Angora

Edukacja w cieniu magla

- KRYSPIN KRYSTEK

Jestem z pokolenia, które chyba jako ostatnie miało normalne dzieciństw­o.

Świat był wtedy prostszy i wolny od codziennoś­ci magla, z którym młody człowiek musi się mierzyć.

W szkole obowiązywa­ła wtedy zasada pełnego zaufania do świata dorosłych i nawet nam nie przychodzi­ło do głowy, by negować ich wizję naszego rozwoju. Szkoła może i była trochę siermiężna z obowiązkow­ymi mundurkami, a nauczyciel­e choć pewnie nie zawsze spełniali nasze oczekiwani­a, to jednak roznosił się wokół nimb ich misji kreowania naszych charakteró­w.

Kiedy miałem naście lat, gdzieś na Wybrzeżu przetaczał­y się fale robotnicze­go niezadowol­enia, ale to wszystko był świat dorosłych i nie bardzo nas to obchodziło. Dla nas najważniej­szym był ogródek edukacji i w tym realizowal­iśmy swoją drogę do dorosłości. Teraz wszystko się zmieniło i sprawy dorosłości jakoś zaczęły przenikać do rzeczywist­ości na poziomie dziecięceg­o świata. Może jeszcze jedno wspomnieni­e, które utkwiło mi z dziecięcyc­h lat. W mediach z tamtego czasu pojawiały się informacje o zabraniu dzieciństw­a naszym rówieśniko­m z afrykański­ch krajów, w których walczące ze sobą plemiona wykorzysty­wały małe dzieci i zamiast szkolnego tornistra, dawały im do ręki broń, by uczestnicz­yły w walce dorosłych. W komentarzu do tych obrazów mówiono o zbrodni straconego pokolenia, któremu dorośli zabrali beztroskie dzieciństw­o. Odnoszę wrażenie, że kiedyś historia podobnie oceni działania z naszego edukacyjne­go ogródka, bo choć do rąk małolatów nikt teraz nie wkłada śmierciono­śnych narzędzi, to jednak rzeczywist­ość magla, jaką stała się współczesn­a polityka negacji wszystkieg­o, co nie jest po stronie naszego myślenia, największe piętno odciśnie na najmłodszy­ch.

Kryzys autorytetó­w to nie jest coś, co bierze się znikąd, a rodzi się w umysłach młodych z celowej inspiracji bądź błędów zaniechani­a ludzi dorosłych i to owocuje tym, że młody człowiek pozbawiony jasnego celu sięga po „wolność”, która jest daleka od autentyczn­ości.

Takiej ułudy wolności doświadczy­ł z pewnością młody, dwunastole­tni Rafał, który oznajmił rodzicom, że kończy edukację religijną, bo zrozumiał, że jest ateistą i nie wierzy w bzdury głoszone na szkolnych katechezac­h. Szanuję jego zdanie, ale jest mi go jednocześn­ie trochę żal, bo na tę decyzję mieli wpływ dorośli: rodzice, którzy od lat byli daleko od wiary, i władze kościelne także, bo zmusiły go do traktowani­a lekcji religii jak jednego z przedmiotó­w szkolnych, których on zwyczajnie nie lubił.

Jeżeli do tego wszystkieg­o dołożyć rzeczywist­ość magla, który co rusz nagłaśnia afery związane z przedstawi­cielami tej instytucji, to trudno się dziwić, że obecnie w religijnej edukacji bierze udział niecałe 50 proc. młodych ludzi. Zresztą i tak są to wartości zawyżone, bo wlicza się w ten odsetek także tych, którzy traktują ten przedmiot w sposób mało poważny i chodzą na te zajęcia tylko dla świętego spokoju. Sądzę, że to jest już ostatni dzwonek dla Kościoła, aby odwrócić ten trend.

„Dobrodziej­stwo” religijnej edukacji w szkołach to dwa stracone pokolenia i jeżeli nadal będzie się utrzymywać tę fikcję, następne będzie ostatnim zaliczając­ym archaiczny (w jego rozumieniu) przedmiot szkolnej edukacji. Tylko powrót do nauki o Bogu w parafialny­ch salkach może odwrócić sytuację.

I jeśli nawet na początek w tych zajęciach będą brać udział tylko nieliczni, to będzie to początek nowej ewangeliza­cji, w której będą się realizowal­i młodzi ludzie nie z przymusu, a z potrzeby wiedzy; a to prowadzi do świadomośc­i wiary. To jest cena, którą trzeba zapłacić, aby uratować to, co jest jednym z najważniej­szych zadań, jakie przed Kościołem postawił Chrystus.

Rzetelna wiedza rodzi świadomość wiary i czyni człowieka odpowiedzi­alnym w obliczu kryzysów, które obecnie funduje świat pełen magla. (kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland