Cierpienie nie uszlachetnia
Rozmowa z lekarzem weterynarii KONRADEM KALISZEM, współwłaścicielem przychodni Animal w Łodzi, specjalistą z zakresu chorób psów i kotów oraz radiologii weterynaryjnej. W swojej pracy zajmuje się głównie neurologią weterynaryjną oraz rozrodem psów i kotów
– Czy zwierzęta odczuwają ból? – Odpowiedź na to z pozoru absurdalne pytanie nie była oczywista do końca lat 80. XX wieku. Od wieku XVII bowiem pokutowała opinia, że zwierzęta jako organizmy pozbawione samoświadomości nie odczuwają bólu w sposób „ludzki”. Współcześnie wiemy doskonale, że one także cierpią – tak jak ludzie. Tkanki zwierząt reagują dokładnie tak samo na uraz, chorobę i zapalenia jak u człowieka i dokładnie takie same są mechanizmy powodujące odczucie bólu. Głównym problemem jest właściwe rozpoznanie go u czworonogów, jego nasilenia oraz przewlekłości.
Pies czy kot nie może zakomunikować miejsca oraz natężenia bólu. Nie może też „powiedzieć”, czy jest on okresowy, stały, ostry czy przewlekły. Powodem jest nie tylko brak możliwości werbalnej komunikacji z opiekunem, ale też brak pewnej samoświadomości, co w funkcjonowaniu organizmu jest normą, a co nie. Ludzie uczą się tego postrzegania i informowania innych wraz z wiekiem. Zbierają własne doświadczenia i porównują je z relacjami innych cierpiących na podobne dolegliwości. U psa jest inaczej. On nie wie, czy dana część ciała działa prawidłowo, czy nie. I jeśli może sobie poradzić z bólem – robi to. Jeśli nie jest już w stanie, przestaje używać danej części ciała – nie chodzi, kuleje, nie je, jest otępiały.
Od psa oczekuje się, że od szczenięcia do późnej starości powinien być tym samym radosnym oraz gotowym na zabawę domownikiem. Osłabienie tej aktywności wraz z upływem lat uważane jest przez opiekunów za „dojrzewanie” lub „doroślenie” ich pupila. Prawda jest taka, że wszelkie osłabienia aktywności wynikają z nieprawidłowego funkcjonowania organizmu – choroby, odwodnienia, a najczęściej bólu.
– Tu, tak jak w ludzkich relacjach, są dwie postawy domowników. Jedni nie zauważają, że coś jest nie tak, a drudzy reagują z empatią. Na co należy zwrócić uwagę?
– Rolą opiekunów zwierząt jest dostrzeganie objawów i reakcja na pogorszenie jakości życia ich zwierząt domowych. Kiedy coś ich niepokoi, powinni zasięgnąć pomocy lekarza weterynarii. Rolą takowych jest edukacja, jak rozpoznać procesy bólowe u zwierząt, jak na nie reagować i jak radzić sobie w codziennym życiu z cierpiącym podopiecznym. Wielu właścicieli psa czy kota uważa, że jeśli ich pupil nie piszczy, nie skamle, nie miauczy i nie jęczy, to znaczy, że nie odczuwa bólu. Jest to przeniesienie zachowań ludzkich na zwierzęta. Oczekuje się, że jeżeli jest ono członkiem rodziny, to będzie po człowieczemu komunikowało swoje cierpienie. Nic bardziej błędnego. Jeśli zwierzę dozna nagłego bodźca bólowego (uraz, złamanie, wypadek), oczywiście będzie piszczało, skamlało i miauczało. Jednak nie z powodu bólu, ale strachu i emocji związanych z nagłą sytuacją.
– To skąd wiemy, kiedy ból jest silny i przewlekły?
– Jeśli trwa wiele dni lub tygodni, zwierzę po prostu będzie mniej aktywne i ograniczy używanie chorej części ciała – nie obarcza kończyny, nie chce jeść, nie chodzi po schodach, robi się smutne i apatyczne. W przypadkach wielomiesięcznego nierozpoznanego i nieleczonego bólu dochodzi do zmian w centralnym układzie nerwowym – zaburzeń poznawczych, zaburzeń zachowania, agresji, złośliwości, załatwiania się w domu oraz utraty wcześniej wyuczonych zachowań socjalnych. Cierpienie w żaden sposób nie uszlachetnia!
– Jak możemy rozpoznać, że zwierzę cierpi?
– Ostry ból pojawia się nagle i trwa kilka godzin, maksymalnie klika dni. Jest łatwy do rozpoznania, ale nieleczony właściwie może prowadzić do bólu przewlekłego. Ten ostry najczęściej towarzyszy urazom i wypadkom – widzimy obrzęki, złamania, zwichnięcia, utratę zdolności chodzenia, zmiany w zachowaniu, wokalizację, brak lub osłabienie apetytu. Ból przewlekły