Polski pacjent – Na wszelki wypadek (Angora)
Raport ANGORY – Polski pacjent
Pacjentce z przedinwazyjnym nowotworem w bardzo wczesnej fazie rozwoju ( rak stopnia 0) lekarze z małopolskiego szpitala wycięli cały narząd rodny.
X ma 45 lat, jest matką dwojga dzieci (25 i 23 lata). Od 2000 r. stosowała systematycznie antykoncepcję farmakologiczną i regularnie przechodziła kontrolne badania cytologiczne szyjki macicy, które nie wykazywały nic niepokojącego.
Jednak wynik badania przeprowadzonego 16 grudnia 2019 r. wykazał obecność neoplazji śródnabłonkowej wysokiego stopnia HSIL, która powodowała dysplazję stopnia średniego CIN II i wysokiego CIN III oraz raka szyjki macicy in situ (w miejscu) (CIS).
W oparciu o uzyskane wyniki lekarze zalecili przeprowadzenie pogłębionej diagnostyki (kolonoskopia z pobraniem wycinków i wyskrobin do badania histopatologicznego).
Badanie przeprowadzone 9 stycznia 2020 wykazało dysplazję dużego stopnia CIN III.
Wyniki obu badań pacjentka przedstawiła specjaliście ginekologowi-położnikowi, który założył kobiecie kartę DiLO (zielona karta diagnostyki i leczenia onkologicznego w ramach tzw. szybkiej ścieżki onkologicznej) i skierował do szpitala. Wyjaśnił, że leczenie trzeba zacząć od zabiegu elektrokonizacji szyjki macicy, co polegać będzie na wycięciu stożka tkankowego z tarczy szyjki macicy otaczającego zewnętrzne ujście kanału szyjki.
27 lutego pacjentka przeszła w szpitalu zabieg elektrokonizacji. W karcie wypisowej napisano: Rozpoznanie – rak szyjki macicy (w wyniku hist.-pat., rak gruczołowy in situ), stan po konizacji szyjki macicy, niedokrwistość wtórna.
Pacjent: X (45 l.) Choroba: rak szyjki macicy stopnia 0 Miejsce leczenia: szpital w województwie małopolskim Pozwany: szpital w województwie małopolskim, prawdopodobnie pozew zostanie złożony w tym roku Zarzut: zabieg oczywiście zbędny Kwota roszczenia: 800 tys. zł Podstawa prawna: art. 415, 444, 445 k.c.
13 marca 2020 r. kobieta otrzymała wyniki badania histopatologicznego: (...) Nabłonek paraepidermoidalny z cechami dysplazji – ognisko dochodzi do marginesu w kanale szyjki; nabłonek gruczołowy w tym obszarze z obrazem gruczolakoraka in situ.
X kolejny raz została skierowana do szpitala z adnotacją:
Nowotwór złośliwy; Cel hospitalizacji – przeprowadzenie zabiegu operacyjnego.
W szpitalu zakwalifikowano pacjentkę do zabiegu laparotomii nadłonowej (operacyjne otwarcie jamy brzusznej) – to tzw. operacja Wertheima ( w 1898 roku austriacki ginekolog Ernst Wertheim jako pierwszy przeprowadził zabieg całkowitego usunięcia macicy, przymacicz, przypochwia i węzłów chłonnych miednicznych u pacjentki z rakiem szyjki macicy).
Operację przeprowadzono 25 marca 2020 r. W dokumentacji medycznej odnotowano:
Po otwarciu powłok brzusznych stwierdzono powiększony o 8 cm trzon macicy, przodozgięty o gładkiej powierzchni zewnętrznej. Przydatki obustronnie makroskopowo bez zmian. Odcięto jajniki od jajowodów, które obustronnie podkłuto i podwiązano, a następnie przecięto więzadła obłe. Przecięto i podwiązano pęczki naczyń macicznych z więzadłem krzyżowo-macicznym. Przymacicza obustronnie podkłuto i podcięto, odnajdując odejście tętnicy macicznej od tętnicy biodrowej. Macicę usunięto z marginesem pochwy, a kikut pochwy zaopatrzono szwem ciągłym. Usunięto węzły chłonne, biodrowe obustronne. Zamknięto powłoki brzuszne na głucho. Cewniki moczowodowe pozostawiono.
Badanie materiału pooperacyjnego wykazało:
Jajowody – histopatologicznie bez zmian. Macica – w mięśniówce macicy mięśniaki gładkokomórkowe. Jama macicy – endometrium z cechami fazy proliferacyjnej. Szyjka macicy – marginesy operacyjne tarczy wolne od zmian dysplastycznych, przy czym w podścielisku widoczna nieswoista ziarnina, bliznowacenie w miejscu konizacji. W obrębie kanału śluzówki szyjki macicy pojedyncza wyspa metaplastyczna nabłonka wielowarstwowego płaskiego z obrazem dysplazji dużego stopnia (HSIL) (...). Węzły chłonne (w liczbie 5) – obraz nieswoistych zmian odczynowych.
Zabieg oczywiście zbędny
Pacjentka zwróciła się do Zakładu Usług Medycznych i Opinii Cywilnych w Tarnowie o sporządzenie opinii lekarskiej.
(...) Podjęcie decyzji o przeprowadzeniu wycięcia macicy z wycięciem okolicznych węzłów chłonnych i pozostawieniem obu jajników było zabiegiem zbyt obszernym, ponieważ po uzyskaniu wyniku histopatologicznego po elektrokonizacji należało zastosować chirurgiczną konizację szyjki macicy i przeprowadzić ten zabieg od strony pochwy, bez potrzeby otwierania jamy brzusznej – czytamy w opinii. – Jak stwierdził to Sąd Najwyższy (...): „Dopuszczenie do przeprowadzenia zabiegu oczywiście zbędnego jest w świetle wiedzy medycznej i praktyki zaniedbaniem. Wypada podkreślić, że nie tylko sam zabieg operacyjny, ale i badania wstępne, zwłaszcza te z nich, które wiążą się z poważnym ryzykiem dla pacjenta, mogą być uznane za zbędne, gdy istnieją do tego przeciwwskazania” (...). W czasie operacji (...) doszło do uszkodzenia mechanicznego ściany pęcherza moczowego (...), co jest następstwem nieumyślnego błędu operacyjnego (uraz jatrogenny) (...). Doszło też do rozległego, zbędnego okaleczenia narządu rodnego: trzonu macicy, jajników (...) części pochwy, jak również wycięcia obustronnego węzłów chłonnych (...). W wyniku nieprawidłowej kwalifikacji do operacji radykalnej onkologicznej jej przeprowadzenie sprowadziło na osobę operowaną długotrwały rozstrój zdrowia i trwałe okaleczenie (...). Wycięcie macicy w całości może w przyszłości skutkować obniżaniem się narządów jamy brzusznej i spowodować (...) nietrzymanie moczu, co będzie wymagać przeprowadzenia uroginekologicznej operacji rekonstrukcyjnej (...). Powstała w czasie zabiegu przetoka pochwowo-pęcherzowa będzie wymagać (...) leczenia rekonstrukcyjnego (często takie próby rekonstrukcyjne są nieudane i zmuszają do kolejnych operacji) (...). W wyniku tej operacji, a w szczególności wycięcia mankietu pochwy, może dochodzić do trudnych prób współżycia intymnego.
X przygotowuje się do procesu, w którym będzie się domagać od małopolskiego szpitala 800 tys. zł zadośćuczynienia.
– Ponieważ był to rak stopnia 0, należało ograniczyć się do zabiegu szyjki macicy – mówi dr Ryszard Frankowicz, specjalista ginekolog-położnik. – Naczelna zasada lekarska głosi: po pierwsze nie szkodzić. Dlatego nie wolno wycinać zdrowych narządów. Czasem spotykamy się z tłumaczeniami lekarzy, że jakiś zabieg wykonano profilaktycznie, na wszelki wypadek. Ale w myśl tej zasady każdemu mężczyźnie, któremu operuje się prostatę, zamiast podwiązywania nasieniowodów powinno się usunąć jądra. We współczesnej medycynie nie robi się takich zabiegów, chyba że ktoś chciał na tej pacjentce „potrenować” swoje chirurgiczne umiejętności.
Zachowanie 40-letniego mieszkańca Łodzi zaskoczyło nawet lekarzy z 40-letnim stażem. Mężczyzna, który lubi zbierać grzyby, postanowił sprawdzić, jak smakuje muchomor sromotnikowy. Zjadł kawałek jego trzonu, aby sprawdzić, czym różni się on w smaku od kani. Po kilkudziesięciu minutach od zjedzenia grzyba miał wymioty i biegunkę.
Na szczęście szybko zgłosił się na toksykologię, gdzie miał wykonane płukanie żołądka. Na szczęście dla niego, choć uważał się za wybitnego znawcę runa leśnego, zjadł fragment muchomora plamistego (również może być śmiertelnie trujący, ale objawy zatrucia pojawiają się szybko po spożyciu i pacjent, który otrzyma pomoc, przeżyje), a nie jego kuzyna, muchomora sromotnikowego, którym zatrucie najczęściej jest śmiertelne (objawy pojawiają się po 8 – 16 godzinach, gdy toksyny już uszkodziły organy wewnętrzne).
Kilka osób było hospitalizowanych, bo po zjedzeniu kani miały tak silne wymioty i biegunkę, że mogły się odwodnić. Innym zaszkodziły spożyte prawdziwki. Jeden z zatrutych zwierzył się lekarzom, że zawsze jada tylko surowe grzyby. Ponoć pierwszy raz mu nie posłużyły.
Jak mówią grzyboznawcy,
runem leśnym najczęściej trują się osoby, które uważają się za dobrze znające się na grzybach. Na poparcie tej tezy jeden z toksykologów przytacza przykład sprzed lat, gdy śmiertelnemu zatruciu uległa kilkuosobowa rodzina gajowego, bo pomylili kanię z muchomorem sromotnikowym. Innym razem starsza pani nazbierała muchomorów, starła grudki znajdujące się na powierzchni kapeluszy i uznała, że przypominają pieczarki. Otruła siebie i rodzinę.
Każdego roku grzyboznawcy apelują, aby zbierać tylko te grzyby, które znamy.
Grzyby powinniśmy zbierać w całości,
jeśli będą miały zachowany trzonek i kapelusz, to łatwiej będzie ocenić ich rodzaj gatunkowy. Zebrane układamy w koszyku, a nie w foliowej torebce, w której mogłyby się zaparzyć. Łatwiej jest uniknąć zatrucia, zbierając grzyby rurkowe, bo wśród nich nie ma śmiertelnie trujących. Natomiast wśród grzybów blaszkowych znajduje się wspomniany muchomor sromotnikowy.