak zaczęły się spotykać z młodymi Polakami z placówek partnerskich po drugiej stronie granicy, a dorośli Polacy zaczęli kupować i remontować okoliczne domy, okazało się, że być może to właśnie Polska jest dla mieszkańców regionu przepustką do lepszej przyszłości. Lejeune zauważa, że obecnie Niemcy nie jeżdżą już do Polski tylko po tańsze papierosy, ale też na koncerty i inne wydarzenia kulturalne, a rodzice zaczynają nalegać, by przedszkolaki uczyły się polskiego. (AS) tematów, które ich interesują. Podziwiają Lewandowskiego, ponieważ dobrze gra w piłkę, a nie za to, że jest z Polski. Szufladkowanie według narodowości wydaje się mieć coraz mniejsze znaczenie. A w związku z tym i narodowe stereotypy.
Tak, brakuje wielu Niemcom osobistych doświadczeń związanych z Polską, a także pewnej empatii, którą odczuwają być może z Włochami, Hiszpanią czy Szwecją. Jednak nowe media uczyniły wiele, żeby umożliwić rozpowszechnianie wiedzy na inne sposoby niż jedynie poprzez osobiste doświadczenia. Czasami nawet mam wrażenie, że młodzi ludzie wiedzą więcej o Polsce, niż sami są tego świadomi, a właśnie dlatego, że nie klasyfikują swojej wiedzy według krajów. Podejrzewam, że odwrotnie jest podobnie. Młodzi Polacy są z pewnością entuzjastyczni wobec wielu rzeczy, które pochodzą z Niemiec. Dlatego, że coś im się po prostu podoba, a nie dlatego, że jest z Niemiec. To jest mała, ale istotna różnica. I daje na przyszłość nadzieję, że treści są ważniejsze od pytań, skąd pochodzą i z jakim krajem są kojarzone.