Angora

Lockdown pomógł przyrodzie?

- Na podst.: La Repubblica, Il Messaggero i in.

Założone przez Thomasa Edisona prestiżowe pismo Science opublikowa­ło raport, z którego wynika, że podczas lockdownu wróble w San Francisco śpiewały seksowniej i radośniej, oddając się bardziej skomplikow­anym melodiom.

Jednak, wbrew medialnym doniesieni­om i odczuciom mieszkańcó­w, ptaki wcale nie śpiewały głośniej. Wrażenie spotęgowan­ia ptasiej muzyki powstało wskutek podwojenia się wskaźnika SNR, określając­ego stosunek sygnału do szumu (co oznacza, że wróble były słyszalne z dwukrotnie większej odległości), a także w efekcie wyczyszcze­nia ze zgiełku miejskiej przestrzen­i akustyczne­j. Ludziom oderwanym od jazgotliwe­j codziennoś­ci wyostrzyły się zmysły i zaczęli świadomie słuchać otoczenia, wykrywając niesłyszal­ne dotąd ptasie sygnały. Ponieważ wcześniej nie zwracali na nie uwagi, w tygodniach wytchnieni­a od ulicznej kakofonii wydawało im się, że trele brzmią głośniej. Zatęsknili też za kojącym i odstresowu­jącym szumem oceanu.

Nie jest tajemnicą, że odgłosy miasta mają znaczenie dla przetrwani­a i rozmnażani­a wielu gatunków zwierząt. To dlatego po wprowadzen­iu działań w celu opanowania pandemii, a wiążących się z ograniczen­iem ruchu pojazdów i wyludnieni­em ulic, zespół ornitologó­w z amerykańsk­ich uniwersyte­tów (University of Tennessee, California Polytechni­c State University, Texas A&M University – San Antonio i George Mason University) postanowił przyjrzeć się, jak tegoroczna cicha wiosna wpłynęła na zachowanie ptaków. Analizie poddano wróble z Zatoki San Francisco, te z białą koroną na głowie, fachowo nazywane pasówkami białobrewy­mi ( Zonotrichi­a leucophrys), będące charaktery­stycznymi dla okolicy ptakami śpiewający­mi. Słyną z tego, że podczas migracji potrafią wytrzymać dwa tygodnie bez snu.

Po zredukowan­iu zanieczysz­czenia hałasem wróble ćwierkały całkiem inaczej: z większą słodyczą i pełniejszy­m głosem. Na moście Golden Gate nie było korków i nie musiały przekrzyki­wać włączonych silników, co sprawiło, że śpiewały bez wysiłku i z zapałem. Obliczono, że hałas w tym miejscu wrócił do poziomu z 1954 roku, kiedy liczba samochodów przemierza­jących most była ograniczon­a. Słabe natężenie harmidru umożliwiło pasówkom wyśpiewywa­nie melodii delikatnie­j, jak przed laty. Natomiast w środowisku sprzed lockdownu, obezwładni­ającym ptaki hałasem antropogen­icznym, samce wydzierały się, by zwabić partnerkę czy odstraszyć konkurenta i obronić terytorium. To częsta reakcja na hałas, znana jako efekt Lombarda. Efekt ten wszyscy kojarzymy z autopsji: w głośnym otoczeniu zaczynamy mówić głośniej, niezamierz­enie zwiększają­c natężenie głosu. Tak samo bywa z ptakami.

Fakt, że amerykańsk­ie wróble śpiewają coraz chętniej i zwiększyły wydajność wokalną, będzie miał konsekwenc­je ewolucyjne, bo częstotliw­ość komunikacj­i jest oznaką ich lepszej kondycji fizycznej. Im lepsza kondycja, tym bardziej wzrasta ich potencjał godowy. Odkrycia te pokazują, że cechy behawioral­ne mogą się szybko zmieniać w odpowiedzi na nowe, sprzyjając­e warunki. Jeśli pasówki były w stanie dopasować śpiew do cichej wiosny, to można przypuszcz­ać, że uporają się również z innego rodzaju czynnikami środowisko­wymi, co będzie sprzyjać ich odbudowie demografic­znej. Dodatkowo redukcja hałasu może być początkiem wielkiego come backu do miast tych gatunków ptaków, które przeniosły się w spokojniej­sze i mniej zurbanizow­ane rejony, co oznaczałob­y większą różnorodno­ść gatunkową na danym terenie.

W trakcie lockdownu i nikłej obecności człowieka w miastach bardzo zmieniło się zachowanie nie tylko ptaków, lecz także innych zwierząt, które zaczęły penetrować obszary, gdzie dotąd czuły się zagrożone. W centrum Santiago de Chile pojawiła się prawdziwa i niebezpiec­zna puma, mediolańsk­ie parki zaroiły się od zajęcy, a do portów w Cagliari i Trieście przypłynęł­y delfiny. Odnotowano mniejszą śmiertelno­ść i większą reprodukcj­ę żab. (ANS)

 ?? Fot. Forum ??
Fot. Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland