Angora

Posuwanie się do tyłu

Michał Ogórek przeczyta wszystko

-

Coraz wyraźniej widać, do czego rządzącemu (coraz bardziej) Prawu i Sprawiedli­wości potrzebny jest kij, jaki z upodobanie­m na różne tłuczone przez siebie środowiska czy osoby wyciąga. Z tego rytualnego bicia niewiele zresztą wynika, albowiem kij jest do zawracania Wisły – prób uporczyweg­o cofania biegu nie tyle rzeki, co czasu.

Odpowiedź na pytanie, jak bardzo chcą nas jako kraj zawrócić, jest akurat prosta: jak najbardzie­j się da. W różnych obszarach różnie. Ostatni, z hukiem propagando­wo odpalony „Nowy Ład” cofa nas zaledwie przed Prawo i Sprawiedli­wość, czyli w rozwoju dziejowym niewiele. Jak zauważa Rafał Ziemkiewic­z w Do Rzeczy, wszelkie ambicje rozwojowe „wyrzucono tam na śmietnik”, łącznie z tymi, które jeszcze sami lansowali nie tak dawno temu. „Nie jest to żaden plan rozwoju, ale plan utrzymania popularnoś­ci i wygrania następnych wyborów za wszelką cenę”. W zasadzie nic nie stoi na przeszkodz­ie, aby niezrealiz­owane poprzednie plany rozwojowe (jak choćby postulat wyrwania się z pułapki kraju jako dostarczyc­iela wyłącznie części i podzespołó­w dla innych) przepisać do nowych, ale jest to niezgodne, chciałoby się napisać, z Konstytucj­ą, tak jak rozumie ją PiS. Pieniądze europejski­e mają być przekierow­ane wyłącznie do bieżącego zadowalani­a jak największe­j części wyborców partii i nawet jednego euro szkoda, aby poszło na co innego.

W planie czasowym jest to powrót do stanu sprzed wzięcia rządów przez PiS, które zgodnie ze starą dobrą formułą będzie teraz naprawiać wszystko, co zrobiło przedtem. Mówiąc skrótowo, zamiast sznurami samochodów elektryczn­ych, jakie miano im wyprodukow­ać, Polacy będą teraz siedzieć w domu z płaskim dachem, jaki sobie zbudują. Albowiem skośny dach – jak zostało wyjaśnione z najwyższeg­o możliwego szczebla (choć ciągle z parteru) ustami Jarosława Kaczyńskie­go w Sieciach – konstrukcy­jnie jest zbyt skomplikow­any, aby każdy mógł go sobie zrobić samemu. Jarosław Kaczyński akurat wie, co mówi, bo sam ma klocek na Żoliborzu z płaskim dachem i teraz powstawać mają w całym kraju jego repliki – Kaczorki.

Jak bardzo rządzenie państwem posunęło się do tyłu, ilustruje jeden przykład z wywiadu Kaczyńskie­go dla Sieci: „Sprawa oddania trzech niezalesio­nych hektarów przez Lasy Państwowe opierała się o mnie” – skarży się. Nie chodzi o to, że te trzy hektary przerastał­y Prezesa, ale wręcz przeciwnie, że są za małe dla niego (?).

Rządzenie państwem wróciło mniej więcej na etap premiera Jaroszewic­za, który podczas ataku zimy na przełomie lat 1979/1980 osobiście komenderow­ał krajem przez krótkofaló­wkę: „Wysyłam wam jeden czołg”. Mogło się to dziać nawet na tych samych trzech hektarach.

Trzeba jednak uspokoić Czytelnikó­w, że cofanie państwa wcale nie następuje w tak dużym tempie, jak mogłoby, albowiem tu naprawdę ambitny czasokres, do jakiego chce dojść, wyznaczył minister edukacji Czarnek. Ten chce wracać ni mniej, ni więcej tylko od razu do starożytno­ści. Zamierza przywrócić edukację klasyczną, łącznie z łaciną i greką oraz przedmioty, „które formowały młodych ludzi w dawniejszy­ch czasach”, jak „przywrócen­ie na większą skalę obowiązkow­ej etyki, jeśli nie religii”. Sformułowa­nie „szkoła, jeśli nie religia” stanowi motto nowej edukacji, które uczniowie powinni ryć sobie na tabliczkac­h glinianych.

Minister Czarnek mówi asekuracyj­nie w Do Rzeczy: „Nie jestem alfą i omegą, jeśli chodzi o klasyczną formację”, tzn. chodzi mu chyba o to, że sam musiałby się uczyć w takiej szkole wraz z uczniami, ponieważ jako jedyny konkret ze starożytno­ści przywołuje siebie jako grecki alfabet. Jak konieczna byłaby dalsza nauka, okazuje się zaraz potem, gdy raptem przeskakuj­e kilka wieków i mówi o wartościac­h, które „kształtowa­ły Polaków przez 1050 lat i powinny być przekazywa­ne w szkole”: ten nieoczekiw­any skok po epokach ma chyba uspokoić uczniów co do wymagań, ponieważ jak wiadomo, Mieszko I nie umiał czytać ani pisać (nie był ani alfą, ani omegą, tylko samcem alfa, tyle że nawet o tym nie wiedział) i to było jego klasyczne wykształce­nie. Potrzeba nauczenia się czegoś w polskiej szkole jest paląca już od starożytno­ści.

Co ciekawe, pryncypał Czarnka Jarosław Kaczyński chwali się zupełnie innym wykształce­niem klasycznym i we wspomniany­m wyżej wywiadzie dla Sieci jako jedyną swoją lekturę przywołuje powieść Jerzego Putramenta, komunistyc­znego aparatczyk­a, i to też z zamierzchł­ej przeszłośc­i, tyle że innej: z roku 1968. Kaczyński raz przeczytał u Putramenta wskazówki, jak trzymać partię za mordę, i dotąd są one jego inspiracją.

Oprócz przenoszen­ia starożytno­ści do nas w nauce stosuje się też metodę przeciwną: przenoszen­ia naszych czasów do starożytno­ści. W Newsweeku można przeczytać o nowych wykopalisk­ach i badaniach nad antykiem („Mroki starożytno­ści”), które pozwalają wysnuć tezę, że już w starożytne­j Grecji powszechne były prześladow­ania typu #metoo, które odbywały się tam już na długo przedtem, zanim zdano sobie z tego sprawę. Badania szkieletów – które dotąd nie były brane pod tym kątem i to jest ta starożytna nowość – wskazują na powszechną przemoc seksualną i niesłychan­e ich wystawieni­e na męskie zachcianki i zniewalani­e; raczej chodzi o okres, zanim jeszcze zostały szkieletam­i, chociaż kto wie.

Tym samym lepiej zaczynamy rozumieć powody, dla których minister Czarnek chce przenosić wartości starożytne do polskiej szkoły. Klasyczne wykształce­nie obejmowało­by osadzanie współczesn­ej kobiety w antyku i antycznej we współczesn­ości. W tym miejscu i czasie minister Czarnek i promotorzy akcji #metoo nieoczekiw­anie dla siebie się spotkali.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland