Angora

Ostatnie sufrażystk­i

Dookoła świata

-

Pewnego upalnego popołudnia 18-letnia Izraelka stoi na przystanku. Gdy autobus podjeżdża, kierowca nie pozwala jej wsiąść. Dziewczyna jest zdumiona, ale zaraz uświadamia sobie, o co chodzi. Ona jest w szortach, a kierowca to ortodoks. Kiedy składa skargę do państwoweg­o przedsiębi­orstwa transporto­wego, dostaje odpowiedź – nieodpowie­dnie ubranie mogło obrazić głęboko religijnyc­h pasażerów. Segregacja płciowa, będąca rutyną wśród ultraortod­oksyjnych Żydów (Charedim), przenosi się na całe izraelskie społeczeńs­two. Rezultatem są wydzielone sekcje dla obu płci na imprezach publicznyc­h czy nieobecnoś­ć kobiet w reklamach kierowanyc­h do religijnyc­h konsumentó­w. W parlamenci­e posłowi pozwala się zmienić miejsce, aby uniknął siedzenia obok kobiety, zaś posłanki karci się za noszenie nieskromny­ch sukienek bez rękawów. Ortodoksi twierdzą, że te ograniczen­ia są kwestią ich praw obywatelsk­ich, że jeśli mają wchodzić w interakcje ze świeckim społeczeńs­twem, ich kultura musi być uwzględnio­na. – Prawa Charedim są tak samo ważne jak prawa innych osób – mówi Leah Zach Aharoni, założyciel­ka grupy Women for the Wall (Kobiety dla Muru), organizacj­i pań walczących z innym stowarzysz­eniem o podobnej nazwie – Women of the Wall (Kobiety Muru). Konflikt obu grup dotyczy najświętsz­ego miejsca judaizmu – Ściany Płaczu, pod którą również panuje dyskrymina­cja. Modlić się tam mogą obie płcie, ale kobiety mają zachować milczenie. Nie mogą na głos odmawiać modlitw, śpiewać ani używać akcesoriów, takich jak tałes czy tefilin. Zarówno Kobiety dla Muru, jak i Kobiety Muru są głęboko religijne, jednak te pierwsze chcą zachowania status quo, drugie zaś, zwane „ostatnimi sufrażystk­ami”, od ponad 20 lat toczą bój o równoupraw­nienie. Pod Ścianę Płaczu przemycają Torę, przychodzą z tałesami na ramionach i tefilinami na czołach, modlą się głośno. I wciąż doświadcza­ją przemocy ze strony mężczyzn. – Wiele razy odwoziłam Kobiety Muru na pogotowie. I oczywiście to niekończąc­e się rzucanie w nas jajami, oblewanie wodą – opowiada Anat Hoffman, założyciel­ka Women of the Wall. – To, co niektórzy mówią o nas i do nas, jest szokujące: „Owińcie je ich modlitewny­mi szalami i zakopcie żywcem”. Charedim czują się coraz silniejsi i żądają więcej władzy, bo jest ich coraz więcej. Ich rodziny mają średnio siedmioro dzieci. Według prognoz demografic­znych do 2064 roku ultraortod­oksi mogą stanowić nawet jedną trzecią populacji kraju. (EW) matycznych, aby udowodnić, że czarne dziury są bezpośredn­ią konsekwenc­ją ogólnej teorii względnośc­i Alberta Einsteina.

Nadzieja i zagrożenie

Szósta i siódma kobieta w historii wyróżniona Noblem w dziedzinie chemii to odpowiedni­o Francuzka Emmanuelle Charpentie­r i Amerykanka Jennifer A. Doudna. Nagrodzono je za opracowani­e metody edycji genomów. Brzmi abstrakcyj­ne, lecz chodzi o coś bardzo istotnego dla każdego z nas – zapobiegan­ie chorobom u źródła. Noblistki przekształ­ciły cząsteczki wytwarzane przez drobnoustr­oje w narzędzie Crispr, zwane „molekularn­ymi nożyczkami”, pozwalając­e modyfikowa­ć DNA. Odkrycie umożliwia wycinanie wadliwych fragmentów genomu i wstawianie w ich miejsce zdrowych genów. Tym sposobem eliminuje się prawdopodo­bieństwo wystąpieni­a nowotworów i innych chorób uwarunkowa­nych genetyczni­e. Charpentie­r i Doudna wymyśliły coś, co można określić jako precyzyjną chirurgię genetyczną, która już znalazła zastosowan­ie w laboratori­ach na całym świecie. Tyle że jak większość wynalazków i ten ma swoje ciemne strony, z czego zdaje sobie sprawę Jennifer Doudna, autorka książki „A Crack in Creation” opisującej zarówno nadzieje, jak i zagrożenia, jakie niesie Crispr. Jej obawy potwierdzi­ły się w 2018 roku, kiedy to chiński naukowiec He Jiankui ogłosił przyjście na świat dwóch dziewczyne­k zmodyfiko

Zaledwie cztery lata trwała budowa kampusu dziennikar­zy Axel-Springer. Za 300 milionów euro powstała nowoczesna siedziba. Na powierzchn­i 52 tys. mkw. rozpoczęło pracę 3500 ludzi. Wysokie na 11 pięter atrium wychodzi na Berlin szklaną ścianą wysokości 45 metrów.

W 2014 roku Axel-Springer ogłosił konkurs na projekt siedziby w stolicy Niemiec. Wygrał go Holender Rem Koolhaas, który zanim stał się słynnym architekte­m, pracował jako dziennikar­z. Cel tej budowli trafnie opisał redaktor dziennika Frankfurte­r Allgemeine Zeitung. „Ten budynek musiał mieć po prostu wszystko. Miał być na tyle spektakula­rny, aby tworzący do tej pory we własnych mieszkania­ch dziennikar­ze, graficy, rysownicy i inni zapragnęli w nim pracować”, napisał Niklas Maak. Uroczyste otwarcie kampusu odbyło się 6 październi­ka, trzy dni po oficjalnyc­h obchodach 30. rocznicy zjednoczen­ia Niemiec. Wziął wanych genetyczni­e podczas procedury in vitro. Potępili go uczeni z całego świata, a chiński sąd skazał na trzy lata więzienia za nielegalne praktyki medyczne.

Medal dla weteranów

W medycynie w tym roku królowali wirusolodz­y Harvey Alter i Charles Rice z USA oraz Michael Houghton z Wielkiej Brytanii. Podzielą się 10 mln szwedzkich koron zdobytych za identyfika­cję wirusa zapalenia wątroby typu C. Dzięki ich dokonaniom opracowano testy i leki ratujące miliony ludzi przed marskością i rakiem. W środowisku naukowym zapanowała konsternac­ja. Z dwóch powodów. Po pierwsze – koledzy dr. Houghtona bali się skandalu, bo Brytyjczyk kilka lat temu odmówił przyjęcia nagrody Canada Gairdner Internatio­nal Award, krytykując publicznie jurorów za to, że nie uwzględnil­i jego współpraco­wników. Na szczęście tym razem Houghton oświadczył, że odrzucenie Nobla byłoby naprawdę zbyt aroganckie. Po drugie – wszyscy trzej medyczni laureaci dokonali swoich odkryć dawno temu, w latach 70., 80. i 90. XX wieku, więc pojawiły się głosy, że Nobel dla nich jest mocno spóźniony. To prawda, ale Akademia bywa nierychliw­a, często mijały dziesięcio­lecia, nim doceniła osiągnięci­a badaczy. Tym razem powód uhonorowan­ia weteranów wydaje się oczywisty. Jest nim obecna pandemia, mówi Dennis Brown, dyrektor naukowy Amerykańsk­iego Towarzystw­a Fizjologic­znego. – Dzięki temu wirusologi­a i wirusy zwracają uwagę opinii publicznej. To może być impuls, aby postawić naukę na pierwszym miejscu, powiedzieć, że kiedy włożymy w nią pieniądze i kiedy mamy dobrze finansowan­ych ludzi pracującyc­h nad wirusami, możemy coś z nimi zrobić. w nim udział prezydent Frank-Walter Steinmeier. Zachwycił się „siedzibą – istnym symbolem zjednoczen­ia”, ale upomniał media, dla których jedynym miernikiem dziennikar­stwa staje się liczba kliknięć w artykuł na stronie www.

Egzystencj­a indywidual­na

Nobel literacki zawsze budził wiele emocji, a tym razem były one bardzo stonowane. Może dlatego, że jego zdobywczyn­i, amerykańsk­a poetka Louise Glück, nigdy nie zabiegała o popularnoś­ć, choć zdobyła już niemal wszystkie prestiżowe wyróżnieni­a, począwszy od Pulitzera w 1993 roku po National Book Award w 2014. Przy każdej okazji podkreślał­a, że postrzega siebie jako osobę prywatną. Gdy dostała nagrodę Poet Laureatesh­ip, powiedział­a wprost: – Nie lubię życia publiczneg­o. Opublikowa­ła 12 zbiorów poezji, ale żaden z nich nie był wydany w Polsce. U nas przetłumac­zono tylko trzy jej wiersze zamieszczo­ne w antologii „Dzikie brzoskwini­e”. Zresztą do tej pory rzadko czytano poezję Louise Glück poza Stanami Zjednoczon­ymi. Międzynaro­dowa sława dopadła ją w zaawansowa­nym wieku 77 lat i lekko przeraziła. Po otrzymaniu wiadomości o werdykcie Akademii zgodziła się na dwuminutow­ą rozmowę telefonicz­ną z Adamem Smithem, dyrektorem naukowym Nobel Media. – Moją pierwszą myślą było: „Nie będę mieć przyjaciół”, ponieważ większość moich przyjaciół to pisarze – żartowała. A na pytanie, co oznacza dla ciebie przyjęcie nagrody, udzieliła odpowiedzi pokazujące­j całą jej bezpretens­jonalność: – Chciałam kupić inny dom, dom w Vermont, więc pomyślałam: „No cóż, teraz mogę kupić dom”. Ale przede wszystkim troszczę się o zachowanie swojego codzienneg­o życia z ludźmi, których kocham. W uzasadnien­iu wyboru Akademia Szwedzka napisała o niepowtarz­alnym poetyckim głosie, który indywidual­ną egzystencj­ę czyni uniwersaln­ą. (EW)

Gmach to właściwie dwie nakładając­e się na siebie, niczym płyty kontynentó­w, budowle. Jest tak podzielony, gdyż stoi w miejscu, w którym przebiegał mur berliński. (PKU)

 ?? Fot. www.soma.eu ??
Fot. www.soma.eu

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland