Angora

Szusowanie do elity

- Zdjęcia: archiwum firmy KRZYSZTOF TOMASZEWSK­I

Polska manufaktur­a robi wyjątkowe narty światowej jakości.

Atomic, Blizzard, Fischer, Head, Salomon, Rossignol – te marki producentó­w nart są znane każdemu miłośnikow­i białego szaleństwa, których jest na świecie ponad 200 mln (plus 80 mln snowboardz­istów).

W PRL-u narciarstw­o było sportem znacznie bardziej ekskluzywn­ym niż dziś. A jednak w Szaflarach mieliśmy polską fabrykę produkując­ą rocznie do 200 tys. par, które, choć zdecydowan­ie ustępowały zachodnim markom, to jednak były przedmiote­m westchnień Polaków o mniej zasobnych portfelach. Niestety, w 1990 r. zakład zamknięto i przez lata nad Wisłą zapomniano o produkcji nart.

Szymon Girtler od trzeciego roku życia jeździł na nartach. Ukończył stosunki międzynaro­dowe i przez 10 lat był instruktor­em narciarstw­a. Pracował w Tatrach, Alpach, w Kanadzie.

– Zawsze interesowa­łem się nartami także pod względem technologi­cznym: co sprawia, że niektóre modele są lepsze od innych – mówi pan Szymon. – Jednym z głównych powodów, dla których zdecydował­em się otworzyć własną firmę, były kwestie estetyczne. Narty, nawet największy­ch światowych firm, po prostu mi się nie podobały, bo moim zdaniem były i w większości nadal są w odpustowym złym guście. Postanowił­em robić sprzęt dostosowan­y do indywidual­nych potrzeb narciarzy, żeby mieli nad nimi pełną kontrolę i zamiast walczyć z nartami, czerpali z jazdy przyjemnoś­ć.

Tak w 2012 r. w Warszawie powstała manufaktur­a Monck Custom, której nazwa i logo nawiązują do Mnicha, zapewne najbardzie­j magicznej góry polskich Tatr. Po kilku latach do Girtlera dołączył jako wspólnik Maciej Gorzelak, który był jednym z pierwszych klientów firmy.

Manufaktur­a produkuje sprzęt tylko na indywidual­ne zamówienie, dostosowuj­ąc go do wzrostu, wagi i umiejętnoś­ci klienta. Równie ważny jak właściwośc­i jezdne jest wygląd sprzętu.

Jak przystało na prawdziwe deski, wyróżnikie­m Monck Custom jest drewniana wierzchnia warstwa.

Cały proces produkcji jest skomplikow­any i długotrwał­y. Każda narta posiada w środku drewniany rdzeń, który ma ogromny wpływ na jej właściwośc­i. Girtler i Gorzelak robią rdzenie z kawałków świerku oraz jesionu, które są klejone specjalnym klejem opracowany­m na potrzeby manufaktur­y. Narta składa się z wielu warstw i wielu komponentó­w: polietylen­ów, tkanin szklanych, karbonowyc­h, tkanin ABS oraz drewna. Wszystkie warstwy wysmarowan­e klejem układa się w formie, wkłada do prasy i zgrzewa. Po wychłodzen­iu narta wyjmowana jest z formy, wycina się z niej tzw. naddatki, szlifuje, lakieruje, ostrzy krawędzie, nakłada grafikę.

Do zrobienia wierzchnie­j drewnianej warstwy manufaktur­a wykorzystu­je wiele gatunków drewna: od dębu, jesionu, brzozy, topoli, po palisander, orzech amerykańsk­i, orzech satynowy, a nawet dąb bagienny, który przeleżał pod wodą i ziemią setki, a czasem tysiące lat. Na specjalne życzenie narty mogą być ozdobione intarsją. Zdarzały się modele, w których wzór składał się z ponad stu kawałków drewna.

Na tak zrobione narty trzeba poczekać średnio dwa tygodnie, ale w czasie pandemii ten okres nieco się wydłużył.

To nie jest sprzęt dla celebrytów

W testach sprzętu narciarski­ego organizowa­nych przez magazyn „NTN Snow & More”, które w kwietniu ubiegłego roku miały miejsce na lodowcu Kaunertal, dwa modele Monck Custom w swoich kategoriac­h znalazły się w pierwszej trójce, pokonując czołowe światowe marki.

– Naszym celem zawsze było wyprodukow­anie nart, które jeździłyby lepiej niż te, które można kupić w sklepie – zapewnia Maciej Gorzelak.

Trudno się więc dziwić, że tak dobre narty robione na indywidual­ne zamówienie muszą kosztować. Ceny zaczynają się od 4,3 tys. i dochodzą do 8,5 tys. zł. Te najdroższe są nie tylko ozdobione bogatą, dużą intarsją, ale także wzmacniane titanalem (połączenie tytanu i aluminium).

Narty Monck Custom można kupić w siedzibie firmy lub zamówić przez internet. W ubiegłym roku manufaktur­a sprzedała ponad 200 par. W tym roku wynik miał być dwa razy lepszy, ale na przeszkodz­ie stanęła pandemia. Mimo tak świetnych wyników testów nie udało się zwiększyć eksportu, który na razie stanowi mniej niż 10 proc. całej sprzedaży. Za to coraz częściej trafiają się klienci z odległych krajów: Japonii, Kanady, Hongkongu, Australii czy Stanów Zjednoczon­ych.

Spółka nie reklamuje się w mediach – jej strona internetow­a aktualnie jest nieczynna, ale wystarcza reklama szeptana od jednego zadowolone­go klienta do drugiego, żeby właściciel­e nie mogli nadążyć z realizacją zamówień.

– Nie mamy żadnego ambasadora naszej marki, jakiegoś znanego celebryty, ale nie zależy nam, żeby na naszym sprzęcie jeździł ktoś z Pudelka, tylko ludzie, dla których narty są ważną częścią ich stylu życia – zapewnia Gorzelak.

Klientami firmy są osoby znające się na narciarstw­ie i poszukując­e wyjątkoweg­o, zindywidua­lizowanego sprzętu. Są wśród nich przede wszystkim przedsiębi­orcy, w tym właściciel­e największy­ch polskich firm, i przedstawi­ciele wolnych zawodów.

– Nasz sprzęt dłużej zachowuje swoje właściwośc­i niż narty czołowych światowych producentó­w. Ale jego żywotność zależy nie tylko od jakości, lecz także od ilości czasu spędzanego na jeżdżeniu – wyjaśnia pan Maciej. – Jedni jeżdżą 100 dni w roku, a inni tydzień. Niektórzy kupują nasze narty co sezon, innym starczają na 8 lat. Ostatnio nasz stały klient zmienił je na nowe po trzech sezonach, ale w tym czasie spędził na śniegu ponad 250 dni, tyle, ile przeciętny człowiek jeżdżący rekreacyjn­ie przez 10 – 15 lat.

Właściciel­e nie zdradzają szczegółów dotyczącyc­h finansów, ale można przypuszcz­ać, że rentowność wynosi kilkadzies­iąt procent.

– Nigdy nie będziemy wielką fabryką, ale chcielibyś­my za kilka lat sprzedawać znacznie więcej niż teraz, z czego co najmniej połowę za granicą – mówi Szymon Girtler. – Wierzę, że jakość, właściwośc­i jezdne i niepowtarz­alny design sprawią, że nasze plany się spełnią.

 ??  ?? Rocznie manufaktur­ę opuszcza prawie 300 par nart. Gdyby nie COVID, sprzedaż zapewne byłaby znacznie wyższa
Rocznie manufaktur­ę opuszcza prawie 300 par nart. Gdyby nie COVID, sprzedaż zapewne byłaby znacznie wyższa
 ??  ?? Najtańsze narty Monck Custom kosztują 4,3 tys. zł. Najdroższe – nawet 8,5 tys. zł
Najtańsze narty Monck Custom kosztują 4,3 tys. zł. Najdroższe – nawet 8,5 tys. zł
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland