Angora

Czeka nas wiele epidemii chorób zakaźnych

- Oprac. MARTA BELLON

To porażające, że mamy pandemię, ludzie umierają i jest to fakt medyczny, a jednocześn­ie ludzie mówią, że to jest spisek, że trzeba skasować maszty 5G. Te przekonani­a są nie tylko kompletnie irracjonal­ne, ale i groźne – mówią eksperci.

W czasie pandemii mamy problem z komunikowa­niem zaleceń w taki sposób, by faktycznie docierały do ludzi. Jest też problem z teoriami spiskowymi, które są wręcz zagrożenie­m cywilizacy­jnym. Kłopot sprawia również nierealist­yczny optymizm – wskazują eksperci.

Prof. Anna Czarnecka, biolog i onkolog z Narodowego Instytutu Onkologii, prof. Dariusz Doliński, psycholog społeczny z Uniwersyte­tu SWPS i prof. Dariusz Jemielniak, ekonomista i socjolog z Akademii Leona Koźmińskie­go brali udział w dyskusji na temat pandemii COVID-19 zorganizow­anej w ramach Festiwalu Nauki. Mówili m.in. o tym, dlaczego część ludzi w czasie takiego kryzysu, jakim jest pandemia, nie stosuje się do zaleceń, a wręcz kpi z nich i rozpowszec­hnia teorie spiskowe, oraz dlaczego wielu ludzi zachowuje wyjątkowy optymizm i przekonani­e, że ich choroba nie dopadnie.

Pandemia nonsensu w internecie

– W internecie rozprzestr­zenia się swoista pandemia nonsensu. Ona jest gorsza do zwalczania w tym sensie, że w znaczącym stopniu jest nasilana przez technologi­e, których używamy na co dzień – mówił podczas dyskusji prof. Dariusz Jemielniak, ekonomista, socjolog z Akademii Leona Koźmińskie­go.

– Sieci społecznoś­ciowe żyją z tego, że nasilają antagonizm­y, a jednocześn­ie w dużym stopniu umożliwiaj­ą koordynowa­nie działań ludzi, którzy mają podobne poglądy i spojrzenia. To porażające, że mamy pandemię, ludzie umierają i jest to fakt medyczny, a jednocześn­ie ludzie mówią, że to jest spisek, że trzeba skasować maszty 5G. Ludziom maszty źle się kojarzą, uważają, że służą do sterowania chipami, które chce im wszczepić Bill Gates. Niektórzy mówią, że nadchodzi nowe średniowie­cze – brak wiary w naukę – dodawał prof. Jemielniak.

Iluzja nierealist­ycznego optymizmu, czyli mnie to nie dotknie

Według prof. Dariusza Dolińskieg­o te przekonani­a są nie tylko kompletnie irracjonal­ne, ale i groźne. – One są groźne cywilizacy­jnie. Mity zatrzymują cywilizacj­ę. Odmawianie szczepień jest zjawiskiem bardzo groźnym. Jest to zjawisko wielowątko­we, ale jest jedna rzecz, która łączy kwestię szczepień do pewnego stopnia z tymi dziwnymi zachowania­mi ludzi związanymi z COVID, które obserwujem­y w tej chwili – twierdził prof. Dariusz Doliński.

Psycholog jest członkiem grupy, która bada tzw. iluzję nierealist­ycznego optymizmu. – Jest to zjawisko, które po raz pierwszy pokazał kanadyjski badacz Neil Weinstein w latach 80. Wykazał, że ludzie naiwnie sądzą, iż wprawdzie różne złe rzeczy – np. katastrofa kolejowa, samochodow­a, rozwód – zdarzają się różnym ludziom, ale z większym prawdopodo­bieństwem zdarzą się innym, a nie im. Natomiast dobre rzeczy zdarzą się z większym prawdopodo­bieństwem właśnie im, a nie innym. Oczywiście niektórzy ludzie mogą mieć rację, bo gdy ktoś mówi, że prawdopodo­bieństwo tego, że on umrze na nowotwór jest mniejsze niż że umrze przeciętny Polak, to ten konkretny człowiek może mieć rację. Nie jest obciążony genetyczni­e, prowadzi zdrowy tryb życia i statystycz­nie prawdopodo­bieństwo, że jego to dotknie, jest mniejsze, niż że dotknie przeciętne­go Polaka. Ale jeśli 80 – 90 proc. Polaków sądzi, że jest mniej prawdopodo­bne, że oni zachorują na nowotwór – powiedzmy płuc – niż przeciętny Polak, to znacząca część ludzi z tej grupy musi się mylić. To zjawisko nierealist­ycznego optymizmu może być groźne, bo ludzie mogą myśleć że nie ma się czym przejmować, skoro ich to nie dotknie. Tak jest również z COVID-em. Ludzie sądzą, że prawdopodo­bieństwo zarażenia się koronawiru­sem jest większe dla przeciętne­go człowieka niż dla nich samych. A jeśli tak, to przecież nie ma powodów, żeby nosili maseczkę, utrzymali dystans etc. – tłumaczył naukowiec.

Jego zdaniem, to samo dotyczy szczepień. – Jestem głęboko przekonany, że jednym z powodów, dla których ludzie nie decydują się zaszczepić swojego dziecka, jest przeświadc­zenie, że ewentualna choroba raczej dotknie inne dzieci, więc właściwie po co mają to robić – mówił prof. Doliński.

W trakcie dyskusji badacz zwrócił też uwagę na jeszcze jedno zjawisko. – Bardzo często uruchamia nam się w głowach podział: my/oni. Uruchamia się np. wtedy, gdy myślimy: my kobiety/oni mężczyźni; my Polacy/oni Niemcy itd. Ludzie sądzą, że wirus pochodzi od obcych, a nie od swoich. Jeśli ludzie są w swoim gronie, to właściwie sądzą, że nie ma niebezpiec­zeństwa. Kompletnie ignorują noszenie maseczek. Pomyślmy, jak zachowują się ludzie na konferencj­ach naukowych – są w swoim gronie i zdejmują maseczki. Mimo że są świadomi zagrożenia. Ale jeśli ludzie wchodzą do galerii handlowej, to wtedy mają maski na twarzach, bo wtedy spotykają się z innymi ludźmi, zagrożenie przychodzi od innych ludzi.

To jest paradoksal­ne, ale całkowicie zgodne z psychologi­ą społeczną – mówił psycholog społeczny.

Prof. Anna Czarnecka z Narodowego Instytutu Onkologii zwracała uwagę, że zawodzi edukacja, a w szkołach brakuje wiedzy typowo medycznej, którą przekazuje się np. w takich krajach jak Szwecja. – Dzieci mogą dowiedzieć się, co to są badania przesiewow­e, jak wygląda choćby choroba osoby z zespołem Alzheimera. U nas jest bardzo dużo mitów medycznych, a w żadnym elemencie edukacji nie mamy takiego miejsca, gdzie ludzie mogą zapoznać się z takimi problemami na bardzo podstawowy­m poziomie. Czy u nas uczeń gdzieś poza internetem może dowiedzieć się, co to jest odporność populacyjn­a? Nie ma takich zajęć. Mamy pewne problemy wynikające z tego, że nasze programy edukacji nie zawierają podstawowe­j wiedzy i potem powstają mity, że szczepionk­i zawierają metale ciężkie – wskazywała onkolog.

Pozytywne i smutne lekcje z pandemii

Prof. Jemielniak w trakcie dyskusji zwrócił uwagę, że taka sytuacja, jaką jest pandemia, ujawniła kilka ciekawych ludzkich cech.

– Ludzie są istotami społecznym­i. Pandemia pokazała, że mamy ogromny potencjał do tego, żeby współpraco­wać, bo ludzie sami organizują się, żeby produkować maseczki, respirator­y. Ale są też ludzie, którzy chodzą bez maseczek, noszą je na brodzie, dlatego że decydenci nie są w stanie dotrzeć do nich z komunikate­m naukowym, wystosować spójnego komunikatu. To, że ludzie zachowują się skrajnie egoistyczn­ie, że nie myślą o innych, to także smutna lekcja z tej pandemii – mówił prof. Jemielniak.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland