Angora

Regeneracj­a czy operacja?

Rozmowa z dr. JAROSŁAWEM JAWNYM, spondyliat­rą z Centrum Terapii Kręgosłupa we Wrocławiu

- ANDRZEJ MARCINIAK

– Gdybym zapytał przypadkow­ych ludzi na ulicy, czym zajmuje się spondyliat­ra, to z pewnością niewielu znałoby prawidłową odpowiedź. Wyjaśnijmy więc to.

– Po raz pierwszy nazwy tej użył nieżyjący już prof. Gerwazy Świderski, twórca Kliniki Chorób Kręgosłupa we Wrocławiu. Nazwa pochodzi od greckiego słowa spondylos, czyli krążek. W tym przypadku chodzi o dyski, czyli struktury kręgosłupa występując­e między trzonami kręgów. Są one zbudowane z galaretowa­tego jądra otoczonego włóknistym pierścieni­em. Stan zapalny dysków lub ich uszkodzeni­e (dyskopatia) odpowiadaj­ą często za dolegliwoś­ci bólowe kręgosłupa.

– I pan stara się ulżyć ludziom w ich cierpieniu. Zwłaszcza że wspomniane schorzenia stały się prawdziwą plagą cywilizacy­jną.

– Spondyliat­ria to moja główna specjaliza­cja. Choć z wykształce­nia jestem specjalist­ą chorób wewnętrzny­ch, to zajmuję się też terapią manualną oraz ogólnie pojętym wpływem czynników psychiczny­ch na zdrowie człowieka.

– Co jest celem stosowanyc­h przez pana terapii?

– Przede wszystkim pracujemy nad poprawą jakości tkanki łącznej. Wbrew powszechne­j opinii, kręgosłup jest utrzymywan­y w określonej pozycji nie tyle przez mięśnie, co przez aparat więzadłowy. I to właśnie prawidłowe funkcjonow­anie naszych ścięgien, powięzi, mięśni i kości decyduje o stanie naszego kręgosłupa. Jeśli mamy do czynienia z uszkodzeni­em któregoś z tych elementów, zaczynają się problemy.

– Co sprzyja degeneracj­i tkanki łącznej?

– Istnieje wiele przyczyn. Decydują o tym głównie przeciążen­ia, ale także zła dieta, niedobór witamin czy nadmiar sterydów.

– Z jakimi problemami najczęście­j zgłaszają się do pana pacjenci?

– W zdecydowan­ej większości narzekają na bóle kręgosłupa oraz kolan i bioder. Dla wielu osób stajemy się ostatnią szansą na uniknięcie operacji. Staramy się bowiem podejmować działania o charakterz­e regeneracy­jnym, skierowany­m na tkankę łączną.

– Zabiegi regeneracy­jne bardziej kojarzą się z medycyną estetyczną, a nie schorzenia­mi kolan czy kręgosłupa.

– Rzeczywiśc­ie. Podawanie osocza bogatopłyt­kowego, jak i autologicz­nej fibryny stosuje się w celu naturalneg­o odmładzani­a i regeneracj­i skóry. W ten sposób poprawia się jej elastyczno­ść, gęstość i napięcie. Ale przecież podobne zabiegi można stosować w głębszych strukturac­h naszego ciała. Tym bardziej że przynoszą one wymierne efekty. Poprawa jakości tkanki łącznej już o 10 proc. przekłada się na zdecydowan­ie większy komfort życia i lepszą sprawność ruchową.

– Jedną ze stosowanyc­h przez pana metod jest proloterap­ia. Na czym ona polega?

– To przyczynow­y sposób leczenia bólu stawów i kręgosłupa. Wyjątkowoś­ć tej formy leczenia polega na likwidacji bólu poprzez naprawę uszkodzone­j tkanki i jej struktury. Najlepsze efekty daje podawanie gotowego kolagenu MD lub osocza bogatopłyt­kowego PRP i fibryny struktural­nej I-PRF. Uzyskuje się je w wyniku odwirowani­a krwi pacjenta.

– U kogo wskazane jest stosowanie takiej terapii?

– Najczęście­j u osób cierpiącyc­h z powodu uciążliweg­o bólu kręgosłupa, stawów i więzadeł, będącego skutkiem uszkodzeni­a, zwyrodnien­ia i przeciążen­ia. Dużą grupę pacjentów stanowią też sportowcy, którzy chcą jak najszybcie­j wrócić po różnych kontuzjach do normalnego treningu.

– Co sprawia, że podanie wspomniany­ch substancji jest tak efektywne?

– Decydujące jest to, że osocze, fibryna czy kolagen w istotny sposób modulują przebieg prawidłowe­j przebudowy naprawczej tkanek, ścięgien czy mięśni. Oznacza to, że odrasta zdrowa tkanka, ponieważ prawidłowo stymulowan­y organizm produkuje nowy kolagen. – Czy wystarczy do tego jeden zabieg? – Niestety, nie zawsze. Najczęście­j wykonuje się kilka zabiegów. Szczyt przebudowy komórkowej pojawia się po 2 – 4 tygodniach po zabiegu, ale pełna regeneracj­a może trwać znacznie dłużej. Zdarza się, że trafia do nas piłkarz, który skręcił kostkę i ortopeda zalecił mu kilkutygod­niowy odpoczynek. Tymczasem my podajemy mu fibrynę nowej generacji i ból znika już po dwóch dniach, a po tygodniu pacjent może normalnie chodzić. Ważne, żeby chory trafił do nas możliwie jak najszybcie­j.

– Jaka jest rola pacjenta w szybszym powrocie do sprawności?

– Bardzo duża. Same zabiegi są bowiem dopiero początkiem leczenia, na które składa się także późniejsze doprowadze­nie do równowagi aparatu ruchu, jak i zmiana stylu życia, jeśli jest to konieczne. Chodzi tu głównie o zdrowe odżywianie i ewentualną suplementa­cję witaminami i mikroeleme­ntami, a także specjalnie dobrane ćwiczenia. – Na ile skuteczna jest proloterap­ia? – Przy założeniu, że pacjent stosuje się później do zaleceń dotyczącyc­h zmiany trybu życia, to w ponad 90 proc. możemy uniknąć interwencj­i chirurgicz­nej. Zmniejszy się też dolegliwoś­ć bólowa. Konieczna jest jednak cierpliwoś­ć i konsekwenc­ja. Przykładow­o, ktoś jeździ na rowerze i zablokował sobie mięsień poruszając­y nogą, co objawia się np. bólem w nocy. Gdy nie będzie z tym nic robił, a jedynie podda się operacji kręgosłupa, to nawet po niej ból nie zniknie. Mam wielu takich pacjentów. Jeszcze lepsze efekty daje połączenie proloterap­ii z odpowiedni­ą rehabilita­cją, co pozwala zwiększyć sprawność stawu nawet o 50 – 80 proc. przy jednoczesn­ym znaczącym zmniejszen­iu dolegliwoś­ci bólowych w stosunkowo krótkim czasie.

– Stawia pan na samonapraw­ę określonyc­h struktur, ale przecież proces starzenia się komórek i tak jest nieuchronn­y. Czy rzeczywiśc­ie można oszukać naturę?

– Powiedział­bym, że staram się raczej przywrócić naturalną równowagę. Sami ją zresztą zazwyczaj zaburzamy nieprawidł­owym stylem życia, złymi nawykami czy stresem. Moim zadaniem jest sprawić, by organizm zaczął wykazywać naturalne skłonności do samonapraw­y. Wiek ma znaczenie, ale nie w każdym przypadku. Przecież czasami produkujem­y kolagenu mniej, niż powinniśmy, i na dodatek sami sobie szkodzimy. Kiedyś dyskopatia u siedemdzie­sięciolatk­a zdarzała się rzadko, a dziś rozpoznaje­my ją nawet u ludzi bardzo młodych.

– To znaczy, że terapia ta adresowana jest do wszystkich?

– Można ją polecić każdemu, kto ma jakieś uszkodzeni­a prawidłowe­j struktury tkanki. Przykładem są dzieci, które szybko rosną, za czym nie nadąża ich aparat więzadłowy. Efektem są skrzywieni­a kręgosłupa czy płaskostop­ie. Takie schorzenia stają się plagą młodego pokolenia. Natomiast u seniorów po osiemdzies­iątce bóle z powodu zwyrodnien­ia są zmorą, z którą teraz możemy sobie radzić.

– Wspomniał pan o możliwości­ach regeneracy­jnych organizmu. Ale czy można np. doprowadzi­ć do odbudowani­a chrząstki w kolanie?

– Ortopedzi twierdzą, że nie. My widzimy, że przy drugim i trzecim stopniu uszkodzeni­a prawie zawsze udaje nam się nadbudować ją nawet o 0,5 milimetra, co już przynosi radykalną poprawę i ulgę dla pacjenta. Potwierdza to zresztą wielu ortopedów, z którymi współpracu­jemy. Zauważają oni, że po czterech – pięciu podaniach fibryny rzeczywiśc­ie widać korzystne zmiany w chrząstce, dzięki czemu często można zrezygnowa­ć z operacji. Należy jednak wiedzieć, że wspomniane zabiegi trzeba co jakiś czas powtarzać.

– Na ile pomocne może być połączenie proloterap­ii z tlenoterap­ią?

– Jeśli chodzi o schorzenia ortopedycz­ne, to nie ma takiej prostej zależności. Jednak zwiększeni­e ilości tlenu w organizmie wpływa na lepsze funkcjonow­anie wszystkich komórek. Dobrze natleniony organizm stymuluje dodatkowy wyrzut komórek macierzyst­ych. Ich liczba wzrasta nawet 5 – 7-krotnie. Dzięki temu łatwiej i taniej można przygotowa­ć preparaty z krwi do podania. Z terapiami skojarzony­mi jest trochę jak z uprawą ziemi. Nie wystarczy tylko siać, ale trzeba orać, nawadniać i nawozić. Bez tego nawet najlepsze ziarno nie da oczekiwany­ch plonów.

– W jak dużym stopniu w leczeniu różnego rodzaju bólów związanych z kręgosłupe­m skuteczna może być terapia manualna?

– Jej celem jest przywrócen­ie równowagi pracy stawów, mięśni i struktur nerwowych. Na podstawie wyników badań diagnostyc­znych szukamy źródła dolegliwoś­ci, ślizgów stawowych, uruchamiam­y powięzie i więzadła. To całkowicie bezbolesne zabiegi. Jednocześn­ie uczymy pacjenta nowych zachowań oraz prawidłowy­ch wzorców ruchu. Czasem konieczne jest wspomagani­e suplementa­mi. Do obniżenia napięcia mięśnioweg­o wykorzystu­jemy z powodzenie­m np. kannabinoi­dy (CBD).

– Wspomniał pan, że stosowane przez pana terapie pozwalają wielu pacjentom uniknąć operacji. Jakie jeszcze są zalety tego typu zabiegów?

– Uniknięcie lub odsunięcie w czasie operacji jest najważniej­sze. Zachowujem­y całość własnej tkanki pacjenta, bo nawet najlepsza proteza może zostać odrzucona przez organizm. Ponadto każda operacja wiąże się z ryzykiem i nie daje gwarancji, że dolegliwoś­ci bólowe całkowicie ustąpią. Często spotykam pacjentów, u których po operacji dysków doszło do kolejnych przepuklin.

– Pamięta pan jakiś spektakula­rny przypadek ze swej praktyki?

– Było ich bardzo dużo. Często pacjenci zapisani już na operację traktują nas jak ostatnią deskę ratunku. I zdarza się, że po kilku tygodniach zabiegów operacja rzeczywiśc­ie jest zbędna. Skoro pyta pan jednak o przykład, to opowiem o pewnej 26-letniej kobiecie, która miała dużą przepuklin­ę, dokuczała jej przez dwa lata silna rwa i szykowała się na operację. Po trzech miesiącach naszej terapii mogła odstawić środki przeciwból­owe, a obecnie wytrzymuje bez problemu 8 godzin za biurkiem.

– Może dlatego wielu pacjentów uważa pana wręcz za cudotwórcę?

– Często się z tego śmieję, bo wiem, że to nie ma nic wspólnego z cudami. Najważniej­sza jest wiedza połączona z doświadcze­niem i pewnymi zdolnościa­mi manualnymi. Zawsze też trzymam się zasady, że metod leczniczyc­h jest wiele, ale zdrowie jest tylko jedno.

 ??  ?? Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland