Złodziej na weselu
W lokalu w Nakle odbywały się jednocześnie dwa wesela. O północy zaczęły się oczepiny. W sąsiadujących ze sobą pokojach obu młodych par nikogo nie było. Mężczyzna w maseczce i rękawiczkach stał na zewnątrz. Przystawił drabinę i wszedł do pokoi na pierwszym piętrze.
– Okna były zamknięte, ale on prawdopodobnie poradził sobie za pomocą wiertarki – opowiadają goście weselni. – Z jednego pokoju ukradł wszystkie koperty, które dostała para młoda. W środku znajdowało się około 25 tys. zł. Druga para na szczęście prezenty trzymała poza pokojem. I tak jest poszkodowana na 600 zł. Włamywacz ukradł zawartość portfela. Potem ślad po złodzieju się urwał.
– Mieliśmy bawić się do świtu. Około godz. 2 nad ranem, gdy zorientowaliśmy się, co się stało, wesele zostało przerwane – kończą goście.
Sprawca chyba odjechał autem. Policyjny pies stracił trop w miejscu, gdzie mógł stać samochód.
Pary młode kierują pretensje do organizatora swoich wesel. – Działa monitoring. Kamery są zamontowane i w środku, i na zewnątrz lokalu. Personel ma podgląd na monitorze. Później oglądaliśmy nagranie. Nikt z obsługi natomiast nie zauważył wcześniej, jak w środku nocy nieznajomy mężczyzna wtargnął na teren posesji. I to z drabiną! Wszystko zajęło mu 12 minut. Gdzie byli wtedy pracownicy lokalu?
Właściciele nabierają wody w usta. „Obsługa monitoringu jest indywidualną kwestią hotelu i nie udzielamy żadnych informacji” – oto cała treść maila, jakiego otrzymaliśmy od szefostwa (...).