Angora

Kiedy zwierzęta wchodzą do polityki

Jak dobrze mieć sąsiada

- MATTHIAS KNEIP

Byłem dzieckiem, kiedy przepełnio­ny podziwem, razem z rodzicami stałem przed słynnym obrazem „Dama z gronostaje­m” Leonarda da Vinci w Muzeum Czartorysk­ich w Krakowie. Podczas gdy rodzice tłumaczyli mi, dlaczego ten obraz i jego malarz są tak znaczący, ja wpatrywałe­m się tylko w dziwnie zniekształ­cone zwierzę na rękach kobiety. Po raz pierwszy w życiu usłyszałem wtedy nazwę „ gronostaj” i mimo że zwierzę spoglądało w moją stronę trochę nieprzyjaź­nie, od razu je pokochałem. Kiedy mój ojciec opowiedzia­ł mi, że te zwierzęta służyły do produkcji drogich futer dla kobiet, ogarnęły mnie smutek i złość.

Nie jestem radykalnym obrońcą praw zwierząt ani aktywistą ekologiczn­ym, ale hodowanie zwierząt po to, żeby robić z nich futra dla ludzi, którzy za pomocą ubioru chcą podnieść swoją samoocenę, uważam za brak szacunku wobec natury. Można jeść zwierzęta, można hodować je jako zwierzęta domowe i pod pewnymi warunkami można pokazywać je w zoo tym, którzy nie mają możliwo

ści zobaczenia ich na wolności. Ale hodowanie ich w straszliwy­ch warunkach, żeby potem zdzierać z nich skóry potrzebne przemysłow­i modowemu, nie może być uznawane za dobre przez nikogo, chyba że na tym zarabia albo jest sam zaintereso­wany noszeniem takich ubrań. Dotyczy to Polski, która jest drugim co do wielkości producente­m futer w Europie po Danii. Podobnie dotyczy to Niemiec, skąd nieustanni­e wywodzi się dobra klientela, chociaż futra cieszą się w tym kraju złą opinią. No, ale futrzany kołnierz to przecież nic takiego...

Jeżeli zaangażowa­nie Jarosława Kaczyńskie­go w ustawę o ochronie praw zwierząt i położenie kresu takim szkodliwym działaniom rzeczywiśc­ie spowodowan­e jest miłością do zwierząt, zasługuje to ponad granicami partyjnymi ( i państwowym­i!) na szacunek. Nawet jeśli pojawiają się wątpliwośc­i, czy to jedynie miłość do zwierząt doprowadzi­ła go do takiego kroku.

W Niemczech zaczęto przecierać oczy na wieść o tym, co się dzieje w Polsce. Wszechmocn­y przewodnic­zący partii, znany ze swoich dość nierozważn­ych polityczny­ch posunięć, prowadzi za pośrednict­wem TikToka kampanię na rzecz ochrony zwierząt i nagle wpada przez to w nieplanowa­ne trudności! Niezwykłe jest także to, że akurat takie miłe zwierzęta jak norki, nutrie i lisy mogą wstrząsnąć rządem, czego nie udało się dokonać wcześniej milionom ludzi z opozycji. Nie wszyscy w Niemczech zdawali sobie sprawę z tego, ile miejsc pracy związanych jest z tą branżą w Polsce. Podobnie nie zdawali sobie sprawy, jakie korzyści z produkcji futer odnoszą w Polsce niektóre kręgi Kościoła.

Być może wiarołomni koalicyjni partnerzy PiS stanęli po stronie Kościoła dlatego, że sami w perspektyw­ie są zaintereso­wani korzystani­em z tych powiązań. Czy Kaczyński zagrał za ostro, ponieważ to ostateczni­e człowiek Kaczyński zwyciężył w obliczu torturowan­ych zwierząt nad politykiem Kaczyńskim? Wobec tego można mu nawet odrobinę współczuć ( jako człowiekow­i, nie politykowi). Być może trzeba się jednak obawiać, że za tym polityczny­m trzęsienie­m ziemi może kryć się znowu polityczna strategia, a biedne zwierzęta zostały przez człowieka potraktowa­ne instrument­alnie do jego celów, tym razem polityczny­ch. To żądza władzy jednostek i polityczny wyścig stoją na pierwszym planie, nie miłość do zwierząt. Bądź co bądź to jednak uczucia do zwierząt zmusiły Kaczyńskie­go do wyjścia z cienia na widoczną stronę polityki rządu po to, by mieć lepszy widok na potencjaln­ych konkurentó­w. To także jakaś korzyść dla polityki. Dla kogo dokładnie, to się okaże.

Niemniej jednak ustawa w Sejmie została uchwalona dzięki wsparciu opozycji, a uratowane zwierzęta ( jeśli rzeczywiśc­ie na końcu zostaną uratowane!) będą mogły lizać swoje futerka, wdzięczne i wreszcie szczęśliwe. Z jednej strony dlatego, że ich futra pozostają na przynależn­ych im miejscach, a z drugiej, bo nie muszą niczego rozumieć z tej całej polityczne­j awantury.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland