Tańczący na granicy
Żydowscy pielgrzymi, przebrani w kozackie stroje i śpiewający hymn Ukrainy, poprosili prezydenta Zełenskiego o wpuszczenie ich do kraju. Około dwóch tysięcy chasydów z Izraela, Francji, Wielkiej Brytanii i USA utknęło na granicy Białorusi z Ukrainą. Z powodu koronawirusa.
Na miniony weekend przypadło święto Rosz Haszana, znane też jako Święto Trąbek, judaistyczny Nowy Rok. Od lat chasydzi z całego świata spędzają go w leżącym na Ukrainie Humaniu. Ich celem jest grób cadyka Nachmana z Bracławia, żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku jednego z największych mistyków żydowskich. Do 80-tysięcznego miasta przybywa wtedy nawet 30 – 40 tys. pielgrzymów.
W tym roku plany chasydów pokrzyżowała druga fala koronawirusa. Pod koniec sierpnia władze w Kijowie wprowadziły zakaz wjazdu do kraju obcokrajowców. Nieoficjalnie mówiono, że prawdziwym powodem tej decyzji było właśnie zapobieżenie „najazdowi” tłumów zagranicznych pielgrzymów w czasie pandemii. Chasydzi nie mieli jednak zamiaru rezygnować z planów. Zaczęli masowo przybywać do Mińska, by stamtąd przedostać się przez granicę. Już w zeszłą środę rano ukraińskie służby alarmowały, że na przejściu Nowa Huta – Nowe Jaryłowicze białoruscy pogranicznicy wypuścili ponad tysiąc Żydów, w tym ponad setkę dzieci. A Ukraińcy ich nie wpuścili...
– Nie wiem, kto komu obiecał przepuszczenie tysięcy osób – mówił bezradnie do tłumów chasydów przybyły na miejsce Serhij Dajneko, szef ukraińskiej Służby Granicznej. – Jest decyzja rządu kategorycznie zabraniająca wjazdu obcym obywatelom na Ukrainę.
Być może pielgrzymi uwierzyli w deklaracje, które padły w Mińsku. Maria