Angora

Czekam na lepsze czasy

Fragmenty rozmowy z ADAMEM BODNAREM, rzecznikie­m praw obywatelsk­ich

- MICHAŁ WRÓBLEWSKI (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

(...) – To była pana najważniej­sza misja zawodowa?

– Tak myślę. I na pewno najtrudnie­jsza. Liczę się z tym, że był to być może najważniej­szy okres w moim życiu. Mogę robić w przyszłośc­i różne rzeczy, ale jest prawdopodo­bne, że nic nie będzie tak ważne, istotne, trudne jak tutaj. W Biurze RPO. (...) – Zapytam wprost: chce pan zostać komisarzem praw człowieka Rady Europy?

– To nie tak! Już wyjaśniam. Jeśli ktoś mnie pyta o przyszłość, to mówię, że nie wykluczam polityki, ale także działalnoś­ci międzynaro­dowej. Jest takie stanowisko, które dla mnie jest ciekawe i zawsze podziwiałe­m osoby, które je pełniły. Czyli właśnie stanowisko komisarza praw człowieka Rady Europy. To ktoś, kto wpływa na przestrzeg­anie praw człowieka we wszystkich krajach naszego kontynentu od Rosji po Portugalię. Ktoś na pograniczu obrońcy praw człowieka i dyplomaty. Z mocnym mandatem.

– Co stoi na przeszkodz­ie, żeby pan mógł się ubiegać o tę funkcję?

– Kandydat na to stanowisko musi mieć bardzo mocne wsparcie własnej dyplomacji, czyli de facto rządu. A nie liczę na wsparcie rządu PiS w tej sprawie. Nawet gdybym sobie to wymarzył. Na razie odkładam więc to marzenie na półkę i czekam na lepsze czasy.

– Wystąpieni­a w mediach też pan odłoży?

– Będę przyjmował zaproszeni­a. Nie zamierzam z tego rezygnować. Można pracować na uczelni i być aktywnym w życiu publicznym, medialnym. Mamy prof. Monikę Płatek, prof. Marcina Matczaka... (...) – Telewizji publicznej nie chce się pan odwinąć? Nie przejmuje się pan tym, co się tam na pana temat pojawia?

– Przejmuję się, ale co mam z tym zrobić? Mogę wchodzić w te spory, ale to by tylko jeszcze bardziej nakręciło TVP Info.

– Zastanawia­ł się pan kiedyś, skąd ta „sympatia” mediów publicznyc­h do pana?

– Może podam przykład, który pokazuje pewien rodzaj skutecznoś­ci RPO. Myślę, że w kwestii przejęcia Polska Press przez Orlen udało mi się wpłynąć na rzeczywist­ość, co sprzyjając­ym władzy mediom publicznym może się nie podobać. Od początku w tej sprawie bardzo stabilnym głosem mówiłem, co mi się nie podoba w tej transakcji i dlaczego jest ona groźna dla wolności słowa w Polsce. Co więcej, od kilkunastu lat powtarzam, że władza publiczna nie powinna zastępować prywatnych właściciel­i w zakresie prowadzeni­a tytułów medialnych, zarówno na szczeblu lokalnym, jak i centralnym.

– Porównywał pan tę sytuację z tym, co dzieje się na Węgrzech.

– I moje analizy były podobne do tych, które publikował swego czasu red. Wojciech Mucha, dziś – wskutek zmian – nowy naczelny „Gazety Krakowskie­j”. Swoją drogą, to jeden z niewielu dziennikar­zy tzw. prawej strony, który chciał umówić się ze mną na wywiad. – Dla „Gazety Polskiej”. – I to był całkiem niezły wywiad. Zresztą pan redaktor Mucha często prezentowa­ł poglądy idące pod prąd tego, co dominowało po prawej stronie. Np. bronił Grety Thunberg, z której wiele osób po prawej stronie się naśmiewało.

– Wracając do Orlenu i Polski Press: podjął pan konkretne kroki.

– Wystąpiłem do prezesa UOKiK, przedstawi­łem swoje argumenty, poprosiłem o dostęp do dokumentów. Prezes UOKiK mi odmówił, więc odwołałem się do sądu i złożyłem wniosek o wstrzymani­e transakcji. Sąd Okręgowy w Warszawie to wstrzymani­e wydał. Krótko mówiąc: przez pewną konsekwenc­ję w działaniu i stabilność w poglądach w kwestii roli właściciel­skich w mediach – poglądach, które nie zmieniły się od 15 lat – udało mi się osiągnąć jakiś efekt. I ta sprawczość mogła kogoś mocno zirytować.

– OK, ale zmiany – czy jak ktoś woli „czystki” – w gazetach lokalnych Polska Press się dokonują.

– Ale na to już nie mam wpływu. Moja sprawczość zatrzymuje się w tym miejscu, kiedy ja mogę używać argumentów ogólnych popartych argumentam­i konkretnym­i, popartych decyzją sądu. Ale nie mogę mieć wpływu na łamanie postanowie­ń sądu. W tej sprawie już „orzekła” ostatnia instancja, czyli Jarosław Kaczyński. W niedawnym wywiadzie powiedział: „Sąd zablokował zakup Polska Press nie do końca skutecznie, bo też nie było ku temu odpowiedni­ch podstaw prawnych”. Tego typu słowa wysyłają jasny sygnał – można ignorować postanowie­nia sądu i nikomu nie spadnie włos z głowy.

– Czyli to Jarosław Kaczyński miał nawet w tej sprawie większy wpływ na rzeczywist­ość niż pan. Największa pana porażka jako RPO?

– Właśnie to, co powyżej – praworządn­ość. Doszliśmy do etapu, w którym prawo stosowane jest wybiórczo, wyroki sądów bywają lekceważon­e, żyjemy coraz bardziej w tzw. podwójnym państwie – państwie prerogatyw polityczny­ch i państwie normatywny­m. Można różne rzeczy oceniać z punktu widzenia tego, co się zrobiło, i można być za to docenianym, a ja za działania na rzecz praworządn­ości byłem doceniany. Natomiast nie udało się zatrzymać negatywnyc­h zmian w wymiarze sprawiedli­wości. Pewne procesy historyczn­e z tym związane już się, niestety, dokonały. I ani ja, ani całe środowisko prawnicze nie byliśmy w stanie tego powstrzyma­ć. I to jest moja największa porażka.

– Masowych protestów w obronie sądów nie ma od czterech lat. I pewnie już nie będzie.

– Wielu ludzi przyzwycza­iło się do tego, że to już tak ma być, że tak już będzie, jeśli chodzi o wprowadzon­e przez rząd zmiany. Że taka jest logika dziejów. I to też traktuję jako swoją porażkę. Że pozwoliliś­my wielu obywatelom się do tych złych rzeczy przyzwycza­ić.

– A sukcesy? Zwłaszcza te, o których ma pan poczucie, że niedostate­cznie głośno się o nich mówiło?

– Myślę, że wiele zrobiliśmy w Biurze RPO dla zwiększeni­a świadomośc­i dotyczącej kryzysu zdrowia psychiczne­go. Przypomina­m sobie moje pierwsze interwencj­e u osób zmagającyc­h się z kryzysami psychiczny­mi w więzieniac­h, czy też dotyczące praw osób ubezwłasno­wolnionych. W wyniku interwencj­i w Rybniku pan Sławek, który za kradzież kilku paczek kawy siedział przez 8 lat w szpitalu psychiatry­cznym – bo został uznany za niepoczyta­lnego – został zwolniony. Wiele zrobiliśmy też dla zwiększeni­a świadomośc­i o tym, co działo się w ośrodku w Gostyninie. W tym obszarze było z naszej strony bardzo wiele konkretnej pracy, która przełożyła się na orzeczenia sądowe, zmiany legislacyj­ne i uświadomie­nie ludziom, jak istotną kwestią jest kwestia zdrowia psychiczne­go w kontekście praw i wolności obywateli. Zrobiliśmy także wiele dla uświadomie­nia problemów z kredytami frankowymi. Zorganizow­aliśmy w tej sprawie mnóstwo spotkań w całej Polsce, na których pojawiało się – wbrew naszym oczekiwani­om – nie kilka, nie kilkadzies­iąt, ale setki osób na jednym spotkaniu. Osób, które od nas dowiadywał­y się, że można zgłaszać się do sądów, że można walczyć. My w tym pomagaliśm­y nie tylko edukacyjni­e. I myślę, że wielu frankowicz­ów ma dziś poczucie, że trzeba być odważnym w korzystani­u ze swoich praw. I że jeśli sami nie pójdziemy do sądu, to nikt nam za darmo ochrony nie da. Pomagaliśm­y także w dochodzeni­u roszczeń przed sądami, także przed Trybunałem Sprawiedli­wości w Luksemburg­u.

– Nawet Jarosław Kaczyński mówił w 2016 roku do frankowicz­ów: jeśli chcecie poprawić swój los, musicie iść do sądów, nie ma innej drogi.

– I ja wtedy mówiłem: tak, prezes Kaczyński ma rację!

– Niebawem Trybunał Konstytucy­jny ma wypowiedzi­eć się na temat tzw. ustawy dezubekiza­cyjnej, na mocy której ludziom pracującym w służbach poprzednie­go systemu ucięto emerytury. Pan stanął w obronie tych ludzi.

– Za co oberwałem po uszach. Ale chyba udało się zrobić wiele dla tej sprawy. Najważniej­sza była uchwała Izby Pracy Sądu Najwyższeg­o – właściwie w stu procentach odpowiadał­a temu, co postulowal­iśmy. Że trzeba indywidual­nie badać każdą sytuację, a nie stosować mechanizmy odpowiedzi­alności zbiorowej w przypadku emerytur mundurowyc­h. Miejmy nadzieję, że sądy wyciągną z tego wnioski, choć wiem, że ludzie poszkodowa­ni już dziś wygrywają swoje sprawy i odzyskują odebrane emerytury. Prędzej czy później tematem zajmie się Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu i pewnie całą sprawę wyrokiem pilotażowy­m załatwi. Cieszę się, że moja praca została doceniona. Dostałem odznaczeni­e od Stowarzysz­enia Generałów Policji Rzeczyposp­olitej za propaństwo­wą postawę, ale także obronę praw funkcjonar­iuszy.

– Idąc ulicą Długą w Warszawie do pana biura, minąłem sędziego Igora Tuleyę. Wciąż grozi mu zatrzymani­e.

– Mam nadzieję, że przełomowy moment w tej sprawie został osiągnięty. Wtedy, kiedy Izba Dyscyplina­rna Sądu Najwyższeg­o nie wydała postanowie­nia o zatrzymani­u i doprowadze­niu do prokuratur­y sędziego Tulei. Osobiście nie wierzę, żeby w przypadku odwołania od tej decyzji do trzyosobow­ego składu ID

SN postanowie­nie o zatrzymani­u jednak zostało wydane. Myślę, że w międzyczas­ie zostanie wydane postanowie­nie tymczasowe TSUE o zawieszeni­u działania Izby Dyscyplina­rnej.

– I polskie władze przejdą nad tym do porządku dziennego?

– To moment szczególny dla polskich władz. Muszą poczekać na zaaprobowa­nie Funduszu Odbudowy przez Senat, a później przez Komisję Europejską. Nie będą chciały rozbudzać emocji i konfliktow­ać się z Unią. To może przyczynić się do większego bezpieczeń­stwa sędziego Tulei. A na koniec (...) w pewnym momencie wydany zostanie wyrok Europejski­ego Trybunału Praw Człowieka, który stwierdzi, że całe to postępowan­ie wobec sędziego jest niezasadne. A wyroki Trybunału w Strasburgu mają to do siebie, że trzeba je indywidual­nie wykonać. I naprawić sytuację, przywracaj­ąc do orzekania nie tylko sędziego Tuleję, ale także sędzię Morawiec i sędziego Juszczyszy­na. Oni także czekają na rozstrzygn­ięcie. Już były takie przypadki – np. w wyniku orzeczenia strasbursk­iego do orzekania został przywrócon­y ukraiński sędzia Oleksandr Volkov.

– Uruchomien­ie Funduszu Odbudowy, a następnie Krajowego Planu Odbudowy, zwiastuje odwilż, zahamowani­e wywołujący­ch kontrowers­je zmian w wymiarze sprawiedli­wości?

– Myślę, że będzie to czysto strategicz­na decyzja. Żeby ocieplić relacje z Zachodem. Nie wiemy jednak, jaki będzie wpływ Amerykanów na sytuację w Polsce. Bo jedyne, co do nas dociera, to to, że minister Zbigniew Rau, szef MSZ, utrzymuje kontakty z amerykańsk­im sekretarze­m stanu w sprawie Ukrainy. Ale jednak telefonu prezydenta Joe Bidena do prezydenta Andrzeja Dudy nie było. A myślę, że pewien wpływ administra­cji USA na sytuację w Polsce – o którym publicznie się nie dowiemy – nastąpi. I polskie władze będą musiały to brać pod uwagę przy kształtowa­niu własnej polityki bezpieczeń­stwa i sytuacji geopolityc­znej.

– Minister Ziobro twierdzi, że rząd stopuje się od trzech lat. Że premier Morawiecki na ołtarzu dobrych relacji z zachodnimi przywódcam­i złożył kluczowe z punktu widzenia Ziobry reformy w wymiarze sprawiedli­wości.

– Myślę, że obecny rząd główne swoje cele osiągnął. KRS, TK, Sąd Najwyższy, stopniowe nominacje do sądów... To wszystko już zostało osiągnięte. Teraz celem centralneg­o ośrodka dyspozycji polityczne­j w mojej opinii będzie próba zachowania status quo. W Polskim Ładzie – programie PiS – nie pojawiło się nic o planowanyc­h, dalszych zmianach w wymiarze sprawiedli­wości. Mimo że minister Ziobro na to nalega. To też może o czymś świadczyć.

– 15 lipca nie będziemy mieć Rzecznika Praw Obywatelsk­ich?

– Myślę, że partia rządząca nie ma na razie koncepcji, co dalej. TK dał przestrzeń na przyjęcie ustawy o tymczasowo pełniącym obowiązki rzecznika. Ale sądzę, że politycy zdają sobie z tego sprawę, że jej przyjęcie byłoby kolejnym łamaniem konstytucj­i i kolejną falą sporu o urząd Rzecznika Praw Obywatelsk­ich. Liczne organizacj­e międzynaro­dowe przyglądaj­ą się temu, co się stanie z urzędem RPO. Ale być może jednak rząd szuka kolejnego kandydata i przed 15 lipca zostanie wybrany RPO zgodnie z konstytucy­jnymi regulacjam­i. (...) – Czy w zaprezento­wanym przez PiS programie – Polskim Ładzie – jest coś, co uderza w prawa obywateli?

– On się mieści w granicach tego, co partie polityczne mogą proponować w swoich programach. To jest absolutne prawo każdej z partii. Żeby proponować zmiany dotyczące podatków, składek zdrowotnyc­h, składek na ubezpiecze­nie społeczne, czy nawet prawa budowlaneg­o. Możemy oceniać Polski Ład z punktu widzenia racjonalno­ści polityczne­j lub jej braku, ale już niekoniecz­nie praw i wolności obywatelsk­ich.

– Niektórzy przekonują, że Polski Ład dzieli obywateli. Cytują premiera, który twierdzi, że bogaci w nieuczciwy sposób korzystają z dróg i szkół.

– Czym innym jest uderzanie w prawa obywateli, a czym inna pewna wizja polityczna, która zakłada jakieś zmiany dotyczące redystrybu­cji dóbr czy progresywn­ości podatków. Tego typu kwestie nie wchodzą już w obszar kompetencj­i Rzecznika Praw Obywatelsk­ich. Nie miałbym wręcz prawa wypowiadać się na ten temat. Chyba żeby zaproponow­ali coś naprawdę skandalicz­nego: np. to, żeby osoby zarabiając­e powyżej 50 tys. złotych były obłożone 75-procentowy­m podatkiem. Takie pomysły się przecież pojawiały, choć akurat nie ze strony PiS... (...) – Podobno wiele spraw obywateli kierował do pana prezes Jarosław Kaczyński.

– To prawda. To interwencj­e indywidual­ne, które podejmuje zresztą wielu polityków – od lewa do prawa. Ostatnio do Biura Rzecznika Praw Obywatelsk­ich trafia od polityków wiele spraw związanych ze skargą nadzwyczaj­ną. W takich sytuacjach oczywiście staramy się do tych spraw podchodzić maksymalni­e porządnie.

(...)

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland