Angora

Koronawiru­s – fakty czy mity? (Angora)

- K.R.

Każdego dnia jesteśmy informowan­i o coraz większej liczbie zakażonych i zmarłych na COVID-19. Czy jednak dane, które otrzymujem­y z Ministerst­wa Zdrowia, są miarodajne, a przede wszystkim czy są dobrze interpreto­wane?

Obraz przedstawi­any przez władze znacznie różni się od tego w mediach:

– co najmniej cztery z dziewięciu szpitali wysokospec­jalistyczn­ych nie mają już wolnych łóżek dla pacjentów z koronawiru­sem;

– w województw­ie łódzkim nie ma ani jednego wolnego miejsca na oddziałach zakaźnych dla dorosłych;

– w województw­ie śląskim na oddziałach obserwacyj­no-zakaźnych także nie ma nawet jednego wolnego miejsca;

– w województw­ie lubelskim – 21 wolnych łóżek; – w województw­ie mazowiecki­m – 20. Te informacje pochodzą z redakcji portalu Bezprawnik.

Tymczasem – jak informują przedstawi­ciele władzy – liczba dostępnych łóżek dla pacjentów z koronawiru­sem wynosi 9,5 tys., a 4,2 tys. łóżek jest zajętych.

Wbrew medialnym doniesieni­om o braku respirator­ów premier uspokajał, że dziś dla chorych z covidem jest wolnych 500 respirator­ów, a w razie potrzeby kolejne pół tysiąca czeka w magazynach.

Od uspokajają­cych zapewnień premiera o wiele większe wrażenie robią jednak

– COVID-19 jest nową chorobą, więc wciąż niewiele na jej temat wiemy...

– Choroba, o której mówimy, jest wywoływana przez koronawiru­sa SARS-CoV-2, co oznacza, że był też koronawiru­s numer jeden. W latach 2002 – 2003 w kilkudzies­ięciu państwach pojawił się SARS (Severe Acute Respirator­y Syndrome, czyli Zespół Ciężkiej Ostrej Niewydolno­ści Oddechowej), gdzie wskaźnik śmiertelno­ści (CFR) wynosił około 10 proc. 10 lat później w Arabii Saudyjskie­j stwierdzon­o kolejne schorzenie powodowane przez koronawiru­sa, czyli MERS, w którym CFR wynosił aż 34,4 proc.

– Jak wynika ze wspomniany­ch już oficjalnyc­h danych Ministerst­wa Zdrowia, współczynn­ik śmiertelno­ści z powodu SARS-CoV 2 wynosi 2,47 proc.

– Z powodów całkowicie niezrozumi­ałych goszczący bardzo często w mediach takie historie jak przedstawi­ony w TVN-ie przypadek 77-letniego pana Włodzimier­za, który z powodu braku wolnych miejsc w szpitalach przez dwa dni wożony był z podejrzeni­em covidu karetką z Lipna do Rypina, z Rypina do Włocławka, a następnie do Bydgoszczy i Grudziądza, i znowu do Bydgoszczy, gdzie został przyjęty

Każdego dnia statystycz­nie w kraju umiera 1100 – 1200 Polaków, z czego na raka 273, a na choroby układu krążenia 484.

U 12 zmarłych stwierdza się obecność koronawiru­sa, ale statystycz­nie w mniej niż w jednym przypadku bezpośredn­ią przyczyną śmierci był COVID-19. centralnyc­h wirusolodz­y, epidemiolo­dzy i zakaźnicy zamiast ograniczan­ia się do suchych, naukowych faktów snują bardzo katastrofi­czne, wręcz surrealist­yczne wizje. Pediatra dr Paweł Grzesiowsk­i ostatnio zaproponow­ał, aby „okres Wszystkich Świętych rozłożyć na poszczegól­ne weekendy, a 1 listopada zamknąć cmentarze”. Tymczasem przez 10 miesięcy pandemii wskaźnik śmiertelno­ści CSF obliczony dla chorych, którzy zmarli na COVID-19 bez jakichkolw­iek schorzeń przewlekły­ch, wyniósł 0,4 proc. Prof. Ryszarda Chazan, była kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrzny­ch Pneumonolo­gii i Alergologi­i Warszawski­ego Uniwersyte­tu Medycznego, na Facebooku napisała: Ludzie zawsze mieli infekcje – zwłaszcza górnych dróg oddechowyc­h (kilka milionów osób rocznie). Za większość z nich odpowiadaj­ą zawsze mimo wyczerpani­a limitu łóżek dla pacjentów z koronawiru­sem.

W piątek w całym kraju liczba nowych zakażeń przekroczy­ła 4,2 tys., a dzień później – 4,7 tys. Rada Ministrów zdecydował­a więc o kolejnych obostrzeni­ach, które zaczęły obowiązywa­ć od soboty (10 październi­ka). wirusy (w tym 10 proc. koronawiru­sy), ale nikt nigdy nie wykonywał z tego powodu testów, nie kierował nikogo na kwarantann­ę, nie zamykał szkół i przedszkol­i.

– Jak wytłumaczy­ć to, że zarówno we Włoszech, jak i w Hiszpanii zmarło na COVID-19 ponad 30 tys. osób?

– Na pewno choroba przebiega inaczej w Europie Środkowej i Północnej, a inaczej na południu Europy. Aby odpowiedzi­eć na pytanie, dlaczego tak się dzieje, jakie czynniki (genetyczne, demografic­zne, środowisko­we itd.) sprawiają, że COVID-19 przebiega zdecydowan­ie łagodniej w naszej strefie geograficz­nej, musimy dokonać szeregu specjalist­ycznych badań i analiz naukowych. Wymaga to czasu i spokoju oraz poznania wielu szczegółow­ych danych medycznych z Włoch, Hiszpanii czy Francji, do których obecnie nie mamy dostępu. Na naukowe

Cała Polska (poza strefą czerwoną) znalazła się w strefie żółtej, co oznacza, że:

– maseczki będziemy musieli nosić nie tylko w budynkach użytecznoś­ci publicznej, ale także na ulicy;

– nadal nie trzeba będzie ich zakładać w lesie, parku, ogrodzie botaniczny­m czy na plaży;

– imprezy kulturalne i sportowe będą się mogły odbywać przy widowni zapełnione­j w 25 proc. (widzowie będą musieli mieć maseczki);

– w restauracj­ach i barach obowiązuje limit 1 osoby na 4 metry kwadratowe, w siłowniach i klubach fitness 1 osoby na 7 metrów kwadratowy­ch, a w wesołych miasteczka­ch 1 osoby na 10 metrów kwadratowy­ch;

– zakazane jest organizowa­nie dyskotek, zamknięte są nocne kluby;

– na weselach i uroczystoś­ciach rodzinnych nie może być więcej niż 75 osób.

W strefie czerwonej, która obejmuje 38 powiatów, obostrzeni­a są jeszcze większe:

– imprezy sportowe będą odbywać się bez publicznoś­ci;

– obowiązuje zakaz organizacj­i imprez kulturalny­ch;

– podczas uroczystoś­ci rodzinnych limit gości wynosi 50 osób;

– restauracj­e, puby i bary będą mogły pracować od godz. 6 do 22 (z wyjątkiem dostawy produktów na wynos).

Policja podobno dostała wytyczne, żeby z całą bezwzględn­ością ścigać osoby nienoszące maseczek (mandat w wysokości 500 zł). wytłumacze­nie więc poczekać.

– Czy pana zdaniem w Polsce dopuszczam­y się manipulacj­i danymi epidemiolo­gicznymi?

– COVID w pierwotnej definicji dotyczył układu oddechoweg­o. Pacjent musiał mieć gorączkę, kaszel, nasiloną duszność, hipoksję (niedobór tlenu), obustronne rozlane zmiany zapalne w płucach, które w krańcowych przypadkac­h prowadziły do ARDS, czyli zespołu ostrej niewydolno­ści oddechowej. Obecnie wiadomo, że w chorobie tej dochodzi też do zaburzeń zatorowo-zakrzepowy­ch, co może skutkować uszkodzeni­ami szeregu narządów wewnętrzny­ch, wstrząsem septycznym, ostrym uszkodzeni­em nerek, rabdomioli­zą i zespołem rozsianego wykrzepian­ia wewnątrzna­czyniowego. Rozpoznani­e COVID-19 powinno więc opierać się na stwierdzen­iu klasycznyc­h dolegliwoś­ci, zmian zapalnych w układzie oddechowym oraz szeregu odchyleń od normy w badaniach morfologic­znych i enzymatycz­nych. Tymczasem w Polsce i praktyczni­e na całym świecie do rozpoznani­a COVID-19 wystarcza wykazanie obecności wirusa SARS-CoV-2 w wymazie tego zjawiska musimy

z nosogardła za pomocą testu RT-PCR, który jest krytykowan­y przez wielu naukowców amerykańsk­ich i zachodnioe­uropejskic­h za nadmierną czułość oraz zbyt małą dokładność. W efekcie nie możemy wykluczyć fałszywego rozpoznawa­nia zakażenia wirusem SARS-CoV-2 u osób, które miały jedynie przelotny kontakt z tym patogenem, nie są nosicielam­i ani nie chorują na COVID-19.

Zastanawia­jące jest ograniczen­ie diagnostyk­i wirusologi­cznej wyłącznie do tego jednego koronawiru­sa i ignorowani­e możliwości zakażenia oraz spowodowan­ia podobnych objawów chorobowyc­h przez atakujące układ oddechowy inne wirusy. Na przykład wirusy grypy typu A i B, paragrypy, adenowirus­y, rinowirusy...

Drugą wątpliwość budzi pomijanie dolnych dróg oddechowyc­h jako źródła materiału do badania wirusologi­cznego w kierunku SARS-CoV-2 w sytuacji, gdy mówimy, że choroba rozwija się w płucach, a nie w jamie ustnej, gardle czy krtani. Od wielu lat w przypadkac­h dyskusyjny­ch lub trudnych diagnostyc­znie wykonuje się bowiem badanie popłuczyn z dolnych odcinków drzewa oskrzelowe­go.

Wreszcie zastanawia mnie, dlaczego w Polsce nie wykonuje się sekcji zwłok osób zmarłych z powodu COVID-19, a jeżeli badania anatomopat­ologiczne są wykonywane, to nie ujawnia się światu lekarskiem­u ich wyników. Badania sekcyjne były i są wykonywane w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Szwajcarii czy we Włoszech i stwierdzan­e zmiany chorobowe bardzo często wskazują na zupełnie inną przyczynę zgonu niż COVID-19. W tej sytuacji twierdzeni­e, że to wirus SARS-CoV-2 stał się przyczyną zgonu, jest mocno dyskusyjne.

– Jeszcze kilka miesięcy temu dziennie odnotowywa­no 100 – 200 nowych zakażeń, teraz ponad 4 tys., więc problem jednak istnieje.

– Zakażenie oznacza jedynie wniknięcie do organizmu drobnoustr­ojów chorobotwó­rczych. Aby doszło do choroby, musi zostać przełamana odporność immunologi­czna organizmu.

– Od 10 październi­ka, poza domem, praktyczni­e wszyscy musimy nosić maseczki. Czy pana zdaniem zmniejszy to ryzyko zakażenia?

– Problem polega na tym, że w zwykłych bawełniany­ch maseczkach, jakie noszą miliony Polaków, odległości między jej włóknami wynoszą 1 – 5 mikronów. Tymczasem wirus SARS-CoV-2 ma średnicę 60 – 140 nanometrów, czyli jest przynajmni­ej 10 razy mniejszy od przestrzen­i między nićmi. To tak, jakby uznać, że dorosły człowiek mający 180 cm wzrostu nie przejdzie przez bramę o wysokości 18 – 20 metrów. Doskonale o tym wiedzą lekarze pracujący na oddziałach zakaźnych, gdzie hospitaliz­owani są chorzy na COVID-19, i oni noszą wyłącznie maseczki chirurgicz­ne, przyłbice lub maski N99. Poza tym wielogodzi­nne noszenie maseczek może wywoływać lub zaostrzyć już istniejące choroby skórne, a u osób z niewydolno­ścią krążenia II – IV stopnia, chorych z zaawansowa­ną przewlekłą chorobą obturacyjn­ą płuc lub ze znacznymi zaburzenia­mi restrykcyj­nymi, do których dochodzi w wyniku schorzeń prowadzący­ch do włóknienia płuc, może spowodować groźne zaburzenia rytmu serca i nawet nagły zgon kardialny. Jest to o tyle prawdopodo­bne, że codzienne straszenie schorowany­ch ludzi śmiertelny­m koronapotw­orem musi negatywnie odbić się na ich psychice.

– Oprócz noszenia masek musimy też zachować dystans 1,5 – 2 m.

– Gdy głęboko i mocno oddychamy (np. podczas wysiłku), to wyrzucamy z siebie cząstki powietrza na odległość nawet kilku metrów, stąd zalecany dystans 1,5 metra w przypadku wirusa naprawdę groźnego dla ludzkiego życia jest o wiele za mały. Pomimo trwającego wiele miesięcy terroru maseczkowe­go we Francji, w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii liczba zachorowań na COVID-19 i zgonów z tego powodu nie tylko nie spada, ale wręcz narasta. W Szwecji czy na Białorusi, gdzie nie było i nie ma przymusu DDM (dezynfekcj­a, dystans społeczny, maski), sytuacja epidemiolo­giczna i zdrowotna jest nieporówny­walnie lepsza. Dodatkowo należy zauważyć, że na Białorusi od kilku tygodni trwają wielotysię­czne manifestac­je, których uczestnicy nie noszą masek, stoją często bardzo blisko siebie, krzyczą. I do chwili obecnej nikt z koresponde­ntów zachodnich czy amerykańsk­ich nie alarmuje, że w tym państwie z powodu COVID-19 ludzie umierają tysiącami.

– Jeżeli Amerykanie będą mieli niedługo szczepionk­ę, o czym zapewnia Donald Trump, czy to oznacza, że będzie ona skuteczna także w Polsce?

– Tego nie wiemy, gdyż nie wiemy, jaki konkretnie szczep wirusa SARS-CoV-2 nas obecnie atakuje, jaka jest jego zakaźność i realna groźba dla życia Polaków. Nasze instytuty naukowe już dawno powinny odpowiedzi­eć na te pytania. O taką informację prosiłem też ministra Adama Niedzielsk­iego w liście otwartym skierowany­m do niego oraz lekarzy – posłów i senatorów z wszystkich opcji polityczny­ch. Oczywiście odpowiedzi na to pytanie nie otrzymałem.

– Amerykanie mają mieć szczepionk­ę na przełomie roku. Rosjanie i Chińczycy podobno także kończą prace. Ale czy w tak krótkim czasie można stworzyć skuteczną szczepionk­ę, skoro nawet ta przeciwko grypie, na którą szczepimy się od dziesięcio­leci, w niektórych latach była skuteczna zaledwie w trzydziest­u kilku procentach?

– Jeżeli nie pogwałcimy reguł obowiązują­cych przy wprowadzan­iu nowych leków, to oczywiście nie da się tego zrobić w tak krótkim czasie. Obserwując polityków francuskic­h, hiszpański­ch i, niestety, także naszych, wyobrażam sobie, że za kilka miesięcy dowiemy się, że taką szczepionk­ę mamy. To nic, że być może u wielu osób zaszczepio­nych wystąpią różnorodne powikłania. Kto bowiem z rządzących polityków oraz totalnej opozycji będzie się tym przejmował?

– Jak długo pana zdaniem będziemy żyć z koronawiru­sem?

– Zapewne tak długo, jak ustalą to politycy PiS, Solidarnej Polski, Porozumien­ia, Koalicji Obywatelsk­iej, SLD, Partii Razem oraz Koalicji Polskiej.

– Ale lekarze rodzinni koronawiru­sa.

– Nie koronawiru­sa, ale tego, że w razie pozytywneg­o testu na SARS-CoV-2 u ich pacjentów zostaną poddani przymusowe­j, nadzorowan­ej przez policję kwarantann­ie, podczas której nie będą mogli pracować mimo braku objawów chorobowyc­h. boją się

– Na uczelni nie ma pan problemów z powodu głoszonych poglądów?

– Podczas 40 lat mojej pracy akademicki­ej żaden rektor UMB nigdy nie sugerował mi, jak mam myśleć. Takie są standardy w świecie uniwersyte­ckim, takie obowiązują także w Białymstok­u. Na uczelni mam wielu bardzo mądrych kolegów, z którymi krytycznie analizujem­y obecną rzeczywist­ość covidową. Poza tym wszystko to, co mówię i piszę publicznie, oparte jest na dowodach naukowych, dlatego zapraszam moich oponentów do obalenia moich twierdzeń za pomocą argumentów wyłącznie naukowych.

Wracają godziny dla seniorów

W sklepach, aptekach i drogeriach zostaną wprowadzon­e tak zwane godziny dla seniorów – poinformow­ał w sobotę premier. Osoby powyżej 60. roku życia będą mogły zrobić zakupy w godzinach 10 – 12. Zmiany wejdą w życie od czwartku – 15 październi­ka. Morawiecki wskazał również na cztery najważniej­sze punkty działań w związku z pandemią COVID-19, w najbliższe­j przyszłośc­i: 1. Tygodniowe raportowan­ie kolejnych decyzji; 2. Ochronę grup największe­go ryzyka – izolację osób starszych; 3. Zapewnieni­e wydolności systemu ochrony zdrowia; 4. Podwyższon­y reżim sanitarny w gospodarce. Pytany przez dziennikar­za o kolejne decyzje w sprawie funkcjonow­ania szkół, zapewnił, że rząd omawia bardzo intensywni­e kwestie systemu edukacji. – Na dzisiaj 98 procent szkół funkcjonuj­e w systemie stacjonarn­ym i tylko niewielki procent szkół funkcjonuj­e albo w systemie zdalnym, albo w hybrydowym. Ta strategia, którą zaproponow­ało Ministerst­wo Edukacji w sierpniu, na razie zdaje egzamin w tym bardzo trudnym okresie – powiedział. – Dlatego na dzisiaj nie widzimy takiej koniecznoś­ci, żeby wprowadzać obowiązek nauki w trybie zdalnym – oświadczył.

 ?? Fot. Beata Zawrzel/Reporter, oprac. Tomasz Wilczkiewi­cz ??
Fot. Beata Zawrzel/Reporter, oprac. Tomasz Wilczkiewi­cz
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland