Od deski do deski
5 tys. lat temu ludzie zamieszkujący ziemie dzisiejszej Norwegii jeszcze nie znali brązu, a już jeździli, a raczej chodzili na deskach, które przypominały narty (potwierdzają to malowidła naskalne). Ich głównym zadaniem było uchronienie człowieka od zapadnięcia się w śniegu. Najstarsze zachowane narty są o półtora tysiąca lat młodsze, mają 111 cm długości i zostały odnalezione w Szwecji.
Przez setki lat narciarze podczas biegu i zjazdu wspomagali się kijem, który nie tylko pomagał zachować równowagę, ale służył także do odpędzania psów czy wilków. Pierwsza informacja o użyciu dwóch kijków pochodzi z początku XVIII wieku.
Sto lat później narty trafiły do sportu. W 1843 r. w norweskim Tromso zorganizowano pierwszy oficjalny bieg narciarski na dystansie 5 km. Od tego czasu nie tylko biegamy na nartach, ale też skaczemy (rekord świata w lotach to 253,5 m) i osiągamy zawrotne prędkości. W 2015 r. Simone Origone osiągnął podczas zjazdu prędkość 252,632 km/godz.
Sportowcy zawodowo uprawiający narciarstwo pod względem apanaży nie mogą równać się z tenisistami, golfistami, piłkarzami czy koszykarzami. Największymi zarobkami może pochwalić się aktualny mistrz olimpijski w zjeździe Aksel Svindal (razem z reklamami i dochodami z inwestycji) zarabia 3 mln euro rocznie.
Przed kilku laty we współpracy z Bentleyem firma Zai wypuściła limitowaną serię wykonanych ręcznie nart, które kosztowały 10 tys. dolarów za parę. Jednak przy nartach włoskiej firmy Foil to cena jak z wyprzedaży. Włosi oferują narty inkrustowane złotem (podobnie jak wiązania i kijki) za 50 tys. dolarów.