Mała antologia hymnów świata (131)
Tanzania.
mieć, dlaczego wybuchła wojna i skąd taka wrogość obu społeczności.
Czas stoi w miejscu
Mimo wszystko dobry stan techniczny miejsca zaskakuje, tworząc wrażenie, iż wystarczyłoby nieco pracy, aby lotnisko znów ożyło. To jednak tylko złudzenie. To nigdy się nie stanie, a zastygłe w czasie miejsce na zawsze już pozostanie symbolem wojny i podziału. Podobnie zresztą jak pozostałe budynki w nikozyjskiej wyludnionej strefie duchów będące zakładnikiem turecko-cypryjskiego konfliktu. Szanse na pokojowe zjednoczenie, a więc zlikwidowanie obszaru zdemilitaryzowanego, są praktycznie zerowe. Tym bardziej że niedawno u wybrzeży Cypru odkryto pokłady gazu ziemnego.
Czas zatrzymał się także dla miejsca bodaj najbardziej niezwykłego w całej strefie – salonu samochodowego, w którym utknęło kilkanaście całkowicie nowych samochodów Toyoty. Ich przebieg to raptem kilkanaście, co najwyżej kilkadziesiąt kilometrów. Część z nich ciągle ma folię zabezpieczającą. Na ścianach nadal wiszą plakaty z lat 70., co razem z zabytkowymi już meblami tworzy niezwykłą, jednocześnie przerażającą atmosferę. Czy te bezcenne okazy motoryzacji kiedykolwiek trafią w ręce kolekcjonerów? To wymagałoby porozumienia obu stron, a na to się ciągle nie zanosi. Szczególnie teraz, gdy narasta spór grecko-turecki, a siły zbrojne obu państw coraz bardziej prężą muskuły na Morzu Śródziemnym.
Wrogość sąsiadów
Wojna w 1974 roku, późniejsze i wcześniejsze wydarzenia, to nie tylko ślady fizyczne, ale również psychiczne. Te szczególnie trudno będzie zlikwidować, bo wrogość jest stale obecna. Patrzący na siebie ponad głowami błękitnych hełmów żołnierze obu stron prowokują się ostentacyjnym przeładowywaniem broni, czasem celowaniem z niej w kierunku drugiej strony lub ćwiczeniami wojskowymi. W rozmowie z cypryjskim Grekiem wystarczy określić część północną tureckim Cyprem, by sprowokować pełną wyrzutu i złości tyradę o podłych i nikczemnych Turkach, połączoną z karcącą lekcją, że nie ma czegoś takiego jak Cypr turecki. Jest tylko część Cypru okupowana przez tureckich agresorów, którzy dokonali wielu zbrodni na cywilach. Pomysł otwarcia Warosi irytował moich cypryjskich rozmówców. Dla nich sprawa jest jasna – to cypryjska, a nie turecka ziemia. Z kolei Turcy kwitują to stwierdzeniem, że jest odwrotnie. Czasem cytują słowa byłego prezydenta Cypru Północnego Raufa Denktaşa, który miał powtarzać, że „jedynym prawdziwym Cypryjczykiem jest co najwyżej cypryjski osioł”. Wrogość do sąsiada jest tu naprawdę żywa i nieprędko się to zmieni.
Zarówno państwo, jak i jego nazwa pochodzą z dwóch źródeł. Tanzania to unia Tanganiki i Zanzibaru. Pierwsze państwo było do czasów pierwszej wojny światowej kolonią niemiecką (potem brytyjską), a w 1961 roku uzyskało niepodległość. Drugie państwo w XIX wieku było sułtanatem, który podzielili między siebie Brytyjczycy, Niemcy i Francuzi. W 1963 roku Zanzibar uzyskał niepodległość i na powrót stał się wieloetnicznym sułtanatem. Ale rok później oba blisko ze sobą powiązane organizmy ustrojowe połączono w jeden twór. Ikoną XX-wiecznej Tanzanii stał się Julius Nyerere, jeden z najwybitniejszych polityków afrykańskich, który stał na czele państwa 21 lat (1964 – 1985). Podobną drogą ewoluowała nazwa państwa. Tanzanię złożono z nazw: Tanganika i Zanzibar. Pierwsza pochodzi od nazwy jeziora, tou tanganyka, oznaczającej w języku lokalnym czasownik „łączyć”, zaś nazwa Zanzibar pochodzi od złożenia zengi, czyli „czarny” (tak sami siebie określali tubylcy), i arabskiego rzeczownika barr, który oznacza „wybrzeże”.
Mechanizm dekolonizacji, także Tanganiki, opisał w „Hebanie” Ryszard Kapuściński: „W Dar es-Salaam kupiłem starego land rovera od Anglika, który wracał już do Europy. Był rok 1962, kilka miesięcy wcześniej Tanganika uzyskała niepodległość i wielu Anglików ze służby kolonialnej straciło posady, stanowiska i nawet domy (...). Ta okolicznościowa zmiana warty nazywa się afrykanizacją. Jedni witają ją z aplauzem jako symbol wyzwolenia, innych ten proces oburza. Londyn i Paryż, żeby zachęcić urzędników do pracy w koloniach, stwarzały chętnym wspaniałe warunki życia. Skromny urzędnik na poczcie w Manchesterze po przyjeździe do Tanganiki dostawał willę z ogrodem i basenem, samochody, służbę, urlopy w Europie itd. Biurokracja kolonialna żyła naprawdę świetnie. I oto mieszkańcy kolonii z dnia na dzień otrzymują niepodległość. Przejmują w niezmienionej postaci państwo kolonialne. Nawet dbają o to, żeby nic tu nie zmienić, ponieważ to państwo daje biurokratom fantastyczne przywileje, których nowi właściciele oczywiście nie chcą się zrzec. Wczoraj jeszcze ubodzy i poniżani, dzisiaj są już wybrańcami, mają i wysokie pozycje, i pełną kiesę”.
Tanzania ciągle jest jednym z najbiedniejszych państw świata zabiegającym o to, by zdynamizować gospodarkę, co z wolna się udaje. W pierwszej dekadzie XXI wieku Tanzania wykazywała – na tle państw regionu – tendencję wzrostową, co oznacza, że przetrwała globalną recesję. Zasługa to głównie inwestycji zagranicznych, przede wszystkim RPA i Chin, jednak ogromne nakłady inwestycyjne mogą w dłuższej perspektywie zagrozić ekonomii państwa. Obecnie kraj przeżywa rozkwit, na co złożył się rozwój turystyki, telekomunikacji i bankowości. Nie oznacza to jednak, że z sukcesu korzysta 54-milionowy wieloetniczny naród, niemniej popularność Tanzanii na świecie i jej obecność w ofercie biur podróży sprawiają, że lokalne destynacje – Zanzibar, parki narodowe Serengeti i Ngorongoro, no i Kilimandżaro – przyciągają tu masowego turystę. Wpływy z samej turystyki sięgają 13 procent dochodu narodowego. Organizacje międzynarodowe zwracają jednak uwagę na ciągle wysoki wskaźnik ubóstwa, niedożywienia i braku dostępu do wody pitnej.
Hymnem państwowym Tanzanii jest pieśń Mungu ibariki Afrika („Boże, błogosław Afrykę”), będąca wersją popularnej afrykańskiej pieśni Nkosi Sikelel’ i Afrika, przełożoną na język suahili. Jej twórcą jest Enoch Mankayi Sontonga (1873 – 1905), południowoafrykański nauczyciel z ludu Xhosa. Pieśń napisał w 1897 roku dla swych uczniów, zaś po jej pierwszym publicznym i udokumentowanym wykonaniu na Narodowym Kongresie Tubylców Południowej Afryki w 1912 roku, a szczególnie w czasie apartheidu, zyskała ogromną popularność w regionie. Była hymnem formalnie niepodległych południowoafrykańskich bantustanów Ciskei i Transkei, a od 1997 stała się częścią hymnu RPA wraz z afrykanerską pieśnią Die Stem van Suid-Afrika. Popularność pieśni Sontongi zaowocowała przyjęciem jej melodii do hymnu Zambii, a wcześniej pieśń służyła jako hymn Zimbabwe i Namibii.
Pieśń w języku suahili wykonano jako hymn w 1961 roku w Dar-es-Salam przez chór i orkiestrę dętą policji. Zaśpiewano ją podczas ceremonii proklamowania Deklaracji Niepodległości Tanganiki. Później skorygowano jej słowa, zastępując Tanganikę Tanzanią.