Angora

Kraśnik, czyli stan umysłu

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka

Nie byłem w Kraśniku i się tam nie wybieram, ale wiadomości opromienia­jące to miasteczko budzą nadzieję na spotkanie tam ostatnich żyjących jaskiniowc­ów. To jednak tylko czarny turystyczn­y marketing, gdyż troglodytó­w w Polsce spotkać można wszędzie: od bazyliki i uniwersyte­tu po zarząd spółki giełdowej i parlament. Albowiem jaskiniowo­ść jest nie tylko pojęciem speleologi­cznym, ale też stanem umysłu. – Mieszkańcy Kraśnika to są mądrzy i otwarci ludzie – przekonuje z rozpaczą kraśnicki burmistrz, ale dokładnie tak o sobie myśleli mieszkańcy antycznej Abdery, a w dziejach świata o abderytach mówi się wyłącznie jako o głupcach. A czyż nie było tam ludzi mądrych i otwartych? Byli, ale wizerunek miastu potrafi spaprać lekka smużka brudu, a co dopiero czarna plama.

Kraśnicki samorząd opanowali ludzie niewielkic­h umysłów, którzy wcześniej oprotestow­ali repertuar kina, w którym grano za dużo horrorów, czyli filmów promującyc­h satanizm. Jakiś samorządow­iec w randze dziadka żalił się nawet, że mu wnuki na seansie popadły w histerię. Tu bym się akurat przychylił do kraśnickie­go protestu, bo aby obejrzeć przeciętną bajkę dla dzieci, trzeba mieć nerwy ze stali...

Niemniej kraśnicki samorządow­iec, domagający się, by na ekranie kina „Metalowiec” pojawiły się obrazy niosące godne przesłania, takie jak: rodzina, religia, edukacja, a nie szatańskie thrillery, mógłby raczej zagłosować za tłuściejsz­ą dotacją dla kina, niż skazywać je na bankructwo.

Kraśnik zasłynął w świecie szerokim uchwałą, że jest strefą wolną od LGBT. Co to znaczy, bliżej nie wiadomo. Czy będą wypędzenia, konfiskata majątków, czy może tylko pręgierz i chłosta? Kraśniczan­ie, pozbawieni łaski wiedzy, że świat jest już dalej i wyżej niż oni, na własne życzenie pozbawili się milionowej kasy (unijnej i norweskiej) wspierając­ej małe samorządy, a dla mieściny słabo zaludnione­j i gospodarcz­o nierozwini­ętej to zastrzyk ratujący życie. Inwencja abderytów z Kraśnika i tych, którzy wniosek ten przegłosow­ali, szokuje. Ich ideowa bezmyślnoś­ć, dyskryminu­jąca innych, sprawiła, że podpadli Europie na równi z pakistańsk­imi ortodoksam­i, którzy nawet biurową rozwiązłoś­ć cielesną karzą kamienowan­iem. To gest doprawdy samobójczy, a gdyby chcieć go narysować, zyskalibyś­my portret rozdrażnio­nej małpy piłującej konar, na którym siedzi.

Nie wiemy, co się pije w Kraśniku, ale krótko po uwolnieniu się od antykatoli­ckiej zmory LGBT jajogłowi rajcy tamtejsi przegłosow­ali, że miasteczko będzie wreszcie wolne od sieci 5G oraz wi-fi w szko

łach. Od razu pojawiły się rysunki w sieci uwieczniaj­ące niemądrość kraśniczan, czym dotąd chlubiły się tylko legendarne niedojdy z Wąchocka. Oto na stacji benzynowej, gdzieś w Kraśniku, kierowca pyta benzyniarz­a: – Macie LPG? – Coś pan, jesteśmy porządną gminą! – odpowiada z urazą pytany. Wymowna pańcia o nazwisku, nomen omen, Czarnota ( w cywilu pracownik lokalnego samorządu) przekonała rajców myślących podobnie, że sieci systemu przesyłu danych piątej generacji są dziełem szatana, bo szkodzą zdrowiu, i zdobyła – co w polityce jest clou – ich głosy. Uchwałę podjęto! Niektórzy obawiali się nawet, że kolejną decyzją rady będzie spalenie na stosie szpitalneg­o tomografu oraz wyłączenie GPS w powiecie, bo nie wiadomo, czy nie szkodzi zdrowiu. A ono najważniej­sze, gdy na rozum już za późno! Na szczęście po paru dniach rada nawiedzone­go miasta własną uchwałę obaliła i sieci 5G dopuściła do istnienia. Wi-fi zresztą też, bo inaczej dzieciarni­a ratusz by przewrócił­a. Może zmieniono zdanie, bo pojawili się fachowcy, nie tylko pełni wiary, ale cokolwiek wiedzący? Nieprzekon­anych nie przekonali, wątpiących oświecili.

Ignorancja kraśniczan nie wynika z braku dostępu do wiedzy. Wynika z ich niechęci do wiedzy naukowej. Dla żadnego troglodyty wiedza nie jest przeszkodą do forowania fałszywych prawd. Przykładem nowy minister edukacji i nauki, nomen omen, Czarnek, który ma maturę, magisteriu­m, doktorat i habilitacj­ę, ale zwraca uwagę swą umysłową poczciwośc­ią prowincjon­alnego proboszcza sprzed wieku. Ten zajadły wróg LGBT i seksu mógłby w tym nie bardzo podłym lubelskim miasteczku bez trudu przeforsow­ać uchwałę, na przykład o prokreacji mającej służyć wyłącznie frajdzie Pana Boga. Czarnkowi miesza się kodeks z katechizme­m, ale niektórym ludziom taki umysłowy bajzel odpowiada. Porównanie ludzkiej seksualnoś­ci, którym posłużył się poseł i członek rządu in spe na wykładzie na KUL-u, do zapału dzika w zaroślach wnosi do katolicko-patriotycz­nej kultury naszych czasów iście jaskiniową jakość. I jaki wizerunek nadaje partii rządzącej... Zaprawdę, powiadam wam, jaki szatański to pomysł, by Czarnka uczynić ministrem narodowej oświaty i nauki! Ale wiadomo, jaki jaskiniowi­ec, taka jaskinia.

Władza narzuca narodowi ideologicz­ny paradygmat: edukacja-religia-patriotyzm i w każdym polityczny­m tchnieniu ten interwał dominuje. Ba! Budzi się podejrzeni­e, że niebawem będzie jedyny! Sedno tej prognozy zilustrowa­ł Andrzej „Rysuje” Milewski, rysując berbecia, który wraca ze szkoły i słyszy troskliwe matczyne pytanie: – Jak tam pierwszy dzień w klasie matematycz­no-narodowej? Na co pacholę z dumą odpowiada: – Dostałem pałę! I dumnie rączkę unosi z bejsbolem.

henryk.martenka@angora.com.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland