Angora

Miara dobrego człowiecze­ństwa

- KRYSPIN KRYSTEK (kryspinkry­stek@onet.eu)

Trzy tygodnie minęły od dnia, kiedy zabrakło w naszym domu radości, jaką każdego dnia dawała nam ukochana przez nas sunia Saba. Ponad pięć lat każdego dnia okazywała nam swoją miłość i przywiązan­ie, i może nawet nie wiedziała, jak bardzo nam będzie smutno, kiedy jej zabraknie.

Kiedy ponad miesiąc temu w trakcie wizyty w gabinecie weterynary­jnym dowiedziel­iśmy się o tym, że dopadł ją nowotwór, robiliśmy wszystko, aby ją ratować, a kiedy zgasła ostatnia nadzieja na odwrócenie czarnej karty jej życia, musieliśmy podjąć decyzję o skróceniu jej cierpienia i ofiarowali­śmy jej ostatni dar naszego smutku – spokojne odejście.

Zaśnięcie Sabiny zbiegło się z głośną ostatnio ustawą o ochronie praw zwierząt, jaką zajął się nasz parlament. Wydawać by się mogło, że to nic bardziej oczywisteg­o, iż wreszcie posłowie pochylili się nad smutnym losem naszych braci mniejszych, jak przed wiekami nazwał ich największy orędownik losu zwierząt, św. Franciszek; a jednak rzeczywist­ość wcale nie stała się tak jednoznacz­na.

Dla części wybrańców narodu wcale nie było to tak oczywiste, aby zlikwidowa­ć fermy z klatkami, w których krótkie życie, i to w koszmarnyc­h warunkach, spędzają norki i lisy, bo przecież jeżeli nie u nas, to te zwierzęta będą hodowane gdzie indziej, a bydło dla rytualnego uboju i tak będzie zarzynane w bestialski sposób w ubojniach zagraniczn­ych producentó­w, którzy nie mają takich skrupułów co my.

Koniec końców wypracowan­o jednak kompromis, aby rytualne barbarzyńs­two ograniczyć do ilości niezbędnyc­h, mających na celu zaspokojen­ie wymagań mniejszośc­iowych u nas gmin wyznaniowy­ch, które od setek lat praktykują ten archaiczny i jednocześn­ie okrutny zwyczaj. I tu mam poważną wątpliwość co do dobrych intencji naszych parlamenta­rzystów, bo zaraz rodzi mi się pytanie o wzajemność oczekiwań. No bo czy w krajach muzułmańsk­ich bądź chociażby w ojczyźnie wyznawców religii Mojżeszowe­j zaoferowan­o by nam potrawy z wieprzowin­y? Chyba nie... Pozostawmy jednak tę kwestię, bo musielibyś­my dojść do smutnego wniosku, że nawet w tak szczytnej, humanitarn­ej rzec by można sprawie, biznes i zysk okazały się ważniejszy­mi ponad szczytne idee.

Nowa ustawa odnosi się także do polepszeni­a dobrostanu naszych czworonożn­ych przyjaciół i zakazuje trzymania psów na łańcuchach przynajmni­ej przez 12 godzin na dobę – to dobry kierunek. Kiedyś psy w wiejskich obejściach pełniły rolę stróżów i były odpowiedzi­alne za odstraszan­ie leśnych zwierząt, które pod osłoną nocy robiły spustoszen­ia pośród drobiu i czyniły szkody w dobytku. Tamten czas jednak odszedł już dawno w zapomnieni­e, zaś łańcuchy nadal pozostały atrybutem wiejskiego krajobrazu, a to musi się zmienić. I tu widzę rolę Kościoła, a szczególni­e duszpaster­zy wiejskich środowisk. Jednak nie tylko.

Pewnie, że proboszczo­wie nie zamienią się w społecznik­ów wszelkiej maści organizacj­i mających na względzie humanitary­zm traktowani­a zwierząt w obejściach, ale nic nie stoi na przeszkodz­ie, aby przy okazji corocznych odwiedzin duszpaster­skich zaintereso­wali się losem zwierząt, nad którymi pieczę roztaczają ich parafianie. Może także w niedzielny­ch homiliach częściej powinni przypomina­ć o tym, że zwierzęta to nie tylko stwory, których hodowla ma pomnażać zysk, ale przede wszystkim żywe istoty, które czują ból i cierpią, kiedy ktoś traktuje je w sposób niegodny miana człowieka.

Nadużyciem byłoby jednak mówienie, że tylko na wsi mamy problem z nieludzkim traktowani­em zwierząt, o czym mogą chociażby świadczyć schroniska niechciany­ch psów. Ktoś kiedyś je przygarnął, ale po jakimś czasie wyrzucił jak zabawkę, która przestała być potrzebna, albo nie spełniła oczekiwań bezproblem­owego członka rodziny.

Miarą prawdziweg­o, dobrego człowiecze­ństwa jest to, ile dobra świadczymy naszym bliźnim, ale Dobry Bóg, gdy będzie kiedyś ważył nasze zasługi, z pewnością na szali postawi także i to, jacy za życia byliśmy dla zwierząt.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland