Angora

„Fajkarze” z Niderlandó­w

- LESZEK SZYMOWSKI

Polsko-ukraiński gang próbował siłą zmonopoliz­ować rynek nielegalny­ch papierosów w Holandii. Jednak krwawej mafijnej wojnie zapobiegła międzynaro­dowa akcja policji.

243 tysiące euro – tyle w ciągu jednego dnia zarabiała grupa Polaków i Ukraińców, która zalewała kraje zachodniej Europy tonami podrabiany­ch papierosów. Według wstępnych ustaleń policji holendersk­iej biznes kwitł od początku 2020 roku, co oznacza, że mógł przynieść ponad 120 milionów euro, czyli nawet powyżej 10 milionów euro dla każdego z organizato­rów procederu i od kilkudzies­ięciu do kilkuset tysięcy euro dla ich pomocników. Najbardzie­j w sprawie szokują nie zarobki, profesjona­lizm w podrabiani­u marek i znaków akcyzy, lecz to, że grupa miała ambicję zmonopoliz­ować czarny rynek tytoniowy w Amsterdami­e i okolicach. I na tym tle omal nie doszło do wielkiej międzynaro­dowej wojny gangów.

Wielka fabryka

Wczesnym rankiem w poniedział­ek 29 marca 2021 r. w dwóch małych miastach – Schajik i Herleen – we wschodniej Holandii zaroiło się od policyjnyc­h radiowozów. Policjanci kryminalni, komandosi z brygady antyterror­ystycznej, technicy kryminalis­tyki, eksperci od podróbek oraz funkcjonar­iusze służby celnej – łącznie ponad 60 osób – weszli do dwóch budynków stojących na uboczu miejscowoś­ci. Oba wyglądem przypomina­ły niewielkie magazyny przeładunk­owe. Stały jednak w pewnej odległości od głównej drogi, dzięki czemu nie zwracały uwagi osób postronnyc­h. Według holendersk­iej policji i nadzorując­ych akcję oficerów Europolu w zabudowani­ach tych znajdowały się profesjona­lne fabryki papierosów. W wyniku operacji ujawniono dwie fabryki wyrobów tytoniowyc­h, maszyny do produkcji papierosów o łącznej mocy produkcyjn­ej miliona sztuk na dobę, 5,4 miliona sztuk papierosów, 40 ton krajanki tytoniowej oraz 800 kilogramów tytoniu do produkcji suszu – wylicza Jan Oop Gen Oorth, rzecznik Europolu. – Zatrzymano 21 osób pracującyc­h przy obsłudze tych fabryk. Są to osoby narodowośc­i polskiej i ukraińskie­j. O skali procederu świadczy fakt, że dokładne zabezpiecz­anie śladów (w tym linii papilarnyc­h), liczenie i dokumentac­ja zdjęciowa zajęły technikom... ponad trzy doby, a protokoły i zdjęcia czynności prowadzony­ch w tym dniu zajmują aż 56 tomów. Śledztwo – jedno z najpoważni­ejszych dochodzeń w sprawach kryminalno-gospodarcz­ych prowadzony­ch w ostatnich latach w Holandii – trwa nadal. Polacy i Ukraińcy siedzą w celach z zarzutami oszustw skarbowych. Grozi im do 8 lat więzienia. Wszystko wskazuje jednak na to, że odpowiedzą jeszcze za szereg innych przestępst­w kryminalny­ch.

W grudniu 2020 roku na komisariat policji w północnym Amsterdami­e zgłosił się obywatel Holandii Theo Z., wcześniej znany ze związków z handlarzam­i narkotyków. Oficerowi dyżurnemu powiedział, że chce złożyć zawiadomie­nie o przestępst­wach popełniany­ch przez zorganizow­aną grupę złożoną z cudzoziemc­ów. Przyjęto go natychmias­t. Policjanto­wi, który prowadził przesłucha­nie, Z. opowiedzia­ł szokującą historię.

Kilkanaści­e miesięcy wcześniej skończyła się jego krótka kara za handel środkami odurzający­mi i Z. postanowił zmniejszyć przestępcz­ą aktywność, aby nigdy już nie trafić za kratki. Założył w Amsterdami­e tzw. coffee shop, czyli sklep oferujący sprzedaż „miękkich” narkotyków w ilości dozwolonej przez prawo (holendersk­ie przepisy mówią, ile porcji można zgodnie z prawem kupić na własny użytek i na jakich warunkach). Okazało się jednak, że Z. niedługo wytrwał w swoim postanowie­niu, aby nie wchodzić w konflikt z prawem. W swoim sklepie, w którym sprzedawał również wyroby tytoniowe, zaczął wiosną 2020 roku wstawiać na półki papierosy, o których wiedział, że pochodzą z nielegalny­ch wytwórni i ozdabiane są sfałszowan­ymi znakami akcyzowymi. Kupował je od Holendra – również wcześniej związanego z półświatki­em – który dostawał je od przemytnik­ów. Papierosy produkowan­e były gdzieś w Europie Wschodniej, ale Theo Z. nie dopytywał, gdzie dokładnie. Paczki papierosów ze sfałszowan­ą akcyzą kupował taniej niż „legalne”, a sprzedawał po zwykłej cenie. Dzięki temu na jednej paczce mógł zarobić 2 euro, co w skali miesiąca oznaczało kilka tysięcy euro dodatkoweg­o zysku.

Jednak nagle, późną jesienią 2020 roku, Holender, który dostarczał lewe papierosy, przestał się pojawiać, a Z. nie mógł się do niego dodzwonić. Stracił więc dostęp do tańszych papierosów, co oznaczało utratę istotnego zysku. Kilkanaści­e dni później w sklepie Theo Z. zjawili się dwaj barczyści, wysocy mężczyźni o nieprzyjem­nej aparycji i bardzo źle mówiący po angielsku. Pokazali mu zdjęcia ciężko pobitego poprzednie­go dostawcy papierosów i powiedziel­i, że wiedzą, iż od dłuższego czasu w swoim coffee shopie sprzedaje papierosy pochodzące z przemytu, z nielegalny­ch wytwórni. Straszyli, że mogą powiadomić o tym policję, co dla Z. będzie oznaczało problemy prawne. Aby ich uniknąć, Z. miał kupować nielegalne papierosy od tych ludzi. Umówili się, że będzie płacił za to 2,5 tysiąca euro miesięczni­e. Pierwszą ratę niefortunn­y sklepikarz przekazał trzy dni później.

Tajna operacja

Sprawa zapewne by się nie wydała, gdyby nie to, że nieproszen­i goście ostateczni­e nie dotrzymali słowa. Dostarczyl­i Z. mniej paczek i zażądali więcej pieniędzy. Dwukrotnie Z. zgodził się i zapłacił, ale za trzecim razem powiedział, że ten interes mu się nie opłaca i nie jest zaintereso­wany dalszą współpracą. Został wówczas pobity i okradziony. Intruzi zapowiedzi­eli, że jeszcze wrócą i odbiorą, co się im należy.

Holendersc­y policjanci wysłuchali tej relacji i spisali ją. Następnego dnia uzyskali zgodę prokuratur­y na rozpoczęci­e „operacji specjalnej”. Theo Z. otrzymał oznaczone banknoty w nominałach 200 i 500 euro, którymi miał zapłacić za papierosy, a potem oddać do ekspertyzy. Tak się też stało. Kilkanaści­e dni później szantażyśc­i zjawili się znowu, ale tym razem nie doszło już do rękoczynów. Sklepikarz wziął pudełka z papierosam­i i wręczył banknoty. Zapisał też numer telefonu do dwóch handlarzy, aby skontaktow­ać się z nimi, gdyby towar zszedł szybciej. Dwaj mężczyźni wyszli ze sklepu nieświadom­i tego, że są już obserwowan­i przez holendersk­ą policję. Papierosy trafiły do laboratori­um. Po kilku tygodniach okazało się, że znaki akcyzowe widniejące na pudełku są sfałszowan­e, a znak towarowy znanej firmy tytoniowej jest podrobiony. Wskazywało to, że w Holandii działa silna zorganizow­ana grupa przestępcz­a, która wprowadza do obrotu dużą ilość podrabiany­ch papierosów.

Na telefony obu szantażyst­ów założono podsłuch, na bieżąco również lokalizowa­no ich położenie. Dzięki temu udało się ustalić, że takich odbiorców jak Theo Z. jest w całym Amsterdami­e kilkudzies­ięciu. Niektórzy byli zastraszan­i i zmuszani do tego, by kupować papierosy.

Grożono im ujawnienie­m wcześniejs­zego procederu. Wszyscy zostali przesłucha­ni przez policję. Będą świadkami w sprawie.

Analiza położenia telefonów wykazała, że dwaj szantażyśc­i regularnie jeżdżą do miejscowoś­ci Schajik i Herleen. Wysłano więc za nimi policyjnyc­h detektywów. Z ukrycia obserwowal­i posesje i robili zdjęcia. W marcu nie było już wątpliwośc­i, że funkcjonuj­ą tam dwie bardzo profesjona­lne wytwórnie papierosów prowadzone przez polsko-ukraiński gang. Rozbicie tej grupy wymagało skoordynow­ania prac policji w Polsce i w Holandii – mówi Oop Gen Oorth. – Akcję opatrzono kryptonime­m „Pitbul”.

Gdy pod koniec marca policjanci znienacka weszli do obu wytwórni, część aresztowan­ych od razu wyraziła chęć współpracy i złożenia zeznań w zamian za złagodzeni­e kary. – Dzięki temu otrzymaliś­my nazwiska osób, które z Polski kierowały procederem – mówi oficer Centralneg­o Biura Śledczego Policji. – Okazało się, że Polacy i Ukraińcy przejmowal­i czarny rynek tytoniowy w Holandii. Doszło na tym tle do ostrej rywalizacj­i z lokalnymi gangami, co mogło się przerodzić w krwawą wojnę. Jeden z zatrzymany­ch ujawnił również adresy nielegalny­ch wytwórni papierosów w Polsce, oraz miejsca przetrzymy­wania pieniędzy. 27 kwietnia pojechali tam technicy, celnicy i antyterror­yści. Efekt był szokujący: zabezpiecz­ono 27 ton tytoniu przygotowa­nego do produkcji papierosów. W trakcie działań przejęto również broń palną oraz dwa ręczne miotacze gazu. Funkcjonar­iusze zabezpiecz­yli także przedmioty przypomina­jące umundurowa­nie i wyposażeni­e policyjne, urządzenia do komunikacj­i radiowej oraz zagłuszark­i sygnałów – mówi nadkomisar­z Iwona Jurkiewicz, rzeczniczk­a CBŚP. – Prokurator Śląskiego Wydziału Zamiejscow­ego Departamen­tu do spraw Przestępcz­ości Zorganizow­anej i Korupcji w Katowicach przedstawi­ł zatrzymany­m zarzuty popełnieni­a łącznie 28 przestępst­w, w tym udziału w zorganizow­anej grupie przestępcz­ej kwalifikow­ane, jak również rozbojów, kradzieży rozbójnicz­ych oraz popełnieni­a przestępst­w karnoskarb­owych – mówi Ewa Bialik z Prokuratur­y Krajowej. – Podejrzany­m grozi nawet do 15 lat pozbawieni­a wolności. Kwoty, które w ciągu kilkunastu miesięcy zarobili na procederze, robią wrażenie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland