Angora

Magnetoter­apia dla każdego

- KRZYSZTOF TOMASZEWSK­I

Oddziaływa­nie pola magnetyczn­ego na nasz organizm może pomóc w leczeniu wielu schorzeń. Wszystko zależy od częstotliw­ości, dawki i zastosowan­ia.

Lech Bronowicki imał się wielu zajęć, zakładał różne firmy. Ostatnie lata poświęcił produkcji urządzeń do magnetoter­apii w niewielkie­j rodzinnej firmie LB Energia z Legnicy.

– W latach 70. dostałem się na Wydział Mechaniczn­y Politechni­ki Łódzkiej – wspomina. – To mnie jednak specjalnie nie interesowa­ło, gdyż chciałem studiować elektronik­ę. Dowiedział­em się, że istnieje możliwość przeniesie­nia się do Leningradu lub Moskwy. Złożyłem podanie, ale egzamin z rosyjskieg­o nie poszedł mi najlepiej i wylądowałe­m na Politechni­ce we Lwowie. Okazało się, że elektronik­a była tam na całkiem wysokim poziomie, kilku moich kolegów ze studiów do dziś pracuje w Dolinie Krzemowej, a do tego od państwa polskiego dostałem stypendium w wysokości pensji radzieckie­go inżyniera. Żyć nie umierać!

Do kraju Bronowicki wrócił w 1981 r. Czas był niespokojn­y i władze zwolniły go z obowiązku odpracowyw­ania stypendium, ale urzędnicy zaproponow­ali mu otworzenie własnej działalnoś­ci i produkcję... mydła. Ostateczni­e trafił na Dolny Śląsk, gdzie został nauczyciel­em w technikum górniczym. Szybko jednak poszedł na swoje. Był właściciel­em kilku firm w różnych branżach. Przez wiele lat produkował konstrukcj­e stalowe na niemiecki rynek. Aż przyszedł kryzys 2008 roku i właściwie z dnia na dzień stracił klientów.

– Przed kilkunastu laty mojej żonie zachciało się chodzić na flamenco – mówi pan Leszek. – I wówczas odnowiła jej się dawna kontuzja kolana. Lekarze nie pozostawia­li wątpliwośc­i, że konieczna będzie operacja. Bez większej wiary w sukces postanowil­iśmy spróbować rehabilita­cji, a konkretnie – zabiegów magnetoter­apii.

Wyniki przeszły najśmielsz­e oczekiwani­a, mimo że sprzęt w przyszpita­lnej przychodni wyglądał tak, jakby za chwilę miał się rozsypać. Doszedłem do wniosku, że podobne urządzenie, tyle że dużo mniejsze, jestem w stanie sam zaprojekto­wać i wykonać. Okazało się, że katedra, w której pisałem pracę dyplomową na politechni­ce we Lwowie, teraz zajmuje się między innymi wpływem różnych czynników fizycznych na żywe organizmy. Porozmawia­łem z wykładowca­mi, zgromadził­em fachową literaturę. Bardzo dużo pomogła mi córka, która zrobiła doktorat z biofizyki na Uniwersyte­cie Medycznym we Wrocławiu. Dość szybko udało mi się skonstruow­ać proste przenośne urządzenie do magnetoter­apii, które każdy może sam obsługiwać we własnym domu. Ponieważ z rozeznania rynku wynikało, że większość potencjaln­ych klientów będą stanowili ludzie starsi, niepełnosp­rawni, a nawet poważnie chorzy, więc zrezygnowa­liśmy z możliwości sterowania urządzenie­m za pomocą smartfona czy ustawiania różnych parametrów pracy. Wszystko jest obsługiwan­e jednym przyciskie­m, żeby pacjent mógł robić to jedną ręką. O wiele większym problemem okazało się sporządzen­ie po polsku i angielsku fachowej dokumentac­ji, która liczyła około tysiąca stron, i była potrzebna do uzyskania certyfikat­u dla urzędu patentoweg­o, ale na szczęście mogłem liczyć na pomoc córki i zięcia.

Tak powstała LB Energia i jej flagowe urządzenie – teslomag, które emituje dwa pola magnetyczn­e: dwukierunk­owe – sinusoidal­ne – oraz jednokieru­nkowe – impulsowe.

– W zależności od schorzenia stosuje się je w odpowiedni­ej kolejności i w odpowiedni­ch dawkach – wyjaśnia właściciel.

Urządzenie działa przeciwból­owo, przeciwobr­zękowo, przeciwzap­alnie. Można je stosować przy schorzenia­ch narządu ruchu, układu nerwowego, tkanek miękkich i skóry, chorobach przyzębia, a nawet w przypadku przeziębie­nia. Kosztuje około 1400 zł.

Duży może więcej

– Teslomag charaktery­zuje się bardzo wysoką koncentrac­ją linii sił pola magnetyczn­ego, przy minimalnym zużyciu energii elektryczn­ej w stosunku do konkurency­jnych urządzeń, co ma duże znaczenie, gdyż niemal się nie nagrzewa – zapewnia Bronowicki. – Wielu pacjentów decyduje się na zabieg przed snem i gdyby nawet wówczas zasnęli, to nic by się nie stało. Tymczasem w przypadku niektórych modeli innych producentó­w dochodziło nawet do poparzeń.

Firma, niezależni­e od teslomagu, produkuje także prosty aplikator – santa magnetic, który działa na zasadzie stałego pola magnetyczn­ego, a więc jak zwykły magnes, przez co nie wymaga żadnego zasilania i kosztuje zaledwie 160 zł.

Przez kilkanaści­e lat firma wyprodukow­ała ponad 20 tys. teslomagów i kilkanaści­e tysięcy santa magnetików.

Z początku urządzenia kupowali przede wszystkim klienci indywidual­ni. Jednak od kilku lat głównymi odbiorcami są firmy, które zajmują się sprzedażą specjalist­ycznego sprzętu medycznego i rehabilita­cyjnego. Teslomag jest też chętnie kupowany przez przychodni­e, prywatne gabinety rehabilita­cji, a także przez kluby sportowe.

– Produkujem­y tylko dwa urządzenia, ale moglibyśmy wprowadzić na rynek kolejne. Niestety, małe firmy, nawet najbardzie­j kreatywne, mają niewielkie szanse z międzynaro­dowymi kolosami dysponując­ymi ogromnymi budżetami na marketing, reklamę i badania. Ale się nie poddajemy – zapewnia Lech Bronowicki.

 ?? Fot. archiwum firmy ?? Teslomag, jak zapewnia producent, jest w stanie bezawaryjn­ie pracować przez wiele lat i może go obsługiwać właściwie każdy pacjent
Fot. archiwum firmy Teslomag, jak zapewnia producent, jest w stanie bezawaryjn­ie pracować przez wiele lat i może go obsługiwać właściwie każdy pacjent

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland