TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Nie tylko miłość, bo również cenzura niejedno ma imię, choć znaczenie posiada zawsze takie samo. Ogranicza wolność słowa i swobodę twórczą. Służy utrwalaniu dyktatorskiej władzy! Wielu prominentnych, pisowskich aparatczyków marzy o jej wprowadzeniu. Problemem dla nich jest to, że nie wiedzą, co zrobić, aby nie kojarzyła się ani nie była odzwierciedleniem tej panującej w mediach za czasów komuny. Mają PiSlamiści świadomość tego, że w Przenajświętszej Rzeczypospolitej cenzura musi być dobrze zakamuflowana i odpowiednio ideologicznie uzasadniona, żeby dopieszczony programem pięćset plus pracujący lud miast i wsi podziękował im za owo dobrodziejstwo. Żeby włodarze Polski mogli nadal karmić nas kłamstwami o życiu w wolnym, demokratycznym państwie, gdzie prawo znaczy prawo, a sprawiedliwość – sprawiedliwość, tudzież innymi, niemającymi żadnego znaczenia hasłami i sloganami. Ukochany przywódca Polskiej Zjednoczonej Partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosław Kaczyński już kilka lat temu opowiedział się za cenzurą, która stałaby na straży moralności i dobrych obyczajów. Chroniłaby ona przede wszystkim dzieci przed dostępem do pornografii oraz wrogich nam ideologii pojawiających się w mediach mętnego nurtu, finansowanych przez obcy kapitał! Pod płaszczykiem troski o polską dziatwę, o wpojenie im pożądanych moralno-obyczajowych zasad, Kaczyński chce wprowadzić prawdziwą cenzurę. Miałaby ona przemożny wpływ na ukazujące się w mediach informacje. Cenzorzy odsiewaliby ziarno od plew. W efekcie pojawiałyby się same dobre i bardzo dobre wiadomości. Umacniałyby one więź łączącą władzę ze społeczeństwem! Obywatele wiedzieliby to, co wiedzieć powinni! Krytyka włodarzy byłaby nieograniczona, ale konstruktywna i życzliwa władzy! Tej władzy, która – jak wiadomo z kaczystowskich mediów – robi wszystko z myślą o suwerenie. Zadowolone z dobrej zmiany kmioty już wiedzą, że Polska, idąc do dobrobytu, musi się pozbyć siejących defetyzm i nihilizm polskojęzycznych mediów!